Foto: Grzegorz Olszewski
Więcej zdjęc w galerii:
I
Zawodnikom wyraźnie udzieliła się atmosfera derbów, w których obie drużyny zamierzały wliczyć w rachubę jedynie zwycięstwo. Może właśnie dlatego w poczynania jednych i drugich wdarły się nerwy na początku meczu. Dłuższą chwilę pełna kibiców HSW "Gdynia" czekała na pierwsze punkty, które sobotniego wieczoru uzyskał Courtney Eldridge, rozgrywający Prokomu. Szybko odpowiedział jednak Giedrius Gustas, litewski obrońca w drużynie Trefla oraz jego kolega, Adam Waczyński z linii rzutów osobistych. 3:2 dla gości. Wkrótce większość oczu widowni skupiła się na Ratko Vardzie, toczącym fizyczny pojedynek z Draganem Ceranicem, niższym o centymetr (213 do 212 cm wzrostu). Varda najpierw przepchnął przeciwnika, a kiedy znów dostał piłkę w ataku to doskonale wypatrzył Piotra Szczotkę, który nie mógł chybić spod kosza. 6:3 dla gospodarzy. Sygnalizowane podanie Lawrence'a Kinnarda do jednego z kolegów przewidział Piotr Szczotka, przechwytując piłkę, którą wkrótce w koszu umieścił Robert Witka. Po pięciu minutach było już 10:3, ponieważ Varda trafił sprzed nosa Ceranicia. Pojedynek Serbów nie był do końca jednostronny - Ceranić przy następnej okazji do bólu piwotował pod koszem, aż w końcu oszukał Vardę. Na kolejne dosyć wysokie prowadzenie jednej ze stron trzeba było czekać bardzo długo - do trzeciej kwarty. Tymczasem goście z Sopotu momentalnie odrobili straty dzięki pięciu punktom Gustasa i dwóm akcjom wyraźnie pobudzonego Filipa Dylewicza. Wtedy to gracze Karlisa Muiznieksa wyszli na 14:12. Na pierwszy plan w ostatnich fragmentach pierwszej ćwiartki wysunął się Adam Hrycaniuk, zawodnik Prokomu. Polski środkowy przytomnie trafił w podkoszowym tłoku, następnie dobił minimalnie chybiony rzut Filipa Videnova i na koniec zablokował Lorinzę Harringtona, uniemożliwiając Amerykaninowi włożenie piłki tam, gdzie widziała ją już cała publika. 16:15.
II
Początek drugiej części okazał się popisem Dylewicza, który chyba zamierzał odegrać się za nienajlepszy w swoim wykonaniu mecz w pierwszej rundzie rozgrywek w Sopocie. Bydgoszczanin rzucał celnie z kontry oraz ponad rękoma Witki z dystansu. Momentalnie więc odwrócił się wynik - 20:16. Trener Tomas Pacesas miał jednak swojego asa w rękawie - znów desygnował do gry Vardę, z którym problemy miewają szyki obronnie nie tylko w Polsce. Po swoim drugim wejściu na parkiet Serb urodzony w Bośni mierzył się z niższym rodakiem w barwach Trefla, Slobodanem Ljubotiną. Gdy dostał piłkę, od razu nabrał na faul przeciwnika. Na drugiej stronie parkietu jak w transie punktował nadal Dylewicz, utrzymując minimalne prowadzenie swojej ekipy - 24:21. Varda drugi raz punktował mimo asysty Ljubotiny, więc trener gości zareagował zmianą - ściągnął Ljubotinę, wpuścił Ceranicia, który również nie sprostał Vardzie - faulował koszykarza rodem Bosanskiej Gradiski przy rzucie za trzy punkty. W międzyczasie rzuty osobiste wykonywał i trafiał także Dylewicz. Miejscowi w końcu odzyskali jednak prowadzenie - Varda odnalazł Ronnie Burrella, po czym sam zdecydował się na rzut z dystansu, który okazał się strzałem w dziesiątkę. Prokom prowadził 28:26, lecz od tego momentu trwało dłuższe oblężenie kosza bronionego przez żółto- niebieskich, które przyniosło gościom w sumie cztery punkty. Ową niemoc przezwyciężyli w końcu miejscowi, za sprawą Szubargi, który dosłownie wkręcił piłkę do celu. 30:30. Na półmetku wygrywali ostatecznie goście - 36:32. Do przerwy zdecydowanie wyróżniało się trzech graczy - Varda (5/6 za 2, 1/1 za 3), zdobywając dokładnie połowę punktów swojej ekipy - 16, a także Dylewicz i Gustas. Odpowiednio 15 i 10 oczek.
III
Pierwsze minuty kolejnej kwarty znów dla Trefla - dobitka Kinnarda i indywidualne trafienie Harringtona. Niemal trzy minuty upłynęły, zanim wreszcie wstrzelili się gdynianie - Szczotka z półdystansu. Na szczęście Prokom chwycił od tamtego momentu wiatr w żagle na długo, natomiast z sopocian zupełnie uszło powietrze. Z wyniku 32:40 szybko zrobiło się 50:40! To efekt fenomenalnej gry Daniela Ewinga. Koszykarz rodem z Florydy w krótkim czasie uzyskał 15 punktów, wspólnie z Videnovem, Hrycaniukiem i spółką budując przewagę swojej drużyny w trzeciej kwarcie meczu. Po przeszło czterech minutach Trefl przełamał impas - dwa oczka Pawła Kikowskiego oraz rzuty wolne w wykonaniu Ceranicia - 50:44. Ostatecznie, przed decydującą bitwą, Prokom prowadził 57:53.
Foto: Grzegorz Olszewski
IV
Emocje, jakich dostarczyli fanom koszykówki, zawodnicy obu stron w ostatniej kwarcie były godne dobrego filmu z gatunku thriller. Ścisły finał całej historii miał miejsce na nieco ponad dwie minuty przed końcem - Ceranić rzucił z dystansu i był remis - 71:71. Po rzucie z dystansu Szubargi sędziowie orzekli faul Vardy na Ceraniciu i tym samym piąte przewinienie zawodnika Prokomu, czyli wyłączenie z rywalizacji. Ceranić trafił pierwszy rzut, drugi spudłował, ale Stefański tylko czyhał na zbiórkę, którą ku radości dużej grupy fanów Trefla zamienił na punkty. 74:71 dla sopocian. Faulowany Videnov nie pomylił się z linii - 2/2. Na 80 sekund przed końcową syreną Ewing konstruował akcję swojej drużyny przy stanie 73:74, zdecydował się na rzut z daleka i dopiął swego. Ceranić wykorzystał oba osobiste - Trefl prowadził jednym oczkiem. Trzydzieści sekund przed końcem Trefl rozgrywał spokojną akcję, bo prowadził nadal punktem. Sopocianie nie zdołali uzyskać punktów, więc Mistrz Polski pozostał z 20 sekundami by przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść lub doprowadzić do dogrywki. Videnov został sfaulowany i trafił z linii rzutów wolnych. 77:76. Siedem sekund przed końcem Dylewicz oddał rzut metr od kosza ale zza pleców reprezentanta Polski dosłownie wyfrunął Ewing, blokując popularnego "Dyla" i wybijając piłkę w trybuny. Trefl nie stracił piłki, ale Gustas popełnił karygodną pomyłkę - sędziowie zagwizdali błąd pięciu sekund na wyprowadzenie piłki z linii końcowej. To zemściło się na sopocianach, a Prokom spokojnie dowiózł wygraną do końca ku ogromnej uciesze wszystkich graczy.
Asseco Prokom Gdynia - Trefl Sopot 78:76 (16:15, 16:21, 25:17, 14:14)
Asseco Prokom: Varda 22, Ewing 18, Videnov 10, Hrycaniuk 10, Burrell 6, Szubarga 4, Szczotka 4, Witka 2, Eldrigdge 2.
Trefl: Dylewicz 20, Ceranić 14, Harrington 13, Gustas 10, Kikowski 8, Stefański 5, Kinnard 3, Ljubotina 2, Waczyński 1.
Foto: Grzegorz Olszewski