We wtorek nasi koszykarze w meczu rewanżowym z Dexią Mons-Hainaut będą walczyć o awans do fazy grupowej FIBA EuroChallenge. Pan miał okazję śledzić mecz na żywo. Jak ocenia Pan grę Trefla w tym spotkaniu?
Myślę, że rozegraliśmy bardzo dobre spotkanie. Naprawdę niewiele brakowało, abyśmy z Belgii wracali ze zwycięstwem. Przez większość meczu to my prowadziliśmy i mieliśmy inicjatywę, ale w końcówce nie potrafiliśmy zatrzymać indywidualnych akcji rywala. Na szczęście w dwumeczu czeka nas teraz mecz w Ergo Arenie i jestem przekonany, że te trzy punkciki straty uda nam się odrobić i awansować do fazy grupowej.
Koszykówka w Sopocie przez ostatnie 15 lat osiągnęła wiele sukcesów w europejskich pucharach. Pamięta pan jak to się wszystko zaczęło?
Oczywiście. To był rok 2000. Graliśmy mecz eliminacji Pucharu Koraca z niemiecką drużyną Avitos Giessen. To spotkanie także miałem okazję obejrzeć na żywo. Zapamiętałem je dobrze, gdyż był to pierwszy mecz, w którym w europejskich pucharach rozbłysnęła gwiazda Filipa Dylewicza. Potem przyszły kolejne sukcesy, których głównymi autorami byli Moska, Vranko, czy Jagoda.
Które spotkanie najbardziej zapadło Panu w pamięć?
Ciężko wybrać tylko jedne spotkanie. Mija 15 lat odkąd mamy w Sopocie swój klub i sukcesów w tym czasie nie brakowało. Pamiętam doskonale mecze półfinałowe o awans do ekstraklasy w ciasnej halce w Kołobrzegu. Do walki poderwał nas wtedy Wojciech Kukuczka. We Wrocławiu wraz z synami świętowałem pierwszy w historii klubu Puchar Polski, a wkrótce potem zaczęliśmy przygodę w europejskich pucharach. Potem były kolejne mistrzostwa Polski i sukcesy w Eurolidze. Ciężko więc z tych piętnastu lat wybrać tylko jeden fragment, bo wspaniałych momentów było znacznie więcej.
We wtorek Trefl zadebiutuje w Ergo Arenie. To chyba kolejny moment, który zapadnie Panu w pamięci?
Na pewno. To dzięki naszej drużynie taki obiekt w ogóle powstał w Trójmieście. To gra w europejskich pucharach była tym impulsem, z którego zrodził się pomysł Ergo Areny. Dzięki uporowi Kazika Wierzbickiego mamy wspaniałą drużynę, wspaniałe emocje, wspaniałą halę. A, że się nam po drodze trochę popsuły kontakty z sąsiadami z północy, z kolegami, którzy postanowili zapełnić swoją halę czyjąś historią? No trudno, może to i dla sportowej rywalizacji lepiej.
We wtorek arcyważny mecz rewanżowy z Dexią. Czy zawodnicy mogą liczyć także na Pana obecność i doping?
To będzie kolejne ważne wydarzenie w historii klubu. Tylko jakiś nieszczęśliwy wypadek losu mógłby spowodować, że zabraknie mnie w Ergo Arenie. Wiwat Trefl! Wiwat Kazik! Wiwat Filip! Wiwat Hlebik! Wiwat Stefan! Wiwat Drużyna!