Ostatni wyznaczony przez prokuraturę termin przypuszczalnego zakończenia śledztwa w sprawie prezydenta Sopotu upływał z końcem kwietnia. Śledczy zgromadzili już cały materiał dowodowy i planowali zakończyć postępowanie, czekali tylko na konieczne przed zamknięciem śledztwa rozstrzygnięcie sprawy związanej ze środkiem zapobiegawczym zastosowanym przez prokuraturę wobec Karnowskiego.
Chodzi tu o kaucję w wysokości 35 tys. zł, którą prokuratura nałożyła na prezydenta Sopotu w kwietniu 2009 roku. Na początku br. Karnowski wystąpił o zniesienie tego środka zapobiegawczego i zwrot kaucji, prokuratura odmówiła jednak, a prezydent Sopotu złożył zażalenie na tę decyzję. Teraz sprawę musi rozstrzygnąć sąd.
Śledczy mieli nadzieję, że decyzja sądu, do którego trafiły akta sprawy, zapadnie jeszcze w kwietniu, wówczas mogliby zakończyć śledztwo z końcem tego miesiąca. Ostatecznie okazało się jednak, że termin posiedzenia sądu (Sądu Rejonowego Gdańsk-Południe) w sprawie kaucji wyznaczono na maj. Jak poinformował Trynka, dopiero po rozstrzygnięciu sprawy kaucji i powrocie do prokuratury akt sprawy, będzie możliwe jej zakończenie.
Śledztwo dotyczące prezydenta Karnowskiego wszczęto w lipcu 2008 roku po tym, jak do prokuratury zgłosił się trójmiejski przedsiębiorca Sławomir Julke. Zeznał on, że w marcu 2008 roku Karnowski zażądał od niego łapówki w postaci dwóch mieszkań. Zdaniem biznesmena, który planował przebudowę strychu kamienicy w Sopocie, prezydent chciał dostać lokale jako zapłatę za pomoc w uzyskaniu od swoich urzędników koniecznych pozwoleń na przebudowę. Julke dostarczył prokuraturze nagranie rozmowy z Karnowskim, która miała dowodzić winy prezydenta.
W efekcie postępowania wobec Karnowskiego, pod koniec stycznia ub.r. gdańska prokuratura zarzuciła mu, że złożył korupcyjną propozycję Sławomirowi Julkemu. Ponadto samorządowiec usłyszał zarzut przyjęcia korzyści majątkowych w wysokości ponad 67 tys. zł od miejscowego dilera samochodowego Włodzimierza Groblewskiego. Diler miał sprzedać prezydentowi po zaniżonej cenie (w sumie o 52,2 tys. zł) trzy auta, serwisować je za darmo (wartość usług oceniono na 13,4 tys. zł) oraz wykonać w domu Karnowskiego bezpłatnie prace remontowe warte 1,8 tys. zł.
Kolejną łapówkę, zdaniem prokuratury - w postaci wykonanych bezpłatnie usług budowlanych o wartości ok. 2 tys. zł, Karnowski miał przyjąć od innego miejscowego przedsiębiorcy - Mariana D.
Śledczy zarzucili też Karnowskiemu, że w 2007 roku, przed przetargiem na samochody dla magistratu, złożył fałszywe oświadczenie, w którym stwierdził, że z firmą prowadzoną przez Włodzimierza Groblewskiego nie łączą go stosunki, które mogą budzić wątpliwości co do jego bezstronności wobec tej firmy.
Po postawieniu zarzutów Karnowski został zatrzymany, a prokuratura wnioskowała o areszt, ale sąd w dwóch instancjach zdecydował, że prezydent pozostanie na wolności.
Na początku kwietnia ub.r. prokuratura uzupełniła jeden z zarzutów wobec Karnowskiego; uznała, że Karnowski skorzystał z 12, a nie 11 bezpłatnych napraw oferowanych przez Groblewskiego. Dwunasta naprawa miała mieć wartość 3,7 tys. zł.
Prokuratura zdecydowała też o zastosowaniu wobec Karnowskiego środka zapobiegawczego w postaci poręczenia majątkowego w wysokości 35 tys. zł.
W połowie maja ub.r. odbyło się referendum, w którym mieszkańcy Sopotu odpowiadali na pytanie czy chcą, by Karnowski pozostał na stanowisku prezydenta. Wynik głosowania okazał się dla niego korzystny. Karnowski zapowiedział jednak, że nie będzie startował w kolejnych wyborach samorządowych.
Po nagłośnieniu całej sprawy Karnowski, który był jednym z założycieli Platformy Obywatelskiej na Pomorzu, zrezygnował z członkostwa w tej partii.