Dotychczasowy wiceprezydent, Paweł Orłowski, w miniony wtorek ogłosił, że przyjmuje mandat poselski i już dzień później składał ślubowanie w Sejmie. Tym samym od środy Sopot nie ma drugiego wiceprezydenta.
Przed kilkoma dniami stanowisko to zaproponowano radnemu PO Grzegorzowi Wendykowskiemu, ale ten odmówił, tłumacząc się względami osobistymi.
Jeden z radnych PO, Jarosław Kempa podkreśla, że to niespotykana sytuacja w Trójmieście.
- Jestem zdumiony, że jeszcze nie ma następcy. Jeżeli ta sytuacja będzie się przedłużać, ucierpi na tym miasto - twierdzi Kempa. - Moim zdaniem, sopocka władza może się znaleźć w sytuacji kryzysowej.
Prezydent Jacek Karnowski zapewnia jednak, że żadnego kryzysu nie ma.
- Obowiązki Pawła Orłowskiego podzieliłem między siebie, wiceprezydenta Wojciecha Fułka oraz skarbnika i sekretarza miasta - tłumaczy Karnowski i dodaje, że trwają jeszcze rozmowy z nowym kandydatem na wiceprezydenta.
Sceptycznie do tych informacji podchodzi jednak radny PiS, Bartosz Łapiński.
- Wydawać by się mogło, że powinno być co najmniej kilkunastu chętnych na fotel wiceprezydenta.
Tymczasem chętnych do współpracy z Jackiem Karnowskim brakuje. - Mało kto chciałby się wiązać z obecną władzą, kojarzoną z tak zwaną aferą sopocką - twierdzi.
Większość sopockich radnych o obecnej sytuacji wypowiada się jednak w podobnym tonie co prezydent miasta.
- Miasto jest silne pracą urzędu. Mieszkańcy nie mają się czego obawiać - uważa Grzegorz Wendykowski.
Paweł Orłowski w sopockim magistracie był odpowiedzialny m.in. za oświatę, zdrowie, pomoc społeczną oraz gospodarkę nieruchomościami.