czwartek, 21 października, godz. 20:00
Klub Pokład
Bilety:wstęp wolny
Jazz rozpoczął się od małych składów, ale w miarę zyskiwania na popularności był grany w coraz większych salach dla coraz większych audytoriów, więc przy raczkujących dopiero technikach wzmacniania dźwięku konieczne stało się tworzenie dużych składów instrumentalnych. W pierwszych latach rozwoju big bandów w USA istniał dość ścisły podział na orkiestry "czarne" i "białe", pojawiały się także pierwsze składy złożone wyłącznie z kobiet. W tym okresie kompozycje były przeważnie ściśle zaaranżowane, z niewielką swobodą improwizacji. Rozbudowanie składów rozszerzyło przestrzeń improwizacji dla solistów i doprowadziło na przełomie lat 20. i 30. do przemiany stylistycznej jazzu tradycyjnego w swing. Najwybitniejsze orkiestry z tego okresu to big bandy Duke'a Ellingtona, Earla Hinesa i Luisa Russela z Louisem Armstrongiem jako głównym solistą. Większość big bandów swingowych zatrudniała wokalistów - wielkie talenty Elli Fitzgerald, Billie Holiday, Franka Sinatry rozbłysły właśnie w nich. Szczyt komercyjnej popularności big bandów przypadł na przełom lat 30. i 40. - wtedy największe sukcesy święciły legendarne obecnie zespoły Benny'ego Goodmana, Artie Shawa i Glenna Millera, a wśród solistów, którzy zdobyli sławę w tamtych latach warto wymienić perkusistę Gene'a Krupę, gitarzystę Charliego Christiana, wibrafonistę Lionela Hamptona, klarnecistę Woody'ego Hermana, trębacza Harry'ego Jamesa. Z orkiestr wywodziły się gwiazdy stylu, który w jazzie nastąpił po swingu, czyli be-bopu: trębacz Dizzy Gillespie, saksofonista Charlie Parker, perkusista Buddy Rich.
Zmierzch muzyki swingowej zbiegł się z lawinowym rozwojem techniki muzycznej - instrumentów elektrycznych, a później elektronicznych, nagłośnienia, technik nagraniowych. Wielkie, bardzo drogie w utrzymaniu zespoły przestały być potrzebne, a w roli muzyki tanecznej jazz został zastąpiony przez muzykę popową, rockową, wreszcie dyskotekową. Niektóre zalety bigbandowego grania są jednak nie do zastąpienia czy podrobienia, zwłaszcza naturalna wielogłosowość, którą mogą zapewnić tylko żywi muzycy. Stało się więc tak, że oprócz big bandów kontynuujących swingowe tradycje, powstawały i powstają duże składy bebopowe, cool, free czy nu-jazzowe.
Najwięcej współczesnych big bandów to jednak zespoły szkolne - w USA można naliczyć ich tysiące, a te reprezentujące uniwersytety, a zwłaszcza szkoły muzyczne, reprezentują nierzadko mistrzowski wręcz poziom. Granie w big bandzie uczy dyscypliny, zgrania z innymi muzykami, powtarzalności (w dobrym znaczeniu tego słowa), umiejętności współpracy z aranżerem. Bez big bandów nie można sobie wyobrazić małych składów, i odwrotnie.