Kościół Najświętszego Serca Jezusowego w Gdańsku-Wrzeszczu był dzisiaj przed południem wypełniony po brzegi. Lech Wałęsa siadł w jednej z ostatnich ławek. Po Mszy nie chciał rozmawiać z dziennikarzami. Szybko wsiadł do samochodu i odjechał. Legendarną suwnicową ze Stoczni Gdańskiej, w obronie której gdańscy stoczniowcy podjęli strajk w sierpniu 1980 roku żegnał podczas mszy Janusz Śniadek, przewodniczący NSZZ Solidarność.
- Pani Aniu! Przyszliśmy tu pochylić głowy przed majestatem Twojego życia - mówił Śniadek. - W swoim uczciwym życiu nigdy nie oczekiwałaś zaszczytów, choć zasługiwałaś na nie jak mało kto. Trzeba było, żeby prezydentem został wielki Polak świętej pamięci Lech Kaczyński, żeby uhonorował cię najwyższym odznaczeniem.
Za swoją mowę Śniadek zebrał długie oklaski, ludzie wznieśli ręce w symbolicznym geście zwycięstwa.
Oprócz Śniadka i Wałęsy Walentynowicz żegnało wielu byłych działaczy solidarnościowej opozycji oraz polityków: Jerzy Borowczak, Krzysztof Wyszkowski, Andrzej i Joanna Gwiazdowie, minister edukacji Katarzyna Hall oraz Aleksander Hall, parlamentarzyści Bogdan Lis, Marek Biernacki, Andrzej Jaworski, Antoni Macierewicz, Tadeusz Cymański, Jolanta Szyczypińska, Dorota Arciszewska-Mielewczyk przewodniczący "Solidarności Walczącej" Kornel Morawiecki. Pojawili się też wicewojewoda pomorski Michał Owczarczak oraz marszałek pomorski Mieczysław Struk.
Za: Gazeta Wyborcza Trójmiasto