T. Love to jeden z tych polskich zespołów, które nie muszą nic nikomu udowadniać. Ich muzyka oraz ilość piosenek, które na stałe wpisały się do historii polskiego rock’ n’ rolla broni się sama. Niezależnie od tego, z jakimi innymi gatunkami muzycznymi zespół akurat flirtował, radził sobie świetnie i miał oddane grono fanów. T. Love to bez wątpienia jeden z filarów polskiej sceny muzycznej. Pomimo tego ze Pan Zygmunt i niektórzy koledzy z zespołu dobiegają już pięćdziesiątki to nadal wiedzą, jak dać czadu i rozgrzać publiczność na koncertach.
Foto: Paweł Jóźwiak
Gdyński występ formacji zaczął się bardzo punktualnie. Ucho wypełnione było jak to zwykle bywa na koncertach, których gwiazdą jest zespół tego kalibru. Muniek, jak na rasowego frontmana przystało, od samego początku koncertu zjednał sobie publiczność. Jego chłopięca, pomimo wieku, i lekko łobuzerska charyzma świetnie pasowała do rockowych dźwięków płynących z głośników. Po prawie każdej z piosenek rzucał kilka miłych słów w stronę rozentuzjazmowanej publiczności. Reszta zespołu wyraźnie pozostawała w tle charyzmatycznego lidera, co zresztą wydawało się efektem zamierzonym.
Foto: Tomasz Cieślikowski
Muzycznie natomiast, działała jak dobra, naoliwiona maszyna. Po kilku piosenkach Staszczyk spytał „Czy lubimy stare piosenki?” po czym usłyszeliśmy „IV LO” oraz „Autobusy i tramwaje”. Fani zareagowali natychmiast i pod sceną nie było osoby, która nie śpiewałaby razem z wokalistą. Rockowe show zaczynało się rozkręcać a atmosfera oraz temperatura w klubie wyraźnie się rozgrzały. Dzieła dopełniły następujące po sobie hity zespołu takie jak: „Wychowanie”, „Warszawa”, „King” czy „Ajrisz” lub zagrane w końcówce koncertu „Nie, nie, nie” i „Bóg”, opatrzone komentarzem Muńka. Na pożegnanie, jako bisy, wysłuchaliśmy jeszcze „I Love You” oraz dwóch połączonych coverów, czyli „Passenger” i „Gloria”.
Foto: Paweł Jóźwiak
T.Love to zespół, który może poszczycić się ponad 25- letnim stażem, na koncertach nadal jednak pokazuje, że kocha to, co robi i sprawia im to niekłamaną przyjemność. Pomimo tego, że większość członków zespołu zaangażowana jest w projekty poboczne, takie jak Sidney Polak – Jarka Polaka, Babylon Raus - reggae'owy skład dwójki gitarzystów, Janka Pęczaka i Maćka Majchrzaka oraz płyta ex-gitarzysty T.Love Janka Benedeka, przy której pomagał Muniek, T.Love nadal koncertuje i wydaje płyty. Co prawda parę lat temu krążyły pogłoski o rozwiązaniu zespołu lub zawieszeniu działalności, oglądając ich koncert trudno było oprzeć się wrażeniu, że była to czysta kokieteria ze strony niegrzecznych rock’n’rollowych rozrabiaków. Czego życzymy wszystkim fanom zespołu.
Więcej zdjęć w galeriach:
T.Love, Ucho, 15.11.2009 r., Foto: Paweł Jóźwiak
T.Love, Ucho, 15.11.2009 r., Foto: Tomasz Cieślikowski
T.Love, Ucho, 15 listopada 2009.