Alternatywa i to w najlepszym wydaniu.
Dominika Rucińska
Główny nacisk położono tym razem na dźwięk. Paleta możliwości warsztatowych była dosyć szeroka, jednak - nawiązując do nazwy wydarzenia - skupiała się właśnie wokół form multimedialnych (może poza komiksem, gdzie użycie komputera nie było konieczne). Z największym rozmachem zorganizowano projekt "Info-bryła" związany z programowaniem, który opierał się na 10-godzinnym cyklu spotkań, jednak mimo to cieszył się dużym zainteresowaniem. Pozostałe propozycje to tworzenie interaktywnej instalacji multimedialnej ("Static") czy wykłady z dotyczące VJ-ing'u. Ciekawą propozycją były warsztaty "Co-mixer", prowadzone przez zespół scenarzysta - rysownik, polegające m.in. na stworzeniu komiksowej wersji zapowiedzi filmu, teledysku czy gry komputerowej, jednak charakteryzujące się dużą otwartością na pomysły uczestników.
Foto: Paweł Jóźwiak
Największym sukcesem festiwalu było zaproszenie Venetian Snares, gwiazdy muzyki IDM (Intelligent Dance Music - przyp. red.), a nawet więcej niż to, ponieważ artysta czerpie z różnych gatunków elektroniki takich jak: rave, jungle, drum and bass, czy nawet muzyki klasycznej. Mimo tego muzyka VS wymyka się jednak wszelkim klasyfikacjom, choć jego styl bywa rozpoznawalny. Ten wybór mógł także spowodować, że festiwalem od strony muzycznej zainteresowały się osoby nie obcujące na co dzień z muzyką klubową bądź elektroniczną. Publiczność reagowała żywo na długo wyczekiwaną gwiazdę, a sala wypełniła się po brzegi. Na parkiecie dało się wyczuć przypływ euforii, gdy z głośnika popłynęły pierwsze brzmienia rozpoznawalnych utworów. Jednak samo wykonanie okazało się rozczarowaniem - (choć raczej tylko dla pasjonatów gatunku) zamiast formy live act, którą preferowała większość artystów, Kanadyjczyk ograniczył się do miksowania. Dodatkowym dystraktorem było niedostosowanie sprzętu do wibrującej od basów i tańca przestrzeni, przez co podczas występu gwiazdy muzyka kilka razy przestawała grać. Duże wrażenie na uczestnikach festiwalu wywarł także Midas King Soundsystem (kooperacja takich twórców jak: Kevin Martin aka the Bug, Kiki Hitomi oraz Roger Robinson) również z powodu ekstremalnego udźwiękowienia swojego live acta, gdy można było wręcz oddychać pełzającym niczym gęsta mgła hipnotycznym basem.
Foto: Paweł Jóźwiak
Drobnym mankamentem okazało się miejsce. O ile na co dzień Cafe Kontrast funkcjonuje jako miejsce, gdzie można raczej usłyszeć morski folk, wybór tego miejsca okazał się dobrym pomysłem. Publiczność mogła swobodnie porozmawiać czy odpocząć. Sam namiot, mimo stabilnej konstrukcji, stwarzał zagrożenie podczas silnej piątkowej wichury, co spowodowało niemałe zamieszanie związane z tym, czy reszta koncertów jeszcze się odbędzie. Warunki atmosferyczne to jednak czynnik niezależny od organizatorów, więc decyzja o przesunięciu została słusznie podjęta w imię bezpieczeństwa. Atmosfera zaczynała być trochę nerwowa, jednak na szczęście skończyło się tylko na opóźnieniach. Ewenement stanowił też nieoczekiwany wspólny występ Vladislava Delay'a (aka Luomo) i Monolake (aka Robert Henke), który zrekompensował wszelkie niedogodności.
Koncertowa część sobotniego wieczoru odbyła się już zgodnie z planem. Atmosfera była bardziej koncertowa, niż klubowa. W miejscu namiotu przypominającego klimat organizowanych na wielką skalę letnich festiwali widziałabym wykorzystanie istniejących już miejskich przestrzeni takich jak: Zabytkowy Bank Polski czy może jakichś obszarów stoczni gdańskiej. Jednym słowem zabrakło ciekawego miejsca z duszą, które mogłoby stworzyć niepowtarzalny nastrój.
Może to, a może inne czynniki sprawiły, że większość publiki siedziała czy stała, a tylko niektóre osoby, może za wyjątkiem prezentowanych artystów, dawały się ponieść muzyce. Dużą część prezentowanego repertuaru skategoryzowałabym jako chillout czy brzmienia medytacyjne - zwłaszcza podczas piątkowego wieczoru - niż ten nadający się na parkiety, choć i tu zdania są podzielone. Ponadto, do koncertów w takim stylu bardziej pasują wg mnie surowe czy industrialne przestrzenie takie jak pomieszczenia hal stoczniowych, fortyfikacje czy np. wnętrza starych kościołów. Również obecność dwóch scen, niekoniecznie w swoim sąsiedztwie, umożliwiłaby większy wybór, który zadowoliłby wiele preferencji i gustów.
Foto: Paweł Jóźwiak
Brakowało też jakiegoś pomysłu na afterparty przy muzyce, gdzie można byłoby pobawić się przy muzyce klubowej, wymieniać się wrażeniami z imprezy czy po prostu w podobnym nastroju spędzić czas. Paletę warsztatową można by w przyszłości poszerzyć np. o pozycje związane np. z animacją, akustyką czy samodzielnym konstruowaniem/montażem czy konfiguracją sprzętu nagłośnieniowego.
Zdecydowanym atutem festiwalu była jego wszechstronność: od koncertów, projekcji filmowych, różnorodnych warsztatów po wykłady, gdzie z pewnością nie brakowało ciekawych ludzi, pomysłów i dobrego humoru. Interesujący okazał się z kolei dobór miejsc wydarzeń skupiających się wokół festiwalu takich jak: ArtHotel Lalala, Zabytkowy Bank Polski czy Kolonia Artystów. Umiejscowienie warsztatów w Pomorskim Parku Naukowo - Technologicznym stanowiło także doskonałą okazję do odwiedzenia tej rozwijającej się ciągle instytucji.
Foto: Paweł Jóźwiak
Ciekawym zabiegiem była dwubiegunowość wydarzeń, gdyż niemal każdy występ był nierozłączną, spójną całością składającą się z warstwy muzycznej i wizualnej. Wyjątkiem były np.: koncerty Venetian Snares czy Midas King Soundsystem, gdzie efekty świetlne ograniczały się do nasyconych kolorami reflektorów dymu czy błysków stroboskopu, które wystarczająco dopełniały atmosferę widowisk. Najciekawsze projekcje mogliśmy ujrzeć podczas piątkowego występu P/E czy oOoOO, wizualizacje ODAIBE przypominały natomiast proste, geometryczne kształty i linie kojarzące się z terminami takimi jak modelowanie, bryła czy siatka.
Od strony muzycznej, na której skupiał się tegoroczny festiwal, nie zabrakło niczego, a line-up obfitował w światowej sławy gwiazdy, które ciężko byłoby zobaczyć na jednej scenie. Alternatywa i to w najlepszym wydaniu, która z roku na rok przyciąga coraz więcej pasjonatów szeroko rozumianej elektroniki i generalnie sztuk audiowizualnych - tak można podsumować szóstą edycję TV.
Transvizualia, 5-6.10.2012, Gdynia