Rajcy po raz kolejny analizowali sytuację w Specjalistycznym Ośrodku Wsparcia dla Dzieci Krzywdzonych (SOW) oraz zarzuty byłych pracowników placówki, wysuwane wobec władz miasta o celowe tuszowanie odbywających się na masową skalę nadużyć seksualnych w gdyńskich domach dziecka. Po doniesieniach tych sprawę zbadała prokuratura. Śledczy nie potwierdzili jednak tez psychologów i nie znaleźli żadnych pokrzywdzonych. Dlatego wiceprezydent Gdyni Michał Guć (Samorządność) prosto w twarz zarzucił wczoraj rozpowszechnianie kłamstw Bogdanowi Krzyżankowskiemu (Platforma Obywatelska), przewodniczącemu komisji zdrowia RM. Zdaniem Gucia, Krzyżankowski wspierał psychologów w atakach na władze Gdyni, udzielając m.in. wywiadów prasowych. W jednym z nich, komentując w kontekście rzekomego molestowania seksualnego postępowanie Gucia, stwierdził, iż "łatwiej wybić oko, które za dużo widzi, niż podjąć działania".

Krzyżankowski nadmieniał też, iż władze Gdyni dążyły do zakończenia merytorycznej pracy ośrodka, nasyłając m.in. ciągłe kontrole.

- Spodziewałem się, że pan za to wszystko przeprosi - powiedział wczoraj Guć w stronę Krzyżankowskiego. - Ależ ja się wcale z tych stwierdzeń nie wycofuję - odparł Krzyżankowski.
Według radnego Krzyżankowskiego, postępowanie władz Gdyni wobec byłych terapeutów z ośrodka doprowadziło do tego, iż obecnie dzieci po przebytych traumach, uczęszczające do placówek opiekuńczych w Gdyni, zostały pozbawione należytej opieki psychologicznej.
- Dzieci pod opieką Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej korzystają z pomocy w innych placówkach w Gdańsku, gdzie jest słaba dostępność i długie kolejki - twierdzi Krzyżankowski. - To porażka gdyńskiego samorządu.

Michał Guć oskarżył też wczoraj byłych psychologów z SOW. Jego zdaniem nie zawahali się oni wykorzystać dzieci do rozgrywek personalnych z Urzędem Miasta, nadzorującym ich pracę. Opowiadając zaś o przypadkach molestowania seksualnego, których faktycznie nie było, narazili podopiecznych placówek opiekuńczych na wyśmiewanie w szkole.

Psychologowie od początku wybuchu afery zaprzeczali jednak takim tezom, mówiąc, że w swojej pracy zawsze kierowali się dobrem dzieci.

Faktami, które wyszły przy okazji prokuratorskiego śledztwa, zbulwersowany jest też radny Rafał Geremek (PO). Jedna z terapeutek zeznała bowiem, że symptomy molestowania seksualnego rozpoznawała orientacyjnie, a nie metodami naukowymi. - Oznacza to, że mieliśmy do czynienia z eksperymentem z udziałem dzieci - mówi Geremek.

Bartosz Bartoszewicz (Samorządność), członek komisji zdrowia i opieki społecznej Rady Miasta Gdyni. Z zamieszania, jakie wynikło wokół Specjalistycznego Ośrodka Wsparcia dla Dzieci Krzywdzonych, wynikają niestety bardzo smutne refleksje.

Padły wyjątkowo mocne słowa, zarzuty poważnego kalibru, niektóre osoby nie zawahały się użyć stwierdzeń, iż molestowanie seksualne jednych wychowanków przez drugich jest w gdyńskich domach dziecka na porządku dziennym.

Jak się jednak później okazało, insynuacje takie nie miały nic wspólnego z rzeczywistością. To przykre, że podobne oskarżenia wysuwane są tak łatwo.

Przez tę historię podważyliśmy bowiem działanie całego systemu opieki psychologicznej nad dziećmi w mieście.

Na miejscu prezydenta Gdyni, jeśli tylko zaistniałaby taka możliwość prawna, wyciągnąłbym wszelkie, surowe konsekwencje wobec wszystkich osób, które w imię własnych interesów szafowały nieprawdą.

Za: www.gdynia.naszemiasto.pl