Playlista Combichrist Ucho Gdynia
Zobacz nasze galerie:
Mortiis, Combichrist, klub Ucho, 24.02.2011 r., Foto: Paweł Jóźwiak
Mortiis, Combichrist, klub Ucho, 24.02.2011 r., Foto: Anita Markus
Zespół pod wodzą LaPlegua’y zawitał do gdyńskiego Ucha już po raz drugi. Miedzy obydwoma koncertami minęły prawie dwa lata. Poprzedni występ tego wywodzącego się z Norwegi zespołu wypełnił gdyński klub po brzegi, nie inaczej było tym razem. Dodatkowym magnesem przyciągającym do Ucha fanów szeroko rozumianej kultury goth oraz muzyki industrialnej była obecność zaproszonego na trasę przez Combichrist zespołu Mortiis.
Dowodzony przez Håvard Ellefsen’a norweski zespół podczas swojej prawie 20-letniej muzycznej drogi poruszał się w wielu stylach muzycznych: od metalu przez ambient do mocno gitarowego industrial, który zaprezentowali w Gdyni. Występy obu zespołów można przyrównać do dwóch części tej samej opowieści : choć różniły się muzycznie, tworzyły jedną bardzo spójną i przemyślaną całość, która zasadzała się na podobnych image’ach obu kapel oraz trudnym do określenia wspólnym pierwiastkiem zawartym w ich muzyce.
Występy zaczęły się dość punktualnie, czyli jak to przystało na klub Ucho z prawie równo godzinnym opóźnieniem. Przy prawie kompletnie zgaszonych światłach na scenę weszli muzycy norweskiego Mortiisa by bez zbędnych wstępów przyłożyć zebranej i dość zniecierpliwionej już publiczności ścianą gitarowych riffów. Muzycznie Mortiis kojarzyć może się z dokonaniami takich kapel jak Lard czy KMFDM, ci drudzy zresztą również grali w gdyńskim klubie kilka lat temu. Miażdżąco ostre gitary, bezlitośnie szybka perkusja wspierana przez industrialne sample oraz szorstki wokal Ellefsena to znaki rozpoznawcze muzyki Norwegów, którzy przez blisko 40 minut rządzili na scenie świetnie się przy tym bawiąc. Po bardzo sprawnie przeprowadzonej przerwie technicznej, potrzebnej na podłączenie sprzętu, brawami oraz skandującymi okrzykami wywołani na scenę zostali panowie z Combichrist.
Koncert zaczął się dość nietypowo. Nietypowo, ponieważ podczas prawie całego pierwszego utworu Andy stał na scenie nieruchomo, wyśpiewując (właściwie melorecytując) kolejne wersy utworu. Podczas kolejnych numerów nie potrafił jednak spokojnie ustać w miejscu i w charakterystyczny dla siebie sposób przemierzał scenę z jednego jej końca w drugi. Zespół wprost kipiał energią, która oczywiście udzielała się zebranej na sali publiczności.
Publiczność na tym koncercie również wymaga osobnego omówienia. Podobnie jak oba zespoły, ich fani ukrywali się niekiedy za grubą warstwą charakteryzacji i makijażu, w obowiązkowo czarnych strojach, z charakterystycznymi fryzurami oraz z całą masą kolczyków. Publika bardzo żywiołowo reagowała na wszystko to, co działo się na scenie, śpiewając razem z Andym teksty oraz skacząc w rytm wybijanych na dwa zestawy perkusyjne bitów kolejnych utworów Combichrist’a. Skoro mowa o perkusji, to według mnie właśnie ona - lub właściwie one - są tym magicznym czynnikiem, który sprawia że Combichrist tak świetnie sprawdza się na żywo, podczas gdy na płytach brzmią dość sterylnie. Dodatkowym atutem jest oczywiście postać frontmena i jego niesamowita energia oraz świetny kontakt z publicznością. Wracając do perkusistów: chłopaki wykonują swoją pracę, jak świetnie naoliwiona maszyna, wprowadzając zebranych przy barierkach fanów w rytmiczny trans. Trans, który trwa od pierwszego do ostatniego uderzenia. Podobnie jak dwa lata temu i tym razem Combichrist dwa razy dał się wywołać na scenę, by zagrać bis. Raz nawet został pokonany „własną bronią”, gdyż zebrani w Uchu fani skandowali tekst ich własnej piosenki „hey you, what the fuck is wrong with you?”.
Osobiście przyznać tylko mogę, że Combichrist z całym dobrodziejstwem inwentarza, jaki prezentują podczas występów na żywo, są jednym z najlepszych zespołów jaki widziałem na koncertach. Wszystkie te czynniki, bardzo głośna i drapieżna muzyka, świetna oprawa świetlna koncertu, przemyślane i stylowe stroje zarówno kapel, jak i publiczności oraz doskonała atmosfera sprawiły, że wieczór ten pozostanie na długo w pamięci jego uczestników.
Ucho Gdynia Gazeta Świętojańska
Combichrist live in Gdynia 2011 (Poland) 1/3.Jeśli masz kłopoty z „odpaleniem” filmu, wejdź tutaj
Combochrist, Mortiis, klub Ucho, 24.02.2011