Bobò rządzi, czyli ostatni magik teatru*. Recenzja spektaklu After the Battle Compagnia Pippo Delbono na Malta Festiwal
Piotr Wyszomirski
Każdy kontakt z Compagnia Pippo Delbono to coś zdecydowanie więcej niż zaliczenie kolejnego spektaklu teatralnego. Nie inaczej było i tym razem. Na Festiwalu Malta 2011, którego hasłem przewodnim było słowo Wykluczeni, nie mogło zabraknąć najnowszej produkcji (premiera 3 maja 2011 w Padwie) liguryjskiego reżysera, aktora, dramaturga, filmowca, tancerza, poszukiwacza i aktywisty. Wypełniona po brzegi Aula Artis, dwukrotnie gościła niezwykły zespół złożony z aktorów zawodowych, uchodźców, niepełnosprawnych umysłowo i fizycznie.
Praca z nimi pozwoliła mi zrozumieć, że osoby z marginesu społecznego nie powinny być odbierane w inny sposób. Wiele osób pracujących ze mną otworzyło mi oczy na świat. Stało się bohaterami mojej historii. To osobowości, które razem z moimi sztukami przemierzyły wielkie stolice europejskie. To znak, że różnorodność może być podstawowym instrumentem do kulturowej otwartości – tak wyjaśnia Delbono obecność odmieńców i wykluczonych w swoim artystycznym świecie, a czasami także osobistym.
https://www.youtube.com/watch?v=Bdzmgw6qWws
Compagnia Pippo Delbono, Dopo la battaglia (After the Battle) @ Malta Festival 2011 Jeżeli masz problem z "odpaleniem" filmu, kliknij tutaj.
Gwiazdami zespołu są przyjaciele: 52-letni Delbono i 74-letni, głuchoniemy Bobò Grido, któremu głównie, oprócz tych, którzy odeszli, reżyser zadedykował spektakl. Bobò odnaleziony przez Delbono podczas warsztatów teatralnych w zakładzie psychiatrycznym w Aversa pod Neapolem, spędził w tym miejscu odosobnienia blisko 50 lat, ale od 1996 roku nadrabia stracony czas i objeżdża z zespolem cały świat. Bobò jest dla Pippo kimś więcej niż Bruno S. dla Wernera Herzoga, to nie tylko medium, oś spektaklu, ale i sens, manifest życia i sztuki. Wierzymy reżyserowi i wzruszamy się, gdy opowiada o swoim odkryciu i katharsis, jakim było dla niego spotkanie z tym maleńkim mężczyzną, czekającym na niego co ranka z flagą narodową w dłoni. To nie łzawa opowieść, ale jeden z tych momentów, które decydują o wyborze drogi. Delbono wyszedł z mroku i odrodził się, kto wie, czy spotkanie z jego teatrem nie było zwrotem życiowym dla innych. Dotknięcie życioteatrem jest w tym przypadku tak mocne i źródłowe, że nie zdziwiłbym się, gdyby niezwykle owocowało.
Sam spektakl rozpoczął się z blisko pólgodzinnym opóźnieniem od wstępu Delbono, w którym reżyser mówi o premierze Berlusconim i Włoszech jako kraju komicznym. Stwierdza też, że spełniła się przepowiednia Pasoliniego. Autor Teorematu wieszczył, że dusza włoskiego narodu zostanie zgwałcona przez faszystę władającego mediami. Delbono w dżinsach, trampkach i białej koszuli cały czas, niczym Kantor, jest w spektaklu, piękne, słuchowiskowe momentami jest jego parlare, parlare. Chwilami tłumaczy go na żywo Lech Raczak, częściej odczytujemy tłumaczenie nad sceną. Po intro, w którym jeszcze dowcipnie dopowiada prawdziwą lub też domniemaną historię powstawania, a raczej okrajania, cięcia spektaklu (od opery po anegdotyczny balet), na scenie pojawiają się aktorzy, tworząc kompozycję trochę podobną do tej z filmu Jestem miłością (Io sono l'amore) z 2009, w którym Delbono gra rolę męża głównej bohaterki (rewelacyjna Tilda Swinton, film dostępny w Polsce na dvd).
Delbono drugi z lewej
Bobò drugi z lewej
A potem już tak naprawdę strumień świadomości, ciąg scen słabo lub wręcz niepowiązanych ze sobą, inspirowanych Kafką, Rimbaudem, Whitmanem, Eliotem, Pasolinim, Fellinim, Piną Bausch. Taniec, opera. Proste środki, przede wszystkim ekspresja. Fragmenty liryczne przeplatają się z fragmentami tragicznymi, śmiech z powagą, oskarżeniem. Dzianie się sceniczne uzupełniane jest filmami ze szpitala psychiatrycznego, rozmową reżysera z matką. Mamma namawia synka na spektakle lżejsze i grozi, że jeśli Pippo tego nie zrobi, przestanie oglądać jego propozycje. Pippo nie ulega matczynym wezwaniom.
Odwaga, lekkość z jaką snuje swoją lekko chaotyczną opowieść Delbono, potwierdza zdanie wielu krytyków, że włoski wizjoner stworzył niepowtarzalny język teatralny. W pewnym momencie w czasie spektaklu rezygnujemy z poszukiwania związków i metatekstu, poddajemy się elementarnym emocjom, naturalnie wzruszamy, co jest zdarzeniem unikalnym we współczesnym teatrze. Tak, Delbono to magik, współczesny szaman, zna historię ludzką jak mało kto, wie co ważne, co najważniejsze.
*Ludwik Flaszen nazwał Pippo Delbono ostatnim magikiem teatru europejskiego
Compagnia Pippo Delbono, After the Battle(Dopo la battaglia),koncepcja i reżyseria: Pippo Delbono,występują: Dolly Albertin, Gianluca Ballarè, Bobò, Lucia Della Ferrera, Pippo Delbono, Ilaria Distante, Simone Goggiano, Mario Intruglio, Nelson Lariccia, Marigia Maggipinto, Julia Morawietz, Gianni Parenti, Pepe Robledo, Grazia Spinella oraz gość specjalny Alexander Balanescu, muzyka: Alexander Balanescu, reżyseria światła: Robert John Resteghini, kostiumy: Antonella Cannarozzi,scena: Claude Santerre,premiera: 3 maja 2011, produkcja: Emilia Romagna Teatro Fondazione, Teatro di Roma, Theatre du Rond-Point w Paryżu, Theatre de la Place w Liège, Théâtre National de Bretagne-Rennes,podziękowania dla: Teatro Pubblico Pugliese i Cinemathèque Suisse international tour management Aldo Grompone, Rzym.