Do pełnego zrozumienia wszystkich sensów i wątków utworu trzeba Czytelnikowi wiedzieć, i to już jest zdecydowanie nieśmieszne, że Zbyszek Szymański, nasz redakcyjny satyryk, uległ przykremu wypadkowi. "Fabuła" satyry jest oparta na tzw. "faktach autentycznych".
Dlaczego nie zobaczę Gdyni z wieży widokowej Sea Towers, czyli o potrzebie powtórzenia licytacji.
Zbigniew „200 gram” Szymański
Zdrowy niedzielny spacerek
W Gdyni, co miastem jest z marzeń.
Styczeń, sztormowy wiaterek,
Schodzę na oksywską plażę.
Wtem trafiam na oblodzony
Kawałek brzegu i z wrzaskiem
Padam, jak padają trony,
Strzałkowa kość pęka z trzaskiem.
Wstyd Prezydencie, Twe służby
Jak zwykle znowu zaspały
I piasku na moją zgubę,
Piaskiem nie posypały.
Leżę zbolały, rozmyślam:
„Czyżby, „O, by go…!” życzenie,
Spełniło się, kara przyszła
Za pyskowanie, cierpienie?”
Lecz fale sztormowe wraże
Już porwać mnie chcą do Szwecji
Stąd, gdzie me miejsce jest z marzeń.
Chociaż ja żaden Czarniecki.
Odpełzłem w bezpieczne miejsce,
Po pogotowie chcę dzwonić,
Lecz czy to nie aspołecznie,
Czas służby zdrowia trwonić?
Wszak z osiemdziesiąt milionów
Ma nóg za przedmiot swej troski,
Minus pewien procent zgonów
I nóg co się stąd wyniosły.
Do tego to noga prawa,
Więc pewnie trzymała z PIS-em,
Więc niech się więcej nie stawia
I zwisa luźnym zwisem.
Że z PO?- Nie części ciała,
Co trzyma z nią nie pokażę,
Bo by mnie władza ścigała
Za moralności obrazę.
Chwytam więc potężny konar
Ze sztormowych wiatrołomów.
Noga co nieco zdziwiona,
Że każę jej iść do domu.
Przede mną Oksywskiej Kępy,
Wierzchołek niczym Sea Towers.
Ból (jak nie powiem, kto) tępy
Przeszywa mnie co kawałek.
Po dwóch mniej więcej godzinach
Wierzchołek kępy zdobyty.
(Nogo tak trzeba, tak trzymaj!)
Widokiem stąd wciąż niesyty
Wyruszam w dalszą drogę.
Już blisko (ach, jak się cieszę),
Drobne trzy godziny srogie.
W domowe wkraczam pielesze,
Włączam Internet i czytam
Co mi dokładnie dolega,
(„Zbis” nick mój) „czy będę – pytam-
Do córki wesela biegał?”
„Będziesz- „rzyczliwy” potwierdza-
Tylko unikaj lekarzy.
(Bo zbyt rozległa ich wiedza)
Nic złego ci się nie zdarzy.
Deszczułki dwie wzmocnią nogę,
Otul to wszystko gazetą,
Na to daj gips i wodę,
Pędź, uczcić WOŚP święto!”
Niestety było zbyt późno,
Skończono już licytację.
Gdyni z Sea Towers (na próżno
Marzyłem)- już nie zobaczę.
Choć licytację zacząłem*
Ofiarowując peany
Miastu i Prezydentowi,
To teraz mam być przegrany?
Dorzucę jeszcze dwie ody,
Przebiję wszystkich hojnością.
Reedukuję me nogi,
Żeby szły z „Samorządnością”.
Że w Gdyni żyć jest najlepiej
W pieśniach mych będę Wam śpiewał,
Nogi nie słuchając lewej,
By Prezydenta nie gniewać.
*:WTS: Gdyńska licytacja na WOŚP
Aukcja w Teatrze Miejskim w Gdyni, XVIII Finał WOŚP 1/3: wjazd na Sea Towers. Jeśli masz kłopoty z „odpaleniem” filmu, wejdź tutaj
kilka dokumentów (m.in. Gazeta Wyborcza i Echo miasta ), które wyjaśniają, dlaczego była to tak smutna licytacja

Kliknij w obrazek, by powiększyć.


Kliknij w obrazek, by powiększyć.
Więcej o humorze i satyrze
