The HUB
Zacznę od końca. Ostatnią formacją był odlotowy zespół The HUB. Wibracje były odczuwalne dosłownie w każdym przedmiocie znajdującym się na sali Ten koncert z powodzeniem można byłoby polecić osobie niesłyszącej. Muzycy ciekawie też prezentowali się wizualnie. Perkusista wystąpił w stroju pięściarza i miał do tego pełne prawo, bo to, co wyczyniał na talerzach, kosztowało go masę energii. Eksplozja to mało powiedziane. Sean Noonan powodował katharsis duszy i ciała. W mroku chaosu wyłonił się czar muzyki jazzowej. Na myśl przychodzi polski zespół SBB, choć tu ekspresja energii wraz z dźwiękami tworzyła jedną całość.
The Hub Ucho Gdynia Gazeta Świętojańska
The Hub w Uchu, 16 kwietnia 2008
O Trio The Hub wiemy, że to nowe pokolenie nowojorskich jazzmanów. Istnieją od 1995 roku, koncertowali w Polsce już kilkakrotnie, porażając słuchaczy swoją ekspresją i za każdym razem pozostawiając po sobie niezatarte wrażenia. Współpracowali z powodzeniem z takimi gwiazdami jak: Archie Shepp, Stanley Jordan, Geirge Garzone, Busta Rhymes, Yusef Lateef. Najtrafniej można określić The Hub słowami: „Free Jazz spotyka Death Metal pośród wirujących ostrzy kombajnu...” – tak opisuje ich styl magazyn Jazz Review. Inni zestawiają ich nazwę z Charlesem Ives'em, Slayerem i Busta Rhymes jednocześnie. Fenomenalny basista Tim Dahl wyzwala bas z jego zwyczajowej rytmicznej roli, często korzystając z mocnego, sfuzzowanego brzmienia tego instrumentu. Kipiący energią perkusista Sean Noonan, grając na minimalnym zestawie, na przemian torturuje słuchaczy i koi ich czujną delikatnością. Ekspresyjny Paul-Alexandre Meurens prezentuje się jako interesujący saksofonista, nie obawiając wykorzystywania przystawek umożliwiających uzyskiwanie brzmienia dwu saksofonów. Z jednej strony zmniejsza to surowość brzmienia, z drugiej zaś poszerza sonorystyczne – i tak bogate jak na tak mały skład – możliwości zespołu. Osobiście polecam też strony, na których usłyszeć można namiastkę noisowych brzmień:
The HUB w gdyńskim klubie „Ucho”, 16 kwietnia 2008.
Skład zespołu: Paul-Alexandre Meurens – saksofon / Tim Dahl – bas elektryczny / Sean Noonan – perkusja.
CHEER-ACCIDENT
Trzeba przyznać, że oni spodobali się najbardziej. Objawienie i całkowite szaleństwo perkusisty Thymme Jonesa polegało na łagodnym śpiewaniu i ostrym trzaskaniu w perkusję. To niejednoznaczne połączenie gry jest normalne dla muzyków alternatywnych. Co ciekawe, wpływy muzyczne, do których się przyznają, to: Herb Alpert. Herb Alpert. Herb Alpert. Art Bears. This Heat. Led Zeppelin. Peter Hammill. Beatles. Gentle Giant. AMM. Beach Boys. King Crimson. AACM. Rapeman. Stevie Wonder. Robert Wyatt. Kate Bush. Herb Alpert. Noise. Expectations. Jak widać, nie ma w nich żadnego klucza. Myślę, że najsłuszniej było po prostu zakupić sobie ich płytę w sklepiku czynnym przez cały koncert. To niesamowite trio wywarło niezwykłe wrażenie na klubowiczach i muzykach jazzowych obserwujących ten koncert. Lekko przypominające ZZ-TOP ze względu na długie brody. Wyglądali jakby się ich wyjęło wprost z okładki albumu Jethro Tull „Songs of the Wood”. Myślę, że Ian Anderson nie obraziliby się za takie porównanie. Spójrzcie sami:
CHEER-ACCIDENT w gdyńskim klubie „Ucho”, 16 kwietnia 2008.
Cheer-Accident można przypisać prekursorstwo wielu zjawisk, które objawiły się światu wraz erupcją z chicagowskiej sceny gitarowej lat 90-tych, jak i w szerszym ujęciu o wyprzedzenie całej fali amerykańskiego emo czy indie rocka.
Cheer-Accident Ucho Gdynia Gazeta Świętojańska
Cheer-Accident w Uchu, 16 kwietnia marca 2008
A oto krótki opis ich działalności i twórczości. Cheer-Accident wystartowali dosłownie w pierwszych sekundach 1981 roku podczas burzliwej noworocznej balangi z inicjatywy Jima Drummonda (wokalny strumień świadomości), Thymme Jonesa (piano) i Mike`a Greenleesa (bębny). Przez pierwsze 5 lat pozostawali nieformalną, jammującą 10-osobową ekipą redefiniującą nieustannie swoją muzyczną tożsamość i nie dbającą kompletnie o to, czy ktokolwiek, kiedykolwiek dowie się o ich istnieniu. W tym czasie powstały niezliczone taśmy produkowane własnym sumptem, z których wydana w 1986 „Life Isn`t Like That” uchodzi za debiut zespołu. W 1987 roku zespół rozpoczyna działalność koncertową, a rok później rejestruje pierwszy longplay „Sever Roots, Tree Dies” jako trio w składzie Jeff Libersher (gitara), Chris Block (bas) i Thymme Jones (bębny). Album produkuje Phil Bonnet, który wkrótce zostanie czwartym członkiem zespołu i wieloletnim producentem. W latach 90-tych Cheer-Accident korzystali także z usług guru noisowego brzmienia Steve`a Albini, a ich muzyczne ścieżki przecięły się m.in. z Jebem Bishopem (Vandermark 5) oraz członkami zespołów You Fantastic! i The Flying Luttenbachers. Wydając kilkanaście albumów gościli m.in. w brytyjskiej Neat Records.
Skład:
Jeff Libersher: guitar, vocals, trumpet, etc. Todd Rittmann: guitar, drums, bass, etc. Thymme Jones: drums, vocals, piano, etc.
HOUDINI (Stargard Szcz. / Poznań – Every Color / Gusstaff Rec.)
Mniejsze wrażenie wywarł tercet ezoteryczny (od 2007 roku kwartet) powstały 40 km od Szczecina i 174 km od Poznania. Trudny do sklasyfikowania kierunek rozrywkowy. Muzyka Houdiniego lawiruje pomiędzy bluesem a country, indie i noise rockiem, po hałaśliwe free w rodzaju Cpt. Beefheart. Zespół założyli w 2004 roku Marcin i Rav Piekoszewscy (znani z Sodom, Filthy Christians) i Chris Sliwa (Saxon) z intencją odskoczni od swoich głównych bandów (Plum, Woody Alien), dobrej zabawy i tworzenia gitarowego disco. Pierwszy album "Hello Satan" nagrali z pomocą inżyniera dźwięku Jacka Buczmy, (który nagrywał takie gwiazdy jak Morbid Angel czy Michał Bajor), a w wydali w 2007 roku (Every Color / Gusstaff 2007). Od pewnego czasu skład poszerzył się o gitarę basową, na której gra były perkusista Michaela Boltona - Michał Marcinkowski, a także szef znanej poznańskiej restauracji Kisielice oraz uczestnik zespołu Masturbator
.Jazz eksperymentalny ma się dobrze. Widać to było po zaangażowaniu, z jakim muzycy otwierali przed nami kolejne swe horyzonty. Amerykańska muzyka tych dwóch kapel, może nie dla wszystkich łatwo zrozumiała, mimo faktycznego miażdżenia ilością na pozór nieskoordynowanych dźwięków, zabijających jakiekolwiek przejawy melodii, paradoksalnie pozwala artystom wspiąć na wyżyny. Bomba eksplodowała również dzień później w Krakowie. Ciekawe, co na to tamtejsi, „wyrafinowani”, słuchacze?
Tomek Wilary
The Hub, Cheer-Accident, Houdini. Ucho, 16 kwietnia 2008.
Więcej o koncertach i muzyce w Gdyni w dziale Gdynia muzyczna