Są sceptycy, którzy słysząc bijące z wielu stron (pomijając usta fanów, także stron internetowych i prasowych) bardzo pochlebne opinie o zespole, nadal kręcą z dezaprobatą głową lub wzruszają ramionami. Nie będzie w tym miejscu nagonki na wszelkich wątpiących, apelu o szturm na dany klub, kiedy tylko plakaty z nazwą „BiFF” pojawią się na najbliższych słupach/ścianach/dowolnych płaskich powierzchniach. Takie nieprzekonywalne osoby i tak na rzeczonym koncercie się nie stawią i żałować tego specjalnie również nie będą. Stawi się za to lokalny oddział fanów – tak też stało się kilkanaście dni temu w sopockim klubie Papryka.Jako support zagrał – krótko, ale treściwie – Octopussy z Gdyni. Przy mikrofonie, z gitarą, pojawił się Jan Galbas, znany również jako frontman zespołu Broken Betty, którego to najnowszy (i równocześnie pierwszy) długograj cieszy się znakomitymi recenzjami.
Twórczość Octopussy za to, różni się nieco od „macierzystej” formacji Galbasa – jest jakby bardziej… rozrywkowa? Mamy tu dużo gitarowego gruzu, przybrudzone, starte brzmienie, szybką rytmikę, rock’n’rollową energię, chwytliwe, prawie, że przebojowe melodie. Choć kapela odbiegała mocno od stylistyki gwiazdy wieczoru, spotkała się z bardzo ciepłym przyjęciem.
Ucho Gdynia Gazeta Świętojańska
Octopussy@Papryka.Jeśli masz kłopoty z „odpaleniem” filmu, wejdź tutaj
Ania Brachaczek przywitała zgromadzonych delikatnym i uroczym „siemano rasa” zapożyczonym ewidentnie od Titusa z Acid Drinkers – tytuł „Królowej Metalu”, jaki otrzymała kilka miesięcy temu po swoim gościnnym występie na płycie (i kilku koncertach) Kwasożłopów, do czegoś w końcu zobowiązuje.
Sam występ zespołu Biff trwał jakieś półtorej godziny, a kameralny klimat klubu świetnie wpłynął na ogólną atmosferę koncertu – było niemalże rodzinnie, trochę abstrakcyjnie, momentami komediowo, bardzo pozytywnie. Kapitalnie, jeśli ktoś zażyczyłby sobie podsumowania tamtego wieczoru w jednym słowie.
Ucho Gdynia Gazeta Świętojańska
Biff@Papryka.Jeśli masz kłopoty z „odpaleniem” filmu, wejdź tutaj
Zagrano wielu utworów już znanych z debiutanckiego albumu „Ano” – między innymi „Moją Dziewczynę”, nieco odświeżoną wersja „Ślązaka” i „Jesienne Drzewa” – oraz kilka premierowych piosenek. Poza oczywistymi walorami i tak już odpowiednio zakręconych tekstów i z lekka stukniętego imidżu scenicznego całej kapeli, zabawna postać Ani Brachaczek tylko dodawała całości kolorów. Słodka wokalistka, zniewalająca urokiem i wdziękiem osobistym, swobodnie rozmawiała z publicznością, stale rozśmieszała kolegów z zespołu i od czasu do czasu przygrywała na harmonijce klawiszowej.
Foto: Anita Markus
Na sam koniec dumnie zabrzmiał jeszcze cover „Ciągle Ktoś Mówi Coś” formacji Bank i koncert dobiegł końca. Cyklem tych wiosenno-letnich występów, zespół Biff zdaje się udowadniać, że jest jednym z najbardziej kolorowych i oryginalnych zjawisk polskiej sceny alternatywnej i najwyraźniej zamierza utrzymać ten tytuł jeszcze bardzo długo – pomóc im może ich kolejna płyta, której premiera będzie pewnie miała miejsce jeszcze w tym roku.
Octopussy, BiFF; klub Papryka; Sopot; 28 kwietnia 2011
Więcej zdjęć w galerii:
Biff, klub Papryka, 28.04.2011 r., Foto: Anita Markus
Biff, Octopussy, Papryka, 28.04.2011