Szaleństwo kontrolowane
Aleksandra Rzewuska
Podczas spektaklu "Mój sen: Szalom Polsko" sala sopockiego teatru "Atelier" była wypełniona do ostatniego, nawet stojącego miejsca. Muzyczną fetę pod dyrekcją artystyczną Adama Żuchowskiego i z mocnym akcentem tego widowiska, czyli z popisem wokalno-aktorskim w wykonaniu Andre Ochodlo, śmiało można nazwać klezmerskim wydarzeniem lata w Trójmieście.
Spokój, nostalgia, a jednocześnie afirmacja życia - to muzyczna podróż, jaką zafundował słuchaczom zespół klezmerski, występujący na scenie Teatru Atelier. Zaczęli energicznie. Porywali do tańca i zabawy tylko po to, żeby po kilku piosenkach zwolnić i pozwolić nam zatęsknić za błogostanem, jaki daje dom pachnący chlebem i świeżo upieczonym kołaczem. Piosenka " Zol di harfe Got loybn" ("Chwalmy Pana". Tekst: Agnieszka Osiecka) zawsze wywołuje we mnie jakieś wewnętrzne poruszenie. Nagle zataczam pętlę, wracam do przeszłości, do swojego dzieciństwa, domu mojej babci na wsi, niedzielnych mszy w małym, wiejskim kościółku, spania na sianie i lekkomyślnej, swobodnej zabawy pośród łanów, pachnącego słońcem zboża.
Po wzruszeniach i nostalgii zespół Andre Ochodlo zaczyna zmieniać nastrój. Nagle genialna perkusja Aleksandra Zingera ośmiela widownię i następuje radosny, spontaniczny udział widzów w spektaklu muzycznym. Zaczynamy klaskać, tupać i gwizdać. Jesteśmy świadkami kłótni kochanków, idziemy na żydowskie zrękowiny, a nawet wstąpimy z wizytą na wesele, aby radośnie krzyknąć "mazel tov"*. Perkusista przeciąga pałeczką po talerzach, wydobywając z nich świszczący, trochę drażniący ucho dźwięk. Ten nietypowy zabieg sprawia, że wyobraźnia pracuje na zwiększonych obrotach. Skrzypaczka, Marissa Licata, łagodzi klimat utworów, towarzyszy akordeonowi, "sprzecza" się z klarnetem. Słychać doskonałość zgrania, wirtuozerskie sola oraz przejmujące, bo inteligentne, muzyczne interpretacje. Całość sprawia, że słuchacze podążają za każdą wybrzmiałą nutą, śpiewając i tupiąc do rytmu.
Więcej miejsca należy poświęcić wokaliście, czyli Andre Ochodlo. Reżyser, aktor, pieśniarz, założyciel Teatru Atelier, budzi moją fascynację za każdym razem, gdy na niego patrzę. Magnetyczna osobowość, niezwykła plastyczność sceniczna i kunszt wokalny Ochodlo, mogliśmy podziwiać już nie raz. Jednak widać wyraźnie, że w muzycznej, klezmerskiej odsłonie, czuje się jak ryba w wodzie. Nietuzinkowa, charyzmatyczna osobowość wystarczy, aby bez zbędnych pytań i z dziecięcą ufnością, wyruszyć wraz z nim w nieznane.
W muzycznym widowisku, jakim jest "Mój sen: Szalom Polsko" słychać prawdziwą finezję. Zespół wplótł do klezmerskiej tradycji muzycznej niezwykłą świeżość. Wibrujące struny skrzypiec, dosyć statyczny ale godny uwagi kontrabas, płynne dźwięki akordeonów (świetni Volker Schindel i Aleksander Shuvalov), nieskazitelnie czysty klarnet (Jan Hermerschmidt) oraz pomysłowe aranżacje sprawiły, że całość przedstawiała prawdziwy, czasem senny, czasem ekspresyjny, portret życia społeczności żydowskiej i jej bogatą kulturę.
Mój sen: Szalom Polsko, Teatr Atelier im. Agnieszki Osieckiej. Kierownik muzyczny, kontrabas: Adam Żuchowski, śpiew: Andre Hübner Ochodlo, skrzypce: Marissa Licata, klarnety: Jan Hermerschmidt, akordeon: Volker Schindel, akordeon: Aleksander Shuvalov, perkusja: Aleksander Zinger. Premiera 22.07.2012, czas trwania 1 godzina 30 minut.
*(z hebr.) szczęście
Więcej o teatrze w na stronie www.pomorzekultury.pl