Śledztwo trwało od listopada 2009 r. i zostało wyłączone z głównego postępowania w sprawie okoliczności śmierci Blidy. Dotyczyło niedopełnienia obowiązków służbowych i działania na szkodę interesu publicznego przez funkcjonariuszy publicznych – policjantów i prokuratorów – podczas czynności związanych z przeprowadzeniem oględzin miejsca zdarzenia i zwłok oraz zabezpieczenia miejsca zdarzenia. Łódzcy prokuratorzy badali, czy prawidłowo zabezpieczono ślady i dowody w domu Blidów.
– Całokształt zebranych dowodów nie dostarczył postaw do stwierdzenia, by po śmierci Barbary Blidy zacierane były ślady i dowody związane ze zdarzeniem – powiedział rzecznik łódzkiej prokuratury Krzysztof Kopania. Dodał, że w „kontekście materiału dowodowego zgromadzonego w śledztwie brak jest też przesłanek do przyjęcia, że doszło do niedopełnienia obowiązków ze strony funkcjonariuszy publicznych”.
Według prokuratury dowodami w tej sprawie są m.in. materiały wyłączone z głównego śledztwa, a także zeznania osób obecnych w domu Blidów oraz biegłych prowadzących badania kryminalistyczne zlecone w śledztwie. Badano okres od momentu postrzelenia się Blidy w łazience 25 kwietnia 2007 roku do przejęcia postępowania przez łódzką prokuraturę dwa dni później.
Łódzcy prokuratorzy – według Kopani – szczegółowo analizowali etap związany z zabezpieczeniem miejsca zdarzenia do czasu rozpoczęcia oględzin, a także „stadium zabezpieczania śladów i dowodów podczas oględzin miejsca zdarzenia i zwłok”. W ubiegły czwartek śledztwo zostało zamknięte, a w poniedziałek prokuratura umorzyła je z powodu „braku znamion czynu zabronionego”.
Jak zaznaczył Kopania, decyzja o umorzeniu śledztwa nie może być zaskarżona przez strony postępowania, ponieważ dotyczyło ono działania na szkodę interesu publicznego i ewentualnym pokrzywdzonym w takim przypadku może być wymiar sprawiedliwości.
Wątek zabezpieczenia śladów był ostatnim badanym przez łódzką prokuraturę okręgową w śledztwie dot. okoliczności śmierci Blidy.
Zajmowała się nim też sejmowa komisja śledcza. Z analizy kryminalistycznej przedstawionej przez stałego eksperta komisji dr. Michała Gramatykę wynika, że między zgonem Barbary Blidy a rozpoczęciem oględzin miejsca zdarzenia minęły ponad trzy godziny.
W tym czasie w domu Blidów były łącznie 34 osoby. Same oględziny – w ocenie eksperta – przeprowadzono prawidłowo. Ekspert przed komisją zaznaczył, że „im więcej osób na miejscu zdarzenia, tym trudniej zabezpieczyć ślady”. – To w moim odczuciu jest ewidentny błąd i sytuacja, która mogła skutkować trudnościami w zbieraniu śladów – ocenił.
Gramatyka ocenił też, że hipoteza, iż przed śmiercią Blidy doszło do szamotaniny między byłą posłanką a agentką jest mało prawdopodobna. Jak mówił, po śladach na szlafroku Blidy można stwierdzić, że strzał padł z przyłożenia, a „to do minimum ogranicza hipotezę stawianą przez niektóre media, że na miejscu doszło do szamotaniny”.
Barbara Blida – b. minister budownictwa i b. posłanka SLD – zastrzeliła się 25 kwietnia 2007 r., kiedy funkcjonariusze ABW przyszli przeszukać jej dom w Siemianowicach Śląskich i zatrzymać ją na polecenie Prokuratury Okręgowej w Katowicach. Miał jej zostać przedstawiony zarzut w śledztwie dotyczącym tzw. afery węglowej.