Akcja spektaklu rozgrywa się w latach 30. Richard Henney podczas spektaklu w jednym z tutejszych teatrów poznaje Anabellę, ukrywającą się przed ścigającymi ją agentami służb specjalnych. Richard zabiera dziewczynę do swojego mieszkania, nie zdając sobie sprawy, że są śledzeni. Odtąd wydarzenia rozwijają się w zawrotnym tempie. Jeszcze tej samej nocy Anabelle zostaje zamordowana. Henney postanawia sam rozwikłać zagadkę morderstwa, tym bardziej, że tylko w ten sposób może oczyścić się z ciążących na nim podejrzeń...
Foto. Piotr Manasterski
Czy jeden człowiek może uratować Imperium Brytyjskie? A może i cały świat? I czym jest sekretne 39 stopni...? Zawrotne tempo, zaskakujące zwroty akcji i... tajemnica. Korowód postaci, ponad 80 ról. 39 Stopni to pastisz szpiegowskiego filmu Alfreda Hitchcocka z 1935 r. z domieszką romansu i szalonego humoru rodem z Monty Pythona.
Foto. Piotr Manasterski
39 Stopni
Przekład: Elżbieta Woźniak
Twórcy: John Buchan i Alfred Hitchcock
Reżyseria: Jarosław Staniek, Jerzy Jan Połoński
Scenografia, kostiumy: Dorota Zalewska
Opracowanie muzyczne: Michał Kowalczyk
Realizacja świateł: Mirosław Bulczak
Realizacja dźwięku: Przemysław Mrówka
Asystent reżysera: Tomasz Czarnecki
Asystent scenografa: Renata Godlewska
Spektakl prowadzi: Małgorzata Kałpowicz
Produkcja: Mirosław Niebodajew, Monika Bieszke, Krystyna Jaworowska
Obsada: Anna-Maria Urbanowska, Tomasz Czarnecki, Marek Richter, Bernard Szyc
Premiera: 28.04.2012
39 kroków Alfreda Hitchcocka. Thriller w music-hallu
„Oto początek filmu: młody mężczyzna wchodzi do music-hallu, siada na widowni. Jest miło, bez zobowiązań i bezpiecznie. Do czasu gdy padają strzały - nasz bohater, chcąc nie chcąc, stanie się za chwilę aktorem wciągniętym w wir sensacyjno-szpiegowskiej intrygi w sztuce, której scenariusza nie zna. Taka jest bowiem istota thrillera: zburzyć spokój jednostki przekonanej o swoim bezpieczeństwie, zmusić do walki z rzeczywistością, której reguł nie jest świadoma. I do takiej też formuły odwołuje się 39 kroków, thriller szpiegowski Alfreda Hitchcocka z 1935 roku, z brytyjskiego okresu twórczości mistrza suspensu i grozy, autora niezapomnianych Ptaków, Okna na podwórze czy Psychozy. W krótkim czasie (1934 - 1936) Hitchcock zrealizował kilka takich szpiegowskich opowieści. Z nich wszystkich 39 kroków (luźna adaptacja powieści Johna Buchana z 1915 roku) jest filmem najbardziej... teatralnym. I nie chodzi tylko o prolog oraz epilog opowieści (znów scena w music-hallu), chociaż wnoszą one ważne dla filmu przesłanie: życie jest teatrem. Nawet jeśli chcesz być tylko obserwatorem, przypadek (los? opatrzność?) sprawi, że staniesz się protagonistą. Chcąc uciec przed szpiegowską organizacją (której sekrety mimowiednie poznał), chcąc uciec przed policją (która podejrzewa go o morderstwo) nasz bohater w ciągu kilku dni „wdziewa" różne kostiumy: podaje się za mleczarza i mechanika, jest brany za szpiega, polityka, kochanka. Od metafory życia jako teatru widz 39 kroków Hitchcocka uciec nie może.
Ale nie tylko treść (fabularna rama i zmiany ról społecznych) pracują na teatralność filmu. Teatralna, a nawet wodewilowa jest forma tego obrazu, jego narracja. „Pragnąłem, żeby dramaturgia każdej sceny była zwarta, żeby każda z nich stanowiła osobny mały film" - wspominał reżyser odpytywany przez Françoisa Truffauta, jednego z największych swoich fanów, mistrza francuskiej Nowej Fali. W trakcie realizacji filmu bardziej niż logika całości interesowała Hitchcocka atrakcyjność poszczególnych epizodów. W 39 krokach szczególnie sobie cenił gwałtowność zaskakujących i trudnych do logicznego wytłumaczenia przejść pomiędzy scenami. I dodawał prowokacyjnie: „prawdopodobieństwo nie interesuje mnie wcale". Hitchcock chciał bowiem, aby każdy epizod filmu był odpowiednio widowiskowy. Jak w wodewilu czy kabaretowym programie. Trzymał się bowiem prostej zasady - „niektóre filmy są kawałkami życia, moje są kawałkami tortu". I aby dosłodzić odpowiednio przygotowane ekranowe danie dodał nieobecny w literackim pierwowzorze wątek miłosny - nasz bohater (grany przez Roberta Donata) rozkochuje w sobie początkowo niechętną mu blond Wenus (Madeleine Carroll). Hitchcock (ten dość wierny i przykładny mąż) nie byłby sobą, gdyby w świecie fikcji nie pozwolić sobie na szczyptę perwersji - skuł więc parę naszych bohaterów kajdankami, by napięcie erotyczne odpowiednio wzmocnić. Tak oto thriller zamienił się w thriller romantyczny, mieszaninę sensacji, romansu, z dawką zgryźliwej, damsko-męskiej ironii. A wszystko utrzymane w stylu określanym przez Anglików słowem understatement, które oznacza sposób przedstawienia wydarzeń dramatycznych w sposób kpiący i lekki. Oto 39 kroków - idealny film na teatralną scenę."
dr Krzysztof Kornacki, historyk kina, pracownik Uniwersytetu Gdańskiego
Więcej o teatrze w na stronie www.pomorzekultury.pl