Formuła BarCampu to „user-generated conference”, dzielenie się wiedzą, powszechna dostępność, otwartość. BarCamp nie ma odgórnie narzuconego programu - jest on ustalany przez uczestników. Każdy może zabrać głos przygotowując wystąpienie lub biorąc udział w dyskusji. Jedna osoba w zamierzeniu miała mieć 7 minut na wystąpienie, po którym następować miała 7-minutowa dyskusja.
W gdańskiej galerii zaprezentowało się 10 osób. Na chwilę wpadła Dorota Nieznalska, ale ostatecznie nie zabrała głosu.
Foto: Piotr Wyszomirski.
Całość prowadziła Lidia Makowska, wyjątkowa postać na trójmiejskiej sceni idei.
Co zrozumiałe, przy takiej formule, ujawnienia były na różnym poziomie, ale każde traktowało, choćby a rebours, o problemie wolności, kultury oraz... pieniędzy. Dla mnie najciekawsze było zdarzenie pt. „Pornografia na ulicy”, zaprezentowane przez gdańską muralistkę i niezależną, jak sama o sobie mówi, artystkę, Iwonę Zając. Spokojnie i przejrzyście opowiedziana konkretna historia, która zdarzyła w 2006 roku:
Ucho Gdynia Gazeta Świętojańska
BarCamp Wolności w Kulturze, Iwona Zając, Pornografia na ulicy 1/3. Jeśli masz kłopoty z „odpaleniem” filmu, wejdź tutaj
Ucho Gdynia Gazeta Świętojańska
BarCamp Wolności w Kulturze, Iwona Zając, Pornografia na ulicy 2/3. Jeśli masz kłopoty z „odpaleniem” filmu, wejdź tutaj
Ucho Gdynia Gazeta Świętojańska
BarCamp Wolności w Kulturze, Iwona Zając, Pornografia na ulicy 3/3. Jeśli masz kłopoty z „odpaleniem” filmu, wejdź tutaj
Problem cenzury i ograniczania wolności w sztuce jest problemem jeśli nie sztucznym, to zdecydowanie za bardzo rangowanym. Dziś problemem jest coś zupełnie innego, czyli korzystanie z wolności, która jest... aż za bardzo dostępna. Za bardzo, bo pozornie nie ma się przeciw czemu buntować. Pozornie, bo... buntować się przeciwko czemu jest jak najbardziej. Rzeczywistość, która nas otacza, codziennie dostarcza wielu przekroczeń, na które powinniśmy zareagować, jeśli chcemy się uważać za człowieka wrażliwego, dla którego istnieje pojęcie „dobro wspólne”. Oczywiście nie reagujemy i to z wielu powodów. Główny to po prostu zanik, a właściwie raczej niewykształcenie się „mięśnia obywatelskości”. W Polsce nie było żadnych poważnych ruchów społecznych, które za cel stawiały sobie idee inne niż naprawa socjalizmu czy ogólnie „micha”. Nie ma się więc czemu dziwić, że prawie nie ma u nas osób, które chciałyby zmieniać świat dla idei. Drugi powód to zwykłe, ludzkie tchórzostwo i nasze małe, codzienne kunktatorstwo: że się nie opłaca, że sie komuś narazimy, czegoś nie dostaniemy lub coś stracimy.
Trzeci, na którym w tym miejscu zakończę, to zawłaszczenie przestrzeni publicznej przez polityków („centralnych” i „samorządowców” ). Ta przestrzeń została oddana bez walki, bo nie miał kto w tej walce naprzeciw politykom stanąć. W Polsce właściwie nie wykształciły się organizacje pozarządowe, a ilość tych, które są, to wyjątki potwierdzające regułę. Czy będziemy już tylko społeczeństwem konsumpcyjnym ? To bardzo możliwe, że nie doczekamy się realnych działań, których celem jest rzeczywista zmiana relacji i komunikacji społecznej. Choćby tylko te trzy przyczyny, a jest ich jeszcze kilka, powodują, że jest jak jest. A w kulturze konkretnie: mamy takich artystów, jakich mamy, aktorów, którzy grają jak grają, pisarzy i poetów, którzy piszą, jak piszą, media są, jakie są. Większość z nich jest już uzależniona od polityków. Życie u nas letnie, byle jakie i takie pewnie będzie przez co najmniej kilka następnych lat.
Kawiarniani buntownicy, stolikowi rewolucjoniści – próbowałem trochę poprowokować, ale średnio mi się to chyba udało: uczestnicy spotkania mocno trwali na stanowisku swej wyjątkowości i misji. Chyba tylko jedna osoba wyraźnie się zdenerwowała, co znaczy, że pora umierać. Teoretyczne rozmowy o wolności, wspaniała bezczelność i entuzjazm młodych neofitów - ma to jakiś urok i szkoda, że nawet tego nie ma w Gdyni. Lidia Makowska potrafiła skupić wokół siebie grupę młodych inteligentów i ma nadzieję, że na tej bazie stworzy bank ekspertów, który będzie użyteczny społecznie. „My, Artyści”, powiedziała Makowska, kiedy zapytałem ją, kogo ma na myśli, kiedy mówi w pierwszej osobie liczby mnogiej. Nie znam twórczości Makowskiej i moja ocena nie zawiera sądu o jej działalności artystycznej, ale tzw. rewolucje w sztuce tak bardzo rozszerzyły pojęcie sztuki i artysty, że desygnatami są wszystko i wszyscy. Wiem jednak z obserwacji i doświadczenia, że bycie artystą zobowiązuje do bezkompromisowości, prawdy i odwagi, bez względu na konsekwencje. W takim rozumieniu Makowska artystką z pewnością jak na nasze warunki jest i ma coś jeszcze: rzadką zdolność do łączenia ludzi do ideowego działania. Trzymam kciuki za nią oraz jej inicjatywy i zazdroszczę Gdańskowi, a jeszcze bardziej Wrzeszczowi, bo tam zachodzi zmiana.A u nas ? U nas długo jeszcze nic się nie zmieni, bo:
Ucho Gdynia Gazeta Świętojańska
Borysewicz & Kukiz - Bo tutaj jest jak jest . Jeśli masz kłopoty z „odpaleniem” filmu, wejdź tutaj
Warto zajrzeć:
I jeszcze komentarz redakcyjnego satyryka
Kultura niezależna?
Chociaż już nie ma ulicy Mysiej,
do mysiej dziury artysta skrył się
i tylko wtedy zad z dziury wytknie,
kiedy Mecenas ziarna mu sypnie
w zad klepnie, dawnym stylem „kaowca”,
myląc kulturę z grą w salonowca.
Taka salonów kultura kwitnie:
dzisiaj ja wypnę, jutro ty wypniesz.
Eviva l`arte! Sztuka wciąż żyje,
póki Mecenas w dupę ją bije.
Zbigniew 200 gram Szymański
Ucho Gdynia Gazeta Świętojańska
BarCamp Wolności w Kulturze, Andrzej Bramowski s Krajny. Jeśli masz kłopoty z „odpaleniem” filmu, wejdź tutaj
Ucho Gdynia Gazeta Świętojańska
BarCamp Wolności w Kulturze, Grzegorz Stunża, Edukacja dla (Nie)wolności 1/2. Jeśli masz kłopoty z „odpaleniem” filmu, wejdź tutaj
Ucho Gdynia Gazeta Świętojańska
BarCamp Wolności w Kulturze, Grzegorz Stunża, Edukacja dla (Nie)wolności 2/2. Jeśli masz kłopoty z „odpaleniem” filmu, wejdź tutaj