Belgia to nudny, podzielony kraj, który jedynie od czasu do czasu budzi hardcorowa afera ( specjalizacja: pedofilia). Charles de Gaulle tylko częściowo żartował, gdy mówił o Francji: “Jak można rządzić krajem, w którym jest 1200 gatunków sera?” A czy można się buntować, żyjąc w Belgii, która ma ponad 400 gatunków piwa i to w większości świetnego? ( jeszcze na początku XX wieku było 18 000 gatunków piwa). Na to retoryczne pytanie z wdziękiem odpowiadał zespół „Do or Die”, który otworzył hardcorowy set w „Uchu”.
Chris of War z Do Or Die. Foto: Mariusz Hekselman
Grupa powstała w 1999 roku i jest uważana za największą metalcorową formację z Flandrii i Walonii. Tworzy ją piątka w składzie: Chris of War : vocal, Angel Of Pain - vocal, Greg "Grinch" Chiarenza - gitara, Etienne - bas i Rudy"the Animal" Collyns - perkusja . Należy pochwalić Krzysztofa Wojnę za dobre wychowanie i duże zdolności językowe ( po każdym kawałku mówił ładnie i grzecznie: „Dziękuję”). Wokalnie zespół brzmiał jak pastorowie podczas mszy w murzyńskim kościele, podczas której główny pastor ma pomoc w co-pastorze, który niczym echo powtarza frazy głównodowodzącego, dodając przy tym np. "Tak było" albo "Amen". Chris, jeśli coś dodawał, było to najczęściej f***, co zrozumiałe, zważywszy na ksywkę co-wocala ( Angel of Pain). Muzycznie bez zarzutu: mocne, równe łojenie, świetnie rozgrzewające jak na przystawkę do głównego dania przystało.
Do Or Die Ucho Gdynia Gazeta Świętojańska
Do Or Die w Uchu, 28 kwietnia 2008
Po przystawce czas na kolejne danie. Choć kuchnia kalifornijskie uchodzi za wyrafinowaną, a wina za lekkie, to następny zespół zaprezentował ciężkie, gorące potrawy. Tym razem jeden wokalista, ale za to dwie gitary i bardzo młody perkusista wyróżniający się dodatkowo niezwykłą skromnością zestawu perkusyjnego. Hoods powstali 13 lat temu w Sacramento (CA) i zaliczani są do amerykańskiej czołówki hc. Wystąpili w składzie: Mike Hood - vocals, guitars, Twig - bass, vocals, T-Gibbs - vocals, Rob the Taco - drums, Evan - guitar .
Hoods Ucho Gdynia Gazeta Świętojańska
Hoods w Uchu, 28 kwietnia 2008
Występ załogi Mike'a Hooda odbywał się w niezwykłym oświetleniu. Gdyby nie łojenie, rzec by można była to kameralna kolacja przy świecach. Przez dużą część koncertu muzycy byli niewidzialni, bądź widzialni fragmentarycznie. Znowu dobre łojenie, choć dla mnie ciekawsza była pierwsza przystawka.
Danie główne, czyli New York combo.
Agnostic Front. Foto: Mariusz Hekselman
Choć byli w Polsce wiele razy, zobaczyłem ich po raz pierwszy na żywo. Legendy nowojorskiego hc:Vinny Stigma i Roger Miret dobrały sobie trzech młodziaków: braci Gallo (Steve - dr i Mike - b) oraz Josepha Jamesa na tzw. gitarze solowej. Dali krótki, godzinny show, podczas którego zagrali mix starych i nowych kawałków. Zabrzmiały m.in. : Gotta Go, For My Family, Addiction, Peace, Warriors, Public assistance czy Crucified. Koncert był uczciwy, dali z siebie sporo, ale też nie na tyle zostali rozpaleni, by ukazać swe słynne tatuaże:
Foto za: www.myspace.com/agnosticfront
Zaczęli intro z „300”, potem Roger dziarsko, jak na kogoś, kto to robi blisko 30 lat, podskakiwał. Starał się dać z siebie dużo, ale, niestety, wysiłek często szedł na marne: w wyniku częstych wizyt półnagich młodych mężczyzn na scenie, którzy oddawali się atawistycznemu zajęciu nurkowania, kable ucierpiały i mikrofony nawalały. Roger zresztą z wdziękiem podziękował akustykowi: „You Are Fucking Fired”, czym dał wyraz swego uznania dla ciężko pracującego inżyniera dźwięku.
Roger Miret, Agnostic Front. Foto: Mariusz Hekselman
Pod względem artystycznym był to rewelacyjny koncert. Nie pamiętam tak świetnego zestawu, by przystawki i aperitif tak świetnie przygotowały do odbioru dania głównego. Refleksja krytyczna jest dość oczywista: nie ma już dziś czystego hc. Zespoły serwują nam i owszem hc, ale zawsze z czymś: a to z metalem, a to z rapem, a to nawet z nu metalem ( niestety: AF zdradza wyraźne ciągoty do zbyt melodyjnych kawałków spod znaku jakichś iwanasensów czy tym podobnych). Nie tędy droga, choć wiem, że w pewnym wieku chce się zagrać coś dla siebie i wyjść z szablonu konwencji, ale żeby nie wyglądało to jak Kukiz śpiewający Połomskiego czy Irenę Santor.
Roger Miret, Agnostic Front. Foto: Mariusz Hekselman
Oficjalna strona Agnostic Front
Mosh kung-fu karate mistrz
Osobny passus należy się omówieniu elementów pozamuzycznych oraz przedstawieniu wniosków z ewaluacji. Koncert nie byłby tak dobry, gdyby nie zachowanie publiczności. Na filmach zobaczycie pełną gamę figur tanecznych w wykonaniu młodych, roznegliżowanych mężczyzn. Tańczą oni oczywiście mosha. Mosh w czasie występów dwóch pierwszych zespołów był dynamiczny, bo przestrzeń dla tancerzy była duża. Młodzi mężczyźni podczas tańca uzewnętrzniają swoje aspiracje, marzenia i stosunek do świata. Czynią to w sposób dynamiczny i bardzo ekspresyjny. Co ciekawe – mosh jest w niektórych krajach zabroniony, jako rozrywka zbyt agresywna. Filmy z pierwszych lat hc często pokazują zakrwawionych uczestników tego twórczego rozwinięcia pogo. Są też twardziele, którzy potrafią uczestniczyć w tańcu z „pieszczochami”. Dziwi nieco obecność młodego obywatela, uprawiającego headbanging – widocznie zaplątał się lub nikt mu nie powiedział, że to inna bajka. O różnych odmianach współczesnych tańców ludowych, uprawianych przez młodzież uczestniczącą w koncertach zespołów mocnego uderzenia, można przeczytać na ciekawej stronie na wiki: Taniec punków. Nie wiemy tylko, jak się nazywa ta nowa chyba zabawa, polegająca na robieniu zdjęć z lampą wycelowaną prosto w twarz muzyka na scenie - ktoś wie?
Agnostic Front Ucho Gdynia Gazeta Świętojańska
Agnostic Front w Uchu, 28 kwietnia 2008
Playlista- cały koncert Agnostic Front w „Uchu”
Przy okazji mamy pomysł i sugestię dla Karola:proponujemy, aby te niezapomniane chwile, jakich mamy mieć szczęście być udziałowcami, zostały jakoś utrwalone i... nagrodzone. Proponujemy zatem wprowadzenie konkursów na najlepszy skok divingowy oraz uchową wersję „Tańca z gwiazdami” pt. „Taniec z gwizdami”. Zaprosimy kilka osób, w tym Dariusza Siastacza, do loży sędziowskiej, której uczestnicy będą przyznawać punkty za skoki ze sceny. Zwycięzca konkursu dostanie 3 talony na piwo oraz możliwość wykonania skoku z trampoliny do pustego basenu. Nie mamy jeszcze pomysła na oceny „Tańca z gwizdami”, ale pracujemy nad tym.
I choć czasami było mało widać i słychać, to „Ucho” kochać trzeba i szanować, bo nigdzie nie ma takiej atmosfery dzikości i autentyzmu przeżycia.
For My Family Tour: Agnostic Front, Hoods, Do Or Die. Ucho, 28 kwietnia 2008
Więcej o koncertach i muzyce w Gdyni w dziale Gdynia muzyczna