Podczas finałowego wieczoru w Centrum Stocznia Gdańska zagrali kanadyjski multiinstrumentalista i producent występujący pod pseudonimem Caribou oraz młoda polska grupa Kamp! Oba koncerty idealnie zestroiły się z postindustrialną przestrzenią CSG, dostarczając przybyłym słuchaczom intensywnych muzycznych doznań.
Foto: Tomasz Cieślikowski
Muzyczny wieczór rozpoczął się od występu zespołu Kamp!. To łódzko-wrocławskie trio, w ubiegłym roku wystąpiło już na najważniejszych polskich festiwalach (Heineken Open'er, Audioriver, Tauron Nowa Muzyka, Selector).
Foto: Tomasz Cieślikowski
Foto: Tomasz Cieślikowski
Muzycy zagrali dojrzałą mieszankę muzyki house, electro oraz synth-pop. Zaprezentowali przede wszystkim materiał z wydanych do tej pory epki oraz dwóch singli. Mam ogromną nadzieję, że kilka nowych utworów, które również zabrzmiały tego wieczoru to zapowiedź pełnego albumu tej grupy. Sądząc po reakcjach słuchaczy, nie jest to tylko moje życzenie. Sami muzycy nie ukrywali zdziwienia entuzjastycznym przyjęciem ich koncertu przez publiczność.
Parę minut po 22 na scenie pojawiła się gwiazda wieczoru Dan Snaith czyli Caribou. To jego druga wizyta w Polsce, artysta gościł już na ubiegłorocznym OFF Festivalu.
Foto: Tomasz Cieślikowski
Snaith z zespołem zaprezentowali żywiołową mieszankę elektroniki oraz jazgotliwego gitarowego grania. Dominowały utwory z wydanego w kwietniu tego roku albumu Swim, promowanego przez nagranie Odessa.
Widać było, że muzycy doskonale się bawią, pozwalając sobie na sporą dawkę improwizacji. Aplauz publiczności nasilał się z każdym wykonywanym utworem. Jednym słowem była to prawdziwa psychodeliczna uczta.
Foto: Tomasz Cieślikowski