Pawana gdyńska
Piotr Wyszomirski
Gdyński zespół No Limits przyczynił się walnie do rozwoju światowej muzyki rozrywkowej. W czerwcu bieżącego roku, podczas imprezy która zdarza się raz w życiu, Gerardowi Pique, stoperowi najlepszego klubu na świecie, czyli CF Barcelona, towarzyszył kolumbijski produkt narodowy. Nie chodziło tym razem o kawę, tylko o dziesięć lat starszą od futbolisty Shakirę, która postanowiła pobyt w krainie północnej spożytkować jak najlepiej i wpadła na pomysł, by w studiu Radia Gdańsk im. Janusza Hajduna, które dysponuje konsoletą legendarnej marki SSL gwarantującą charakterystyczne i bardzo poszukiwane brytyjskie brzmienie, nagrać swoją nową płytę. Powstał jednak problem, bo w tym czasie, kiedy światowa gwiazda pop chciała wynająć studio, nagrywał zespół No Limits. Problem trwał jednak chwilkę, Maciej „Łyżka” Łyszkiewicz i jego pozbawiona ograniczeń drużyna podjęli szlachetną decyzję udostępnienia studia latynoskiej celebrytce. Jeszcze w tym roku ma być w sprzedaży nowy krążek najsłynniejszej mieszkanki Baranquilli, a już od 13 października możemy delektować się czwartą płytą długogrającą zasłużonego dla trójmiejskiej kultury zespołu.
No Limits, mimo że liczny osobowo, to przede wszystkim projekt Macieja Łyszkiewicza, kompozytora, autora tekstów, pianisty i aranżera związanego od urodzenia z Gdynią. Zespół powstał w mieście z morza i marzeń w roku 1989, kiedy można było już tworzyć w wolnym i pozbawionym ograniczeń kraju. W ciągu ponad dwudziestu lat przez formację przewinęło się wiele osób, zespół cieszył się sporą popularnością, stworzył własne, rozpoznawalne brzmienie, które czerpało inspiracje z wielu gatunków i kultur muzycznych, ze szczególnym udziałem jazzu, funka, soulu, a pomniejszym reggae, łagodnego rocka i popu oraz miało to „coś”, czyli wyjątkowy feeling i klimat, które szczególnie ujawniały się na koncertach.
Gdy nią oddychasz to czwarty longplay gdyńskiej organizacji. Do zespołu wróciła Anna „Pralinka” Męczyńska, główna wokalistka i dobry duch inicjatywy. Zespół współtworzą ponadto: Robert „Dober” Dobrucki – sax, Tomek „Przyborinho” Przyborowicz – bas i wokal, Maciek „Czarny” Dombrowski – bębny, Adam Skrzypkowski – trąbka, Sławek Pogoda – gitary. W nagraniu płyty pomagali także: Darek Herbasz- sax, Robert Jakubiec-trąbka i Leszek Lichota-wokal w utworze Santa Fe. Słowa dostarczyli: głównie lider, ponadto Anna Męczyńska (w jednym numerze we współpracy z Ewą Paładyn), po jednym utworze Michał Zabłocki i Krzysztof Cezary Buszman. Czytając ładnie wydaną wkładkę (dobre zdjęcia Piotra Domagały, moje ulubione przedstawia modnie ogoloną potylicę seksownego Przyborinho) można wywnioskować, że wydanie płyty sprawiło wykonawcom wiele przyjemności i było czymś zdecydowanie więcej, niż kolejną sesją nagraniową. Artyści, trochę jak zdobywcy Oskarów, dziękują wielu osobom za wsparcie, widać, że do dzieła przyczyniło się wielu ludzi dobrej woli.
Foto: Piotr Domagała za stroną zespołu
12 piosenek można podzielić na kilka grup: nielimitowane i pozostałe, kameralne i tutti, wokalne duety i śpiewane solowo. Najlepsze utwory to: energetyczne Funki i wieńczące dzieło Halo panie Taxi.Z dużą przyjemnością słucha się duetu Anny Męczyńskiej i Leszka Lichoty w Santa Fe, wokalne próby Tomka Przyborowicza, króla trójmiejskiego basu elektrycznego, są zróżnicowane, ale w numerze przedostatnim, czyli Ona jest jak pochodnia, wypada obiecująco – czekamy na solową płytę Przyborinho, może coś z klasyki soulu na początek albo, co sugeruje ksywka, jakieś brasil latino. Fani No Limits wzruszą się nostalgicznie przy Niebo we mnie miej, Kiedyś gdzieś czy Damie kier z radosnym, regałowym motywem. Płytę lansował utwór pod złowieszczym tytułem : Pora zwijać ten kram do najlepszych na płycie słów Michała Zabłockiego – to najmniej nielimitowany numer na płycie, droga, którą niekoniecznie powinien kroczyć zespół. Za to chórki – pomysłowe i zabawne, to kolejny mocny punkt płyty. Niestety, są i słabe. Najsłabszym ogniwem są zdecydowanie teksty – przemyślenia zawarte w co najmniej 2/3 utworów trącą kiczem i banałem, nie interesują, nie zaskakują. Czwarta płyta to po części nielimitowana wyprawa do krainy łagodności – utwory cechuje powolność, miękkość i delikatność. Szkoda, że w numerach dynamicznych nie ma charakterystycznej niegdyś energii oraz intensywności, brzmienie nie zawsze satysfakcjonuje do końca, szkoda, że tak słabo wyeksponowane są klawisze. Dla mnie całościowo: za wolno, za miękko, no ale jestem po wielu odsłuchaniach płyty pewnej aktorki i córki aktora, co mnie po prostu rozjechało radośnie i trzyma do dziś.
Osobną wartością płyty zadedykowanej Gdyni (Gdy nią oddychasz), jest jej powstanie i nadzieja, że tak uzdolniony artysta jak Maciek Łyszkiewicz, predystynowany do odgrywania wiodącej roli w środowisku nie tylko muzycznym, ale szerzej – kulturalnym, powróci do niedawnej jeszcze energii. Czekam na koncerty, bo dopiero na żywo wychodzi pełna klasa tego ważnego dla trójmiejskiej muzyki zespołu.
Płyta w cenie 32, 99 dostępna w salonach i sklepie internetowym empik.
No Limits, Gdy nią oddychasz, Fonografika 2012. Album nagrany w studiu RG Radia Gdańsk przez Jacka Puchalskiego, partie wokalne zarejestrował i wyprodukował Yaro w Jazzda Music. Premiera: 13.10.2012