Zobacz także:[Wideo, foto]Teatr Muzyczny w Gdyni jeszcze większy. Uroczyste podpisanie umowy
Nadrabiamy kulturalne zaległości. Wywiad z Władysławem Zawistowskim, Dyrektorem Departamentu Kultury Urzędu Marszałkowskiego Województwa Pomorskiego
Piotr Wyszomirski, Gazeta Świętojańska/Wielkiemiasto.pl: Parafrazując słynny cytat jednego z musicali: „Let’s the sunshine in”, można powiedzieć, że Pomorze staje się hiper potęgą, jeśli chodzi o nowe budynki, nowe lokacje dla teatrów. Pozbierajmy to szybko: w 2013 roku zostanie oddany do użytku Teatr Szekspirowski i rozbudowany Teatr Muzyczny w Gdyni, w tym roku została oddana stara-nowa Scena Kameralna Teatru Wybrzeże, być może w niedalekiej przyszłości, nie wiadomo, bo trwają ustalenia, jeżeli chodzi o własność i działkę, powstanie nowa siedzibaTeatru Miejskiego (Dramatycznego) w Gdyni. Jak to się stało, że Pomorze stało się tak wielką potęgą teatralną?
Władysław Zawistowski*: Myślę, że jest tu przynajmniej kilka powodów, aczkolwiek jeden z nich jest nieoczywisty i warto go przypominać. Mam poczucie, że jest to nadrabianie zaległości i w porównaniu z innymi, wielkimi polskimi miastami: Wrocław, Kraków, Poznań, Łódź nawet ta infrastruktura w metropolii trójmiejskiej była po prostu skromniejsza. Wystarczy powiedzieć, że Gdańsk od 1946 roku ma jeden teatr dramatyczny ! Nie ma porównania z Wrocławiem, Krakowem, Poznaniem, Łodzią, a z tymi miastami powinniśmy się porównywać. Więc jest to trochę nadrabianie zaległości - to jest jedna rzecz. Druga rzecz - rzeczywiście w ostatnich ośmiu latach, chodzi o dwie ostatnie kadencje, jeżeli chodzi o samorządy lokalne Gdańska, Gdyni i Sopotu, chociaż też np. Wejherowa, Słupska i innych miast województwa, ale również samorządu wojewódzkiego, kultura stała się rzeczywistym priorytetem. Wystarczy, że powiem, że budżet kultury województwa pomorskiego wzrósł w ciągu tych lat o 270 procent, czyli prawie 4 razy tyle, co 8 lat temu. Te miejscowe pieniądze są oczywiście niezbędne, gdyż choćbyśmy uzyskali nie wiem jak wiele wspaniałych dotacji z Unii Europejskiej, musimy mieć wkład własny. Bez tego wkładu własnego pieniądze europejskie do nas nie popłyną. Czyli musi być wola na miejscu, realna potrzeba stworzenia nowych inwestycji, no i muszą być miejscowe pieniądze.
Myślę, że te inwestycje, które przed chwilą wymieniliśmy, czyli właśnie: przebudowa Teatru Muzycznego, Teatr Kameralny w Sopocie, trwające remonty w Teatrze Wybrzeże, perspektywa budowy Teatru Szekspirowskiego, przebudowa Opery Leśnej w Sopocie, plany przebudowy Opery Bałtyckiej i Teatru Miejskiego w Gdyni, to są bardzo potężne inwestycje, które w efekcie mają zapewnić nie tylko większy komfort artystom i widzom, ale jest tu też pewien aspekt ekonomiczny. Przedstawienia na przykład grane w Teatrze Muzycznym przy tej, znacznie zwiększonej widowni, będą się po prostu lepiej bilansowały. To jest bardzo drogi teatr i czynnik ekonomiczny odgrywa tu niemałą rolę..
PW: Ale to chyba jedyny teatr, który może pokusić się o zapełnienie tak dużej sali. Nie znam drugiego teatru w Trójmieście, który by temu podołał.
WZ: To znaczy można to liczyć w dwojaki sposób: w liczbach bezwzględnych i procentowo. Procentowo od wielu, wielu lat najlepsze wyniki ma Teatr Kameralny w Sopocie, który jest jednak mały. Natomiast rzeczywiście, kilka razy w tygodniu jest w stanie tak zapełnić sale tylko Teatr Muzyczny, ale to również dzięki jakości oferty. Powszechnie mówi się, że jest to najlepszy w Polsce, czy obok Teatru Roma w Warszawie, teatr uprawiający musical, wiele wspaniałych przedstawień w ostatnich latach, które mają swoją wierną publiczność.Jest więc dla kogo robić te wszystkie inwestycje.
PW: Czy te nowe, nowoczesne warunki wpłyną na podniesienie poziomu artystycznego naszych teatrów?
WZ: Myślę, że z tym poziomem nie jest tak źle już w tej chwili, natomiast my często o tym nie wiemy, bo kwestia eksploatacji spektakli jest również problematyczna. Robimy to także po to, aby ten poziom wzrósł, abyśmy mogli bez wstydu a z dumą zapraszać artystów z zewnątrz, zapraszać nie tylko całe zespoły, ale także indywidualnych artystów, którzy występują już w tej chwili w przedstawieniach Teatru Muzycznego i Miejskiego czy Opery Bałtyckiej.
PW: Czy mechanizm finansowy, leżący u podstaw powstawania tych inwestycji, jest typowy dla województwa pomorskiego? To znaczy: Urząd Marszałkowski + miasto? Czy to jest charakterystyczne tylko dla Pomorza czy tak się to po prostu dzisiaj robi?
WZ: Mamy tu swoją politykę, a mianowicie większość tych inwestycji kultury, które wymieniliśmy, to są tak zwane instytucje marszałkowskie, czyli należą do majątku województwa i podlegają marszałkowi. My staramy się jakby dzielić tymi instytucjami, czyli staramy się, aby współgospodarzem projektu był również samorząd lokalny. Tak jest na przykład w przypadku Teatru Muzycznego, który jest współprowadzony przez miasto Gdynia. W praktyce oznacza to, że budżet teatru pochodzi z kilku źródeł, ale również odpowiedzialność za losy teatru, przyszłość, za inwestycje, za obsadę personalną, wszystkie te kluczowe decyzje są w tym momencie uzgadniane między marszałkiem a prezydentem. Podobnie było w przypadku Teatru Kameralnego w Sopocie, gdzie udział miasta Sopotu był bardzo znaczący. Zaangażowanie i zainteresowanie prezydenta Karnowskiego w tę inwestycję było ponadprzeciętne. Mnie się wydaje, że to powinno być normą. W Polsce jest bardzo różnie, tu nie ma reguł. W 1998 roku, kiedy powstawały samorządy, bardzo różnie te dobra kulturalne dzielono. Zdarzało się, że właściciel był trochę przypadkowy. Teraz jest pora, aby jakoś to uporządkować. Dodam jeszcze, że jest kilka instytucji, które są współprowadzone na poziomie budżetów bieżących przez ministra kultury ( m.in.Teatr Wybrzeże i Muzeum Narodowe), ale już nie inwestycyjnych. Na inwestycje musimy znaleźć własne, lokalne pieniądze.
PW: Nowy teatr, prawie 1100 foteli na Dużej Scenie, 300 na Małej Scenie i 150 na trzeciej scenie - nowe możliwości czy nowe oczekiwanie również od głównego donatora ? Czy Dyrektor Korwin będzie miał wolną rękę, czy będziecie chcieli przekazać mu jakieś sugestie?
WZ: Dyrektor Korwin ma wolną rękę, gdyż wolną rękę mają wszyscy nasi dyrektorzy. Dyrektor odpowiada za program artystyczny, za poziom produkcji, jest to oczywiście jakoś rozliczane i oceniane, niemniej to jest w jego rękach. Dyrektor Korwin wielokrotnie pokazał, że potrafi być absolutnie w awangardzie swojego gatunku, czyli wie doskonale, co dzieje się na scenach brodwayowskich czy westendowskich w Londynie. Są pewne bariery innego rodzaju, wynikający ze specyfiki gautnku, jakim jest musical. To jest gatunek, że tak powiem brzydko, anglojęzyczny, to jest gatunek, który powstał na scenach Londynu i Nowego Yorku i do dzisiaj najwybitniejsze dzieła tego gatunku miały tam właśnie swoje premiery. To nie jest tak, że jakiś wybitny musical powstaje na przykład w Sztokholmie i Pradze czeskiej czy w Moskwie.
PW: Ale mamy przecież fenomen „Lalki”…
WZ: Więc siłą rzeczy znaczna cześć repertuaru musi opierać się na tych przeniesieniach tych znakomitych produkcji i tego oczekujemy. Aczkolwiek trzeba powiedzieć, że czasami koszty tych przeniesień są bardzo duże, koszty praw autorskich są bardzo znaczące. Powoli, z pewnym opóźnieniem sięgamy po te wszystkie najważniejsze dzieła. Tym bardziej siłą takiego teatru jak Teatr Muzyczny w Gdyni mogą być własne oryginalne produkcje, które być może się nie przebiją na West Endzie - na przykład „Lalka” się nie przebije, bo ludzie nie znają oryginału, całej otoczki kulturowej, tradycji. Dla nas jest to bardzo atrakcyjne przedsięwzięcie i ja bardzo liczę na to, że dyrektor pójdzie tym tropem, czyli będziemy mieli dużo, naprawdę złożonych produkcji naszych, polskich, które będą się opierały być może na klasyce, literaturze już istniejącej, bądź na scenariuszach oryginalnych, pisanych na zamówienie, jak „Francesco” i„Lalka”, ale mamy także przykłady znakomitych wersji klasycznych musicali.
PW: Dziękuję panu bardzo.
WZ: Dziękuję.
Ucho Gdynia Gazeta Świętojańska
Rozmowa z Władysławem Zawistowskim .12.08.2010, uroczystość podpisania umowy o rozbudowie Teatru Muzycznego w Gdyni Jeśli masz kłopoty z „odpaleniem” filmu, wejdź tutaj
*Władysław Zawistowski (ur. 1954 w Gdańsku) – polski poeta, dramaturg, krytyk literacki i teatralny, tłumacz, wydawca, wykładowca creative writing na Uniwersytecie Gdańskim. Absolwent Uniwersytetu Gdańskiego. Wieloletni kierownik literacki "Teatru Wybrzeże” (1977-1991). Od 1993 do 1996 prezes Oddziału Gdańskiego Stowarzyszenia Pisarzy Polskich.Napisał szereg książek poetyckich, sztuk teatralnych i powieści. Jego teksty krytyczne i publicystyczne drukowane były m.in. w "Gazecie Wyborczej", „Życiu Warszawy”, „Polityce”, „Dialogu”, „Teatrze”, „Życiu literackim”, „Literaturze”, „Odrze”, „Punkcie”, „Autografie”, „Tytule”, „Toposie” i wielu innych czasopismach.Wspólnie z Jerzym Limonem przekłada dramaty Szekspira (Troilus i Kresyda, Antoniusz i Kleopatra) i innych pisarzy elżbietańskich (Middleton, Philip Massinger, Chettle). Razem również założyli Fundację Theatrum Gedanense, którą kierują i organizują między innymi Gdański Festiwal Szekspirowski.Sztuki teatralne i przekłady Zawistowskiego były grane na scenach Teatru „Wybrzeże” w Gdańsku, Teatru Kameralnego w Sopocie, Teatru Współczesnego w Szczecinie, Teatru Polskiego w Szczecinie, Teatru im. Słowackiego w Krakowie, Teatru Nowego w Poznaniu, Teatru Nowego w Łodzi, a także w teatrze TVP, w reżyserii m.in. Izabelli Cywińskiej, Krzysztofa Babickiego, Mikołaja Grabowskiego, Tadeusza Nyczka, Ryszarda Majora, Marka Okopińskiego.Wspólnie z Anną Czekanowicz był również autorem serialu rzeki Radia Gdańsk Ulica Kwietna (1996-1998), a także, już samodzielnie, innych słuchowisk radiowych i programów telewizyjnych.
Więcej o teatrze w na stronie www.pomorzekultury.pl