Kabaretowy wieczór z widokiem na morze. Recenzja spektaklu Słodkie lata 20., 30. na Scenie Letniej Teatru Miejskiego w Gdyni
Tadeusz Buraczewski
Życie ci się zaczyna zapętlać?
Chociaż lato – jest chłodno na dworze...
Słuchaj – to dla ciebie pierwsza – piosenka
Jeszcze refren do tegoż dołożę;
Wieczór – gdyński wieczór
Piękny wieczór z widokiem na morze.
Nasze galerie:
Słodkie lata 20., 30..., Scena Letnia Teatru Miejskiego, Foto: Paweł Jóźwiak
Słodkie lata 20., 30....@Scena Letnia Teatru Miejskiego w Gdyni, Foto: Tomasz Cieślikowski
Orłowo to perła w koronie Trójmiasta. Nieprzypadkowo Stefan Żeromski pisał tu „Wiatr od morza". Julia Wernio, która wymyśliła i właśnie tu wkomponowała teatralną Scenę Letnią - miała wizję spacerującego pod klifem Stanisława Przybyszewskiego. Ba! Miejsce na teatr musi być magiczne.
To ona zaimportowała znakomitego krakusa - Piwniczanina Marka Pacułę, który przed dekadą zrealizował w Teatrze Miejskim serię wspaniałych spektakli kabaretowych. Wspomnę tylko „Zwierzenia Koniecznego - czyli jaki jesteś smutny pod oknem...", czy przedstawienia wg tekstów Dymnego i Boya. Zatem zespół teatralny, który w swoim istotnym korpusie przetrwał do dzisiaj (Darek Siastacz wywędrował do stolicy, a Sławek Lewandowski jeszcze dalej niż daleko...) - jest jak najbardziej predystynowany, by usatysfakcjonować tak przyjezdną, jak i wybredną, trójmiejską publiczność, dobrym, kabaretowym widowiskiem.
Foto: Tomasz Cieślikowski
Inżynier Mamoń (Maklakiewicz) w kultowym filmie Piwowskiego „Rejs" przekonuje Himisbacha, że ludzie lubią słuchać tego właśnie , co dobrze znają. A kto nie zna: „Małego kina", „Ach jak przyjemnie kołysać się wśród fal" czy „Miłość ci wszystko wybaczy" ? To crème de la crème międzywojnia. To Tuwim, Hemar, Tom. Ordonka, Pogorzelska, Zimińska. No i pozostaje jeden jeszcze element - Pantokrator. Ktoś, kto tej hybrydzie hitów, składance znanych i lubianych piosenek, nada indywidualny i nowy zarazem ryt i charakter. W latach osiemdziesiątych wybrałem się we Wrocławiu do Teatru Współczesnego na „Sztukmistrza z Lublina" wg I.B. Singera. Brawurowo wtedy wyreżyserował ten trudny, wypreparowany z powieści musical, nieznany podówczas szerzej, Jan Szurmiej. Później (1995) podbijał już Chicago realizując w „Copernicus Center" - „Anię z Zielonego Wzgórza". Dzisiaj to wytrawny spec, Maestro - jeden z nielicznych, co tak musicale wodzą. Tu na okładkę dał piosenkę o Gdyni, co się do snu układa, a „Świętojańską idziemy tak, jakbyśmy szli przez życie". W końcu kabaret to też przestrzeń i konkret
Foto:Paweł Jóźwiak
To szmonces i mistyka finansów Rappaporta, który nieopatrznie pożyczył Goldbergowi 800 zł. No bo słodkie życie musi słono kosztować, więc jest i „Sex appeal" i „Bubliczki". Za to nie ma polityki, bo szczególnie w lipcu, polityka to „dzielenie włosa na 4-ry na głowie kogoś, kto jest łysy". Są w końcu wakacje i publiczność woli niezbyt wyszukane grepsy np. o żonie , która „mówi cały czas, ale o czym mówi, tego nie mówi..." . No bo przecież męska część publiczności zdaje sobie sprawę z tego „jakie mądre byłyby kobiety, gdyby miały te rozumy, które potracili dla nich mężczyźni". Czyli miłość," ta zjawa, o której wszyscy słyszeli, a mało kto ją widział" i wspaniała Dorota Lulka , co „ci wszystko wybaczy". Dorota - przetrwalnik najszlachetniejszej melancholii. Rewers naszego kabaretu - „zimny drań" - Bogdan Smagacki. I tak perełka za perełką. Nie sposób wymienić wszystkie.„Małe kino" - Rafała Kowala i Beaty Buczek- Żarneckiej. Przepyszny pastisz („Pierwszy znak - to serce drgnie...") Beaty Olgi Kowalskiej. Lolo Majcher & Bolo Wichajster czyli Żarnecki & Krzycki. Tu ewidentnie trzeba dodać, że Mariusz Żarnecki jest wszędzie - w chórze, w szmoncesie, jako Naczelnik Wydziału Grobownictwa i tako też świetny w romansie „Ty mnie nie kochasz - ja to wiem...". Bo pełni też w przedstawieniu istotną funkcję asystenta reżysera.
I kiedy spektakl dobiegał końca, nad zatokę napłynęły metafizyczne, pastelowe niebiesko-kobaltowe chmury, jakby zaprojektowane do klimatu retrospektywy sprzed 80-ciu lat. Jak ze starego, w sepii, zdjęcia z lat 30-tych. Puentując - widowisko jest dobrze skrojone, idealne w tempie i będzie na pewno hitem sezonu. Ale aby nie było tak pięknie, ot taki sobie drobiażdżek. Pan, panie reżyserze, jest wyjątkowo sprawnym fachowcem. Ale teksty piosenek, tych dwóch o Gdyni, lepiej było zlecić tekściarzom...:)
Fragment próby. 29.06.2011 r.
Scenariusz, reżyseria, choreografia: Jan Szurmiej
Scenografia i kostiumy: Sabina Bicz
Kierownictwo muzyczne i aranżacja utworów: Jarosław Babula
Przygotowanie wokalne: Barbara Czarkowska
Asystent reżysera: Mariusz Żarnecki
Asystent choreografa: Beata Buczek - Żarnecka.Występują Aktorzy Teatru Miejskiego im. Witolda Gombrowicza: Beata Buczek – Żarnecka, Anna Iwasiuta, Dorota Lulka, Elżbieta Mrozińska, Filip Frątczak, Rafał Kowal, Leon Krzycki, Dariusz Majchrzak, Bogdan Smagacki Mariusz Żarnecki ponadto gościnnie: Agnieszka Babicz, Liliana Gałaman, Beata Olga Kowalska, Sylwia Różycka, Jerzy Michalski, Krzysztof Stasierowski oraz adepci: Dominika Kramarczyk, Justyna Jasiulewicz, Tina Popko, Agnieszka Rose, Agata Wianecka, Mateusz Burdach, Krzysztof Kowalski, Piotr Lewicki, Kamil Zięba.
Więcej o teatrze w na stronie www.pomorzekultury.pl