Ślina Sellina
Raz do prawicy posła
potrzeba mnie zaniosła:
polityka jak czas – płynie...
Zróbmy coś – o Sellinie...
I były ciastka, kawa,
za sprawą biegła sprawa...
Gadki nie próżnicy –
zróbmy Manifest Prawicy..!
Gdzie staną z wybranych – wybrani
najlepsi sztuki ułani
i niechaj hymn znowu popłynie
dla Tej – co ponoć nie zginie...
Rzekł poseł: „dziś nie ta pora
acz zaraz w bój po wyborach”...
I tak się ten blues zaczynał
w refrenie ze „śliną Sellina”...
Minęły wybory i...nic...
Ot taki poselski pic.
Odszedł i wrócił... na partii łono
aby go znów – wyłoniono...
Ślina Sellina – ślina Sellina
tak polit-blues się zaczyna...
Mam naocznego świadka
jak w biurze poselskim w Gdyni
obiecanki – cacanki notując
z radości poseł się ślinił...
Ślina Sellina – Sellina ślina
na ustach - polityk się kończy
w ustach – polityk – zaczyna...
Ślina Sellina – Sellina ślina...
Tadeusz Buraczewski
2011-03-24
Ilustracja: Krzysztof Toboła
Więcej o humorze i satyrze