"Lalka" na trzeciej drodze
Katarzyna Wysocka
Wyjątkowość Kościelniaka zasadza się na tym, że walczy z nawykami oraz stereotypami masowej publiczności i wygrywa ; każdy ruch, gest, kostium, postać, czy scena mają być w kontrze do banału oczekiwania i przyzwyczajenia. Myli tropy, zwodzi, zastawia pułapki. Czyni to z wdziękiem i nie jest bluźniercą, więc uwalnia wyobraźnię, zapraszając do uczestnictwa i współtworzenia. W swej koncepcji „trzeciej drogi” nie zapomina o oczekiwaniach widowni. Tak więc jego spektakle są zaśpiewane, wytańczone i atrakcyjne w szerokim znaczeniu tego słowa. Kościelniak przepuszcza wszystko przez filtr współczesnej sztuki i popkultury. Przepięknie kradnie i przetwarza wrażenia z obejrzanych i wysłuchanych filmów, spektakli, koncertów i płyt. Jest ciągle nienasycony i poszukujący. Jest odważny, ale nie szalony. Nie brnie już za daleko, by nie stracić kontaktu z, w prawdzie rozumianym bardzo oryginalnie, ale jednak, gatunkiem. Przybliża go jednak do teatru dramatycznego jak nikt w Polsce, zmierzając nieuchronnie do hybrydy gatunkowej - dramatycznego teatru muzycznego. Tworzy utwór interpretacyjnie wielowarstwowy, zadowalając mniej wybrednych atrakcyjnością figur i kolorami oraz łechcąc niecodziennymi kontekstami poszukiwaczy sensów. To spacer po linie, jeden fałszywy krok grozi upadkiem.
Gdyński spektakl stawia wiele pytań przed widzem zaopatrzonym w szkolną wiedzę o powieści Bolesława Prusa, choć jak pokazało przedpremierowe spotkanie z twórcami, niewielu z nich czytało „Lalkę” w szkole, czego sami artyści nie poczytywali jako zubożenie czy błąd młodości – wręcz przeciwnie, manifestowali otwarcie swój lekturowy deficyt jako cnotę (młodzież szkolna nie czyta ani książek, ani recenzji teatralnych, więc śmiało można o tym pisać bez obawy o powielanie złych wzorów). Panorama społeczna, wielowątkowość i otwarty charakter dzieła najczęściej wyznaczają linię interpretacyjną podejmowaną przez polonistów. Kreacje dwojga głównych bohaterów nasycają i kierunkują akcję powieści. Stanisław Wokulski i Izabela Łęcka w literaturze polskiej stali się ikonami miłości niespełnionej i tragicznej, naiwnej i wyrachowanej, budującej i niszczącej. Ugruntowanymi w szkolnej statystyce pytaniami są: Ile jest w Wokulskim pozytywisty, a ile romantyka; Ile w Izabeli skłonności narcystycznych, a ile uwarunkowań klasowych? W zależności od potrzeb stosuje się psychologię i głębię postaci, przygotowując uczniów do kolejnych epok literackich, w których Freudowskie czy Jungowskie portretowanie staje się nieodłącznym zabiegiem interpretacyjnym. Wielkość pisarstwa Prusa wydobywana jest najczęściej połowicznie, ponieważ uczniowie muszą zostać zaopatrzeni w schemat, porządkujący życie i zdawanie egzaminów.
Foto: Paweł Jóźwiak
Dodatkowo układankę pt. „Lalka” tworzą serial telewizyjny Ryszarda Bera i film Wojciecha Hasa. Dzięki nim Polacy zostali podzieleni na zwolenników i przeciwników Beaty Tyszkiewicz i Mariusza Dmochowskiego lub Jerzego Kamasa i Małgorzaty Braunek . Zmierzenie się w teatrze muzycznym z Aleksandrem Głowackim herbu Prus, twórcą rodzimego realizmu i ikonami stylu w polskim kinie to zadanie dla odważnych.
Wojciech Kościelniak wysoko ustawił poprzeczkę. Zachęcił do poszukiwań i stworzył przestrzeń na nowe odczytanie pozytywistycznej historii pojedynczych bohaterów i grup społecznych. Nie wchodząc w konflikt z epoką, wszedł w dyskurs z szablonami i chyba jeszcze z samym sobą. Przecież otwartą i zupełnie podstawową kwestią jest postać grana przez Krzysztofa Żabkę. Postać w programie teatralnym nazwana Magazynierem, w materiałach prasowych okrzyknięta Biesem, a w okolicznościach scenicznych wyróżniająca się melonikiem z wyraźnymi cyframi 888, stanowiącymi numeryczną wartość imienia Jezus. Owa postać wiąże poszczególne sceny, stale towarzyszy Wokulskiemu, pomagając mu w prostych czynnościach lub tylko przewijając się obok niego; poznajemy go m.in. jako magazyniera, fryzjera, księdza czy też wcielającego się w rolę śpiewaka Rossiego. Gdyby przyjąć rozważania Józefa Bachórza o prawdopodobnych, duchowych dylematach Wokulskiego i możliwym utajnionym życiu religijnym bohatera, to można by potraktować rolę Krzysztofa Żabki jako personifikację owych. A może reżyser chciał mocno zaznaczyć kontrast między biedotą a arystokracją i szlachtą, który w pozytywizmie odczytywany był również przez pryzmat 8. błogosławieństw? Być może dokonane cięcia w spektaklu pozbawiły nieco wyrazistości tej scalającej spektakl postaci, a może wkradł się gdzieś bies…Skojarzenia ze Śpiewakiem Podwórzowym z „Opery za trzy grosze” również występują. Dobra, inspirująca rola, pokazana z energią.
Foto: Paweł Jóźwiak
Elementem łączącym postaci spektaklu, z wyjątkiem Wokulskiego i Rzeckiego, jest charakteryzacja rodem z komedii dell’arte czy pantomimy – białe, papierowe twarze, z przerysowanymi konturami. Ustawia to główną postać i subiekta w opozycji do reszty postaci. Dwaj przyjaciele żyjący w swoich idealistycznych światach, skazani na wieczne rozterki i antyczną porażkę wartości wyznawanych z koniunkturalnymi. Wokulski, notorycznie wchodzący po schodach lub wydobywający się z podscenium, pokazany jest jako człowiek silny, wrażliwy, przedsiębiorczy, nie poddający się presji społecznej, w kontakcie z Izabelą, tracący rezon, także poprzez widoczne tiki ramion. W finale jednak, oszukany i spotwarzony przez pannę Łęcką, uznaje szowinizm jako postawę możliwą do przyjęcia. Rafał Ostrowski pokazał Wokulskiego łagodnie i miękko, na swój sposób sympatyzując z postacią. W ostatniej scenie przejmująco śpiewem wydobył swój gniew i niezgodę na zmanierowanie i kołtuństwo Izabeli. Wokulski ocalał u Kościelniaka. Mało przekonywujący był Rzecki ( Zbigniew Sikora), ze zbyt rozbudowanymi monologami i pokazany w scenach niewiele wnoszących do spektaklu muzycznego. Dodatkowo szwankowała dykcja w nietrudnych momentach.
Majstersztykiem aktorskim popisał się Andrzej Śledź jako Tomasz Łęcki. Twórczo i uroczo rozwinął pomysły zapoczątkowane w Ministerstwie Głupich Kroków „Monty Pythona”. Doskonale bawił się na scenie i bawił publiczność do łez, drwiąc z wielkopańskich uzależnień, wyobrażeń i mitów. Prześmiewcze zagranie odsłoniło pustkę nieporadnej arystokracji. Precyzja i konsekwencja gry odsłoniła po raz kolejny niezwykłe umiejętności Andrzeja Śledzia. W podobnej stylistyce zagrali Tomasz Gregor jako Baron Krzeszowski i Tomasz Więcek jako subiekt Mraczewski. Obaj wydobyli komediowe elementy postaci, ciekawie tym samym kontrastując je z powieściowymi pierwowzorami. Na uwagę zasługuje także incydentalna rola Katarzyny Kurdej, wcielającej się w postać Marii (powieściowej Marianny). Skupiła uwagę śpiewem, ilustrującym jej zmagania ze światem i osamotnienie (najlepsza wokalnie wśród pań). Z wdziękiem i energią zaprezentowali się Sasza Reznikow (Suzin) oraz Jacek Wester ( Książę).Zabawnym zabiegiem było „rozdwojenie” pani Meliton. Aleksandra Meller i Magdalena Smuk wcieliły się w role bliźniaczek Meliton, tym samym wesoło podkreślając zrzędliwość i powtarzalność zachowań powieściowej nauczycielki i swatki, jak również uprzejmej donosicielki o „ruchach” w „obozie” Łęckich.
Wojciech Kościelniak pokazał głównie demoniczność Izabeli Łęckiej, szczególnie poprzez charakteryzację. Pozbawił postać delikatności i klasycznej elegancji, a uwypuklił potrzebę dominacji poprzez awangardowy „szkielet” stroju i fryzury. Dało to efekt niezwykłej oziębłości Łęckiej. Renia Gosławska swoim głosem dopełniła sceniczny obraz femme fatale w „Lalce”. Jej gra nie była jednak swobodna, jakby postać Izabeli zaproponowana przez reżysera nie do końca współgrała z wyobrażeniami aktorki.
Foto: Paweł Jóźwiak
Na szczególne wyróżnienie zasługuje kompozytor Piotr Dziubek. Jego wizja „Lalki” to przede wszystkim dynamiczne tango, z wiodącymi: akordeonem i trąbkami. Muzyka porządkowała i kreowała ruch sceniczny. Choreografowie: Beata Owczarek i Janusz Skubaczkowski pokazali dzięki niej energetyczny, nowoczesny zespół taneczny. Stale obecny motyw pozytywki, sprzężony z obrazem wyświetlanym na przezroczystych ścianach, dzielących scenę, harmonizował ze sztucznością świata arystokracji.
Wojciech Kościelniak pokazał, że poszukuje nowych wymiarów dla teatru muzycznego, który nie musi powierzchownie traktować tematów i postaci. Korzystając z wachlarza gatunkowego, jest w stanie stworzyć uniwersalne dzieło muzyczne, oparte na epizodach, prostych zabiegach scenicznych, pomyśle interpretacyjnym, wykraczającym poza schematyczne oczekiwania i wyobrażenia.
Mamy nadzieję, że z czasem Teatr Muzyczny zarejestruje „Lalkę” na dvd, a osobno wyda muzykę, tak jak poprzednio przy okazji „Francesco” , także zresztą z muzyką Piotra Dziubka. Aż się prosi, by obudować spektakl towarzyszącymi drobiazgami – na premierze widzieliśmy już koszulki, czas na inne pamiątki – chętnie kupię melonik 888. I choć żal mi jest wielu brakujących scen i nie jest to moja „Lalka”, a nawet zaryzykowałabym stwierdzenie, że mało jest w gdyńskiej inscenizacji „Lalki”, to gorąco polecam dzieło Kościelniaka i Dziubka każdemu.
Zobacz także:
Przed premierą: Trzecia droga „Lalki” i Kościelniaka
Zobacz wszystkie zdjęcia w galerii:
"Lalka" Wojciecha Kościelniaka w Teatrze Muzycznym w Gdyni, foto: Paweł Jóźwiak
Ucho Gdynia Gazeta Świętojańska
”Lalka” w Teatrze Muzycznym w Gdyni - ukłony. Jeśli masz kłopoty z „odpaleniem” filmu, wejdź tutaj
Lalka
Scenariusz i reżyseria na podstawie powieści B. Prusa: Wojciech Kościelniak.Teksty piosenek: Rafał Dziwisz.Muzyka: Piotr Dziubek. Kierownictwo muzyczne: Piotr Dziubek.Scenografia i animowane projekcje: Damian Styrna.Choreografia i ruch sceniczny: Janusz Skubaczkowski, Beata Owczarek.Kostiumy: Katarzyna Paciorek.Przygotowanie wokalne: Agnieszka Szydłowska.Asystent reżysera: Paweł Bernaciak.Asystent scenografa: Renata Godlewska.Asystent choreografa: Eliza Kujawska.Inspicjent: Grażyna Dunal.Sufler: Ewa Wielebska.
I obsada: Stanisław Wokulski-Rafał Ostrowski,
Izabela Łęcka-Renia Gosławska,
Ignacy Rzecki-Zbigniew Sikora,
Tomasz Łęcki-Andrzej Śledź,
Hrabina Karolowa-Grażyna Drejska,
Kazio Starski-Tomasz Bacajewski,
Baronowa Wąsowska-Karolina Merda,
Profesor Geist -Marek Richter,
Maria-Katarzyna Kurdej,
Subiekt Mraczewski-Tomasz Więcek,
Subiekt Klejn -Krzysztof Wojciechowski,
Subiekt Lisiecki-Jerzy Michalski,
Szuman/ Stary Mincel-Tomasz Fogiel,
Panna Florentyna-Alicja Piotrowska,
Pani Meliton-Aleksandra Meller i Magdalena Smuk,
Wysocki-Tomasz Czarnecki,
Stary Szlangbaum-Bernard Szyc,
Henryk Szlangbaum-Sebastian Münch,
Baron Krzeszowski-Tomasz Gregor,
Baronowa Krzeszowska-Agnieszka Kaczor,
Suzin-Sasza Reznikow,
Książę-Jacek Wester,
Magazynier-Krzysztof Żabka
oraz:
Marta Bacajewska, Urszula Bańka, Ewelina Dańko, Ewa Gierlińska, Anna Krawecińska, Eliza Kujawska, Mariola Kurnicka, Izabela Sito, Marta Smuk, Małgorzata Szczypińska, Aleksandra Szulc, Anna Urbanowska, Marta Vielrose, Ewa Wielebska, Paweł Bernaciak, Łukasz Czerwiński, Mateusz Deskiewicz, Artur Guza, Robert Kampa, Kacper Poślednik, Tadeusz Rutkowski, Sebastian Wisłocki, Adam Zawicki
i Adepci Studium Wokalno-Aktorskiego: Magdalena Jadowska, Agnieszka Król, Paweł Czajka, Paweł Mielewczyk, Paweł Kubat, Andrzej Skorupa, Michał Zacharek .
Premiera na Dużej Scenie Teatru Muzycznego w Gdyni im. Danuty Baduszkowej, 27 lutego 2010, czas trwania: ok 195 minut.