Odchodzenia od rock'ującego grania jest wyraźne od kilku już płyt tego jednego z najważniejszych zespołów lat dziewięćdziesiątych. Z drugiej strony autorskie projekty Katarzyny Nosowskiej są naznaczone syntetycznymi dźwiękami. Z trzeciej zaś strony lata lecą, muzycy się rozwinęli, nabyli doświadczeń stricte muzycznych i tych życiowych, ludzkich.
Foto: Waldemar Chuk
Ewolucja jest zjawiskiem naturalnym. Niejeden twórca podążył drogą od wściekłości do lirycznego grania. Nieprzypadkowo więc na koncercie usłyszeliśmy utwór PJ Harvey. Zarówno do tej artystki, jak i Nosowskiej, świetnie pasuje ten organiczny schemat. Wiadomo od dłuższego czasu, że Hey nie stanie się dinozaurem rock&roll'a jak Rolling Stones.
Wypełniającą pod ściany przestrzeń gdyńskiego klubu (bilety wyprzedane 2 tyg. przed koncertem) publikę jako support przywitał tego wieczoru zespół Folder . Grupa w lutym tego roku wydała drugą płytę, red lof. Monotonne, przeciągnięte indie z mało skomplikowanymi, nużącymi partiami instrumentalnymi nie wzbudziło żywych reakcji. Oklaski były oszczędne a publika szybko wróciła do wątków rozmów przerwanych kilka minut wcześniej.
Ucho Gdynia Gazeta Świętojańska
Folder w Uchu . Jeśli masz kłopoty z „odpaleniem” filmu, wejdź tutaj
Koncert Hey był w pełni profesjonalny. Ciekawie zaaranżowane światła przekształcające całe wnętrze klubu w scenę w połączeniu z animacjami wyświetlanymi na kilku ekranach a do tego doskonały dźwięk tylko potwierdzały ugruntowaną pozycję zespołu. Gdyby pokusić się o podsumowanie występu jednym słowem najlepiej pasowałby wyraz: syntetyczny. Morse'owskie symbole z okładki w połączeniu z elektronicznym, czystym brzmieniem, przekształcaniem głosu, geometrycznymi figurami wyświetlanymi na ścianach. Matematyka zaważyła na tym występie. Nie tyle w sensie przekazu co w odbiorze. Nawet starsze utwory zostały przearanżowane na nową stylistykę. Efektem takiego podejścia przez zespół była też stonowana reakcja publiczności. Nieliczne osoby przepychały się pod sceną na co żywszych, starszych utworach i kilka dziewczyn popłynęło nad głowami, choć wyglądało to bardziej na działanie z grzeczności dla tradycji, niż uzewnętrznienie niekontrolowanych emocji.
Koncert zakończył się jednym bisem po którym wszyscy grzecznie udali się do wyjścia. Publiczność uznała, że więcej nie chce.
Foto: Waldemar Chuk
Nowe utwory Hey mają dużo mniejszą siłę oddziaływania na koncertach. Stylistyka nie zezwala na szaleństwa, a zespół nie pokusił się o przearanżowanie utworów na bardziej sceniczne. Dodatkowo problemy zdrowotne na pewno nie pomagały Katarzynie Nosowskiej na improwizacje.
Niech podsumowaniem wieczoru będzie zasłyszana rozmowa przy wyjściu z koncertu Hey ad 2009: "... a pamiętasz ten za*** (czyt. świetny) koncert...".
Ucho Gdynia Gazeta Świętojańska
Hey w Uchu . Jeśli masz kłopoty z „odpaleniem” filmu, wejdź tutaj
Pamiętamy. Było ich wiele i czekamy na więcej.
Foto: Waldemar Chuk
Więcej zdjęć w galeriach:
Hey, Ucho, 4 grudnia 2009, foto: Waldemar Chuk
Hey, Ucho, 4 grudnia 2009, foto: Sławomir Rzewuski
Kiev Office (1-7), Hey (8-22), Ucho, 05.12.2009 r., Fot.: Tomasz Cieślikowski
Hey/Folder, Kiev Office, Ucho, 4-5 grudnia 2009.