Wiemy, że Krawczyk śpiewał Elvisa, ale nie znamy dobrze wrocławskiego rockabilly, które zawładnęło na jeden wieczór gdyńskim Blues Clubem. Ech – jakiego wrocławskiego – to: Eddie Cochran, Buddy Holly, Gene Vincent, Carl Perkins, Johnny Cash, Stray Cats i Reverend Horton Heat w jednym. Za pośrednictwem trzech muzyków, bluesowa brać mogła przekonać się o muzyce lat 50-ych w wykonaniu Spaceman: wystrzałowego Mateusza Chmielewskiego - gitara, wokal, sympatycznego Józka Wąsali – kontrabas i wspomagającego ich na bębnach Adama Moszyńskiego ( Blade Loki, Prawda), który ubrał koszulkę mojego ulubionego zespołu, który zostawia najwięcej potu na scenie, czyli Rammsteina.
Adam Moszyński.Spaceman w Blues Clubie. Foto: Tomek Wilary
Sympatyczne trio z Wrocławia zaskoczyło doskonałym opanowaniem technicznym oraz wyjątkowo bogatym repertuarem. Większość piosenek była coverami numerów z lat 50-ych. 10-ego stycznia można było posłuchać i potańczyć przy świetnie brzmiącej świdrującej gitarze Mateusza oraz zagrzewających do tańca doskonale zgranych instrumentach perkusyjnych.
W akcji charyzmatyczny Mateusz.Spaceman w Blues Clubie. Foto: Tomek Wilary
Nie zabrakło też w drugiej odsłonie dźwięków fortepianu w wykonaniu pasjonata boogie - woogie. Mowa o Michale Cholewińskim, który jest muzykiem samoukiem. Jako nastolatek, słuchając tej muzyki, starał się podpatrywać najlepszych: Vince'a Webera, Joja Wendta czy Axela Zwingerbergera, których koncerty i płyty znał na pamięć. Kilka lat później, po jednym z koncertów ww. Artystów, usiadł przy fortepianie obok mistrzów. Był to moment zapoczątkowujący przygodę ze sceną. Kilkakrotnie zapraszał czołówkę europejskich pianistów boogie na koncerty w Polsce.
Michał Cholewiński.Spaceman w Blues Clubie. Foto: Tomek Wilary
Chętnie korzystał z rad Wojciecha Skowrońskiego, którego poznał na krótko przed śmiercią. Jako jeden z najmłodszych zaczął kultywować tradycje boogie w Polsce. Dziś święci sukcesy z Boogie Boys - pierwszą w Polsce formacją fortepianową, grająca muzykę boogie woogie z domieszką czarnego bluesa. Niesamowite brzmienie dwóch fortepianów przenosi słuchaczy w odległe czasy pędzących parowozów i szalonego rytmu amerykańskiej rzeczywistości. Boogi Boys tworzą pianiści: Bartek Szopiński i Michał Cholewiński, oraz najmłodszy z nich perkusista Szymon Szopiński.
Spaceman w Blues Clubie. Foto: Tomek Wilary
Blues Club kolejny raz udowodnił, że potrafi być miejscem, do którego przyjeżdżają wykonawcy z całej Polski. Spaceman odkryli Gdynię, a gdynianie zobaczyli, na czym polega ich rockabilly i na pewno na ich następny koncert przyjdzie jeszcze więcej fanów. Miejmy nadzieję, że też nie zabraknie damskiej publiczności, która wyraźnie wpływała na zawrotne tempo niektórych piosenek. Niedawno pisaliśmy o warszawskim rockabilly w wykonaniu zespołu Komety, które niebawem znowu zawitają do Gdyni . Okazuje się, że gdyńskie kluby lubią gościć muzyków grających różne, nawet wydawałoby sie mniej popularne gatunki, a zespoły jak Spaceman potrafią rozgrzać każdego. Na zakończenie proponuję małą dawkę do potańczenia w domu, ale zaznaczam, że redakcja nie ponosi odpowiedzialności za trwałe uszczerbki na zdrowiu
Spaceman w Blues Clubie, 10/01/2008 cz.1
Spaceman w Blues Clubie, 10/01/2008 cz.2 - znowu Cash, ale tym razem tańczony:)
Spaceman w Blues Clubie, 10/01/2008 cz.3
Spaceman, Blues Club, 10 stycznia 2008
Więcej o koncertach i muzyce w Gdyni w dziale Gdynia muzyczna