Obraz tego reżysera jest próbką poruszającą zarówno temat przemocy żołnierzy NATO jak i przemocy obronnej stosowanej przez ściganego przez nich taliba. Oprócz wizji aktów przemocy film akcentuje sposoby przetrwania w sytuacji kryzysowej, brutalne zderzenie kultur, bezlitosne osamotnienie głównego bohatera w obliczu zagrożeń, obcość, strach przed innymi oraz stopniową nieomal wymuszoną niemiłosiernie przemianę człowieka w tzw. "bestię". Ta metamorfoza dokonuje się pod obezwładniającym wpływem niesprzyjających dla niego okoliczności. Człowiek pozostawiony poza wspólnotą z czasem staje się kimś, kto uzewnętrznia cechy bestialskie. Ale w dalszym ciągu pozostaje człowiekiem, a nie zwierzęciem, czy potworem...
"Essential killing" opowiada o losach taliba (Vincent Gallo), o którym nawet nie wiemy czy jest terrorystą, zabijającego w Afganistanie trzech amerykańskich żołnierzy. Krótko po tym zostaje pojmany i przewieziony do więzienia w Guantanamo, aby później zostać przetransportowanym gdzieś do Wschodniej Europy. W tym przypadku prawdopodobnie do Polski.Transport do jednej z ukrytych, tajnych baz nie kończy się sukcesem, gdyż wskutek wypadku samochód ześlizguje się z oblodzonej drogi. Korzystając z tego nagłego "łutu szczęścia", więzień ucieka, ponownie zabija kilku żołnierzy i zaczyna błąkać się zimą po zupełnie nieznanym mu kraju. Wędruje przez zimową krainę, której kultury nie zna i nie rozumie. Pozostaje osamotniony społecznie i kulturowo. W rzeczywistości trzeba byłoby zapewne zmierzyć się z miazmatami polskiej ksenofobii. Takich scen w sekwencjach filmu nie było dane nam jednak zobaczyć. Zderzenie z obcym światem jest w mojej opinii czymś, co całkowicie przytłacza bohatera. Przymusowy kontakt z odmienna kulturą czyni go przerażonym, bezwolnym, sprowokowanym i przygotowanym do użycia przemocy. Stanowi to istotny, niedostrzegany przez wszystkich widzów aspekt dramatu, jakim jest ten film.
Warstw przemocy zawiera on jednak znacznie więcej. Mamy do czynienia nie tylko z przemocą fizyczną, ale też z przemocą psychiczną, przemocą ukazaną z punktu widzenia agresora i punktu widzenia broniącej się ofiary. Obrona podejmowana przez ofiarę wydaje mi się szczególnie znacząca. Bezimienny orędownik bliżej niedookreślonej idei, od samego początku pozostaje bez wsparcia, bez perspektyw, później bez jakiegokolwiek konkretnego jedzenia (zjada w lesie mrówki, korę z drzewa), bez ojczyzny. Afganistan powraca w retrospektywach. W kulturze islamskiej wspólnota jest nieodzowna (np. tworzeniu wspólnoty sprzyjają spotkania w meczetach). Spotkanie w Polsce prawie z jakimkolwiek autochtonem to spotkanie z potencjalnym giaurem. Wraz z upływem czasu (a talibowi z czasem też ubywa krwi) zaszczuta ofiara zostaje mimowolnym katem. Mimowolnym, ponieważ zmuszonym krańcowo
wyczerpującą sytuacją. Extremis malis extrema remedia.. .Bycie katem zmusza do takich, a nie innych wyborów. W niektórych sytuacjach człowiek nie ma zbyt wielkiego wyboru. I zaczynają kruszeć rzekomo uniwersalne podstawy etyczne... Ktoś stwierdził kiedyś, że lepiej być prześladowanym niż prześladowcą.Dobrze byłoby w ludzkim życiu, gdyby udało się nie być ani ofiarą ani żadnym sprawcą jakiejkolwiek przemocy. Kwestie prześladowania warto rozważyć po obejrzeniu najnowszego filmu Skolimowskiego.
W filmie spotykamy się także z agresją zwierząt, z wrogością natury coraz bardziej osaczającej zdesperowanego uciekiniera. Pod koniec filmu udręczony zbieg odnajduje kobiecą czułość. Niby w samą porę, ale jakby już za późno...Tak, czasem szczęście to tylko podstępnie zakamuflowane nieszczęście... Czy jednak jest to obraz jedynie o człowieku znajdującym się w kryzysowej sytuacji? Czy jest to tylko dynamicznie opowiedziana historia człowieka postawionego w ekstremalnych warunkach i o zachowaniach będących konsekwencjami wymogów takiej sytuacji? Czy w podobnej sytuacji każdy z nas potrafiłby bez wahania zabić drugiego człowieka?
Bohater filmu doświadcza piekła na ziemi oraz piekła w sobie przeżywając cały łańcuch traumatycznych wydarzeń. Śmierć zostawia zawsze niezaprzeczalne piętno na psychice człowieka. Życie jednak też swoiste piętno zostawia mogąc do pewnego stopnia współgrać ze śmiercią. Ścigany talib, aby żyć musi zabijać. I tutaj pojawia się pytanie: czy aby żyć człowiek naprawdę musi zabijać? Czy jest do tego zmuszany tylko w sytuacjach będących bez wyjścia?
Czy tylko w niekontrolowanych sytuacjach skrajnych? A może tylko wówczas, gdy życie okazuje się już sytuacją bez wyjścia? Ten film to test na empatię widza, lecz może także być sprawdzianem jego współczucia, zrozumienia niezłomnej woli przetrwania oraz tego, czym może być zwyczajny, życiowy impas. Niektórzy uważają, że z każdej sytuacji jest zawsze jakieś wyjście.. Jakieś wyjście w ostateczności czasami można znaleźć... W ostateczności... Nie wiadomo jednak dokąd może ono człowieka doprowadzić...Do jakich granic...Do jakich reakcji i przeżyć...Do jakich światów...
Film twórcy "Wrzasku" jest filmem utrzymującym odbiorcę w bezlitosnym napięciu, dzikim, wściekłym, wstrząsającym, emocjonującym, pobudzającym nerwy... Jak obserwowane przez nas zachowanie taliba... Główny bohater zachowuje mimo tego przez cały film milczenie. Z nikim nie wchodzi w dialog. W filmie tym w ogóle odnosi się wrażenie jakby przemoc była rodzajem jakiegoś dialogu. Recenzent włoskiego dziennika "La Repubblica" uznał to milczenie za "ekstremalną formę sposobu opowiedzenia" tej filmowej historii. Czy faktycznie milczenie muzułmanina jest aż takie ekstremalne? Milczenie nie oznacza wcale zgody w każdej sytuacji. Nie oznacza też tylko zwykłego strachu. Milczenie może oznaczać przecież również opór. Brak komunikatu jest także komunikatem.W tym przypadku lawiną czynów dokonanych z rozkazu strachu.Milczenie islamskiego rebelianta kontrastuje nawet w pewnej mierze z zachowaniem polujących na niego jak na łowną zwierzynę oprawców. Czy przemoc ukazywana w filmowej narracji domaga się jakiegoś niezbędnego odautorskego komentarza? Akty przemocy pojawiają się w poszczególnych scenach wyraziście. Są zobrazowane z bezwzględnością. Z zawartą w scenach przemocą reżyser gra z widzem, podobnie jak z wyobrażeniami dobra i zła. Nawet wtedy,kiedy zaczynamy postrzegać afgańskiego bojownika wieloznacznie, wielowymiarowo, podejrzliwie, z zanikającym poczuciem przewidywalności jego dalszych poczynań.
Film Skolimowskiego nie jest filmem stricte politycznym. Nie analizuje ani polityki USA, ani złożonej problematyki zjawiska terroryzmu. Sceny w Guantanamo powinny ostro i boleśnie do wyobraźni widza przemówić. Analizy tego, co tam się zdarzyło też w filmie się nie dopatrzymy. Dobrze się jednak złożyło, że w tej produkcji znalazły się sceny uświadamiające widzom czym jest walka z terroryzmem. A mianowicie, że jest walką z ukrytym wrogiem. Terroryzm dla wielu osób z Europy (i nie tylko) pozostaje czymś ciągle niepojętym, niezrozumiałym i przypuszczalnie niewytłumaczalnym w żaden logiczny sposób.
Film został ciepło przyjęty przez krytyków (dwie nagrody w Wenecji, zwycięzca na 36 Festiwalu Filmowym w Gdyni). Wyróżnia się on muzyką mocno wspierającą akcję filmu, a także doskonałymi zdjęciami Andrzeja Sikory. Obraz krytykowano jednak za sztuczność, brak wystarczającej głębi oraz za to, że zawiera klisze.
Nie mogę zgodzić się z tymi zarzutami. Uważam,ze na tle masy filmów przesiąkniętych przemocą, ten film prezentuje się zupełnie odmiennie, choć nie dla każdego odbiorcy musi być to czytelne i klarowne. Pamiętać należy o tym, że kiedy film jest zbyt głęboki, jest często po prostu za trudny i zbyt skomplikowany w odbiorze. Skolimowski stara się dociekać, jaka jest motywacja bohatera, unika jednoznaczności i schematyzmu, nie tworzy kina poetyckiego. Nie jest to również kino wojenne. Treścią filmu nie jest kolejna analiza przemocy, jako problemu samego w sobie, lecz przemocy w służbie pragnienia przetrwania za wszelką cenę, przemocy, jaką może wyzwolić dana sytuacja. Sytuacja, której człowiek nie jest w stanie sprostać, w której staje się niewolnikiem przemocy. Nie wiedząc nawet jak długo taka niewola może potrwać, gdyż nie ma możliwości jakiegokolwiek konstruktywnego kompromisu.
Dla mnie osobiście rudymentarnym tematem filmu pozostaje refleksja dotycząca podstawy, niezbędności, konieczności zabijania, z jaką jednostka w życiu może się niespodziewanie spotkać. Wtedy, gdy ktoś lub coś zmusza ją do tego, aby sprowadzić kogoś do stanu nieodwołalnego nieistnienia. Do definitywnego stanu nieodwołalnego nieistnienia. Przemoc to zdolność do przemienienia kogoś w zwłoki, jak napisała Simone Weil. Czasem, ze względu na wiążące okoliczności i bez względu na krępujące w przyszłości następstwa.
Esencja zabijania... Istota rzeczy zabijania... Coś przeciwstawnego egzystencji, a jednak tak mocno, niestety, z nią w tym świecie połączonego...
Robert Kołowski