5 lutego 2010 roku sopocka scena teatru Off de Bicz po raz kolejny zaprosiła Teatr Rondo ze Słupska. Monodram zmusza odbiorców do starcia się z rzeczywistością: „stań i patrz, chociaż nie chcesz i śmiej się z siebie, najlepiej w głos, bo śmieszny jesteś jak diabli!”
„Nadzieja matką głupich” i dokładnie tak się rzecz ma, jeśli chodzi o główną bohaterkę spektaklu „Przyj, dziewczyno, przyj”. Przedstawienie oparte zostało na najnowszych tekstach Tadeusz Różewicza, a wyreżyserował je Stanisław Miedziewski.
Persona główna, a jedyna, owego przedstawienia (tak persona, bo to nie bohaterka taka sobie zwyczajna, lecz prawdziwa ikona polskiej literatury!) to znana doskonale wszystkim miłośnikom twórczości Różewicza - Nadzieja Tupalska, którą autor powołał do życia już przed czterdziestu laty i kazał osiąść w XXI wieku. A przyznać trzeba, że według autora czasy te nie służą w żadnym wypadku rozwojowi intelektualnemu. Oto stajemy twarzą w twarz z kobietą , która "pisze, gotuje... i adaptuje", która mówi słowami Milana Kundery, a za filozofię życiową przyjmuje teksty z Harry'ego Pottera. Nadzieja, w tej roli świetna Wioleta Komar, staje przed widzem w czarnym płaszczu, symbolizującym zamierzchłe czasy, a pod nim w pewnym momencie ukazuje się zawadiacki kombinezon. Pod chustko-turbanem skryta została awangardowa fryzura. Tak, oto Nadzieja Tupalska, brawurowo i z dużą swobodą, wkracza do naszych czasów i tu się świetnie zadomawia. Można śmiało rzec, że Różewicz i jego bohaterka są „megatrendy”. Główna postać to typowa, łaknąca wszelkich dobrodziejstw konsumentka, po kilku operacjach plastycznych, dążąca do sukcesów, pragnąca przechadzać się po czerwonych dywanach, kochająca gwiazdy seriali jak i tiviszoły – jednym słowem „Nadzieja na lepsze jutro”.
Foto za: www.rondo.sok.slupsk.pl
Tadeusz Różewicz okiem bardzo krytycznym opisuje dramat dzisiejszej prozy życia i wnikającej w nią stale popkultury. W wykonaniu Wiolety Komar jest to rzeczywiście spojrzenie bardzo zgryźliwe i mocno ironiczne, czyli takie, jak być powinno. Mistrz ciętej krytyki na dzisiejszy świat skwarków z solariów i przeciwnik akrylowego paznokcia, ustami aktorki zasypuje nas błyskotliwą satyrą na dzisiejszy świat popkultury, kebabowo-popcornowych konsumentów i ciska w nas złośliwościami na wysokim poziomie, sprawiając, że wraz ze śmiechem ogarnia nas mała panika na myśl, że może my też jesteśmy tacy żałośni, poświęcając cały swój wolny czas stawaniu się coraz piękniejszymi i głupszymi zarazem.
Ciekawie wypadł fragment spektaklu o naszym języku ojczystym i najnowszych w nim zniekształceń (albo udogodnień, do wyboru). Nadzieja mówi: „Niewielki nasz kraj już w roku 2004 i dwa tysiące 5 zaczął tracić nie tylko zasoby oleju rzepakowego do głowy, a także zasoby wody. Zauważono również gwałtowne zubożenie zasobów leksykalnych a nawet parajęzykowych … obok słowa kurwa, które zastąpiło prawie połowę zasobów językowych obie półkule mózgu (!) zajęło słowo dupa, które odmieniane jest nagminnie w pismach kolorowych przez artystów fotografików (...)”. Gromkie brawa dla aktorki, która z przekąsem i wyśmienitą energią wygłosiła tenże fragment tekstu Różewicza.
I znowu Teatr Off de Bicz olśnił wyśmienitym repertuarem, szacownymi gośćmi i niezmiennie interesującym klimatem. O jedno tylko nieśmiało proszę... Jakby można było więcej Różewicza wystawiać, to całe rodziny tłumnie przychodziłyby do teatrów, zamiast spędzać weekendy w hipermarketach i galeriach... Na pewno:)
Recenzja z wystawienia 5 lutego 2010, premiera: 27 marca 2007.
Foto za: www.rondo.sok.slupsk.pl
Tadeusz Różewicz, Przyj dziewczyno, przyj. Reżyseria: Stanisław Miedziewski, Występuje: Wioleta Komar. Teatr Rondo ze Słupska na sopockiej scenie Off de Bicz.