Świętojańskie wideo

Teatr na nowe czasy: Komuna//Warszawa, Paradise Now? Remix Living Theatre

Wiedżmin w Teatrze Muzycznym w Gdyni: fragment próby medialnej

Śpiewający Aktorzy 2017: Katarzyna Kurdej, Dziwny jest ten świat

Barbara Krafftówna W Gdańsku

Notre Dame de Paris w Teatrze Muzycznym w Gdyni: Czas katedr




Chlip - hop według 200 gram

Opublikowano: 09.02.2009r.

Przedstawiamy drugą relację z występów teatru Magdy Umer i Andrzeja Poniedzielskiego.

Chlip - hop

On i ona na salonach
Dawno nie bywali,
Lecz się razem w Internecie
Po latach spotkali.
On po przejściach, ona także,
Dołączył ten trzeci:
„Drogi szwagrze”- czy do siebie
Mówią - nie dowiecie
Się, bo plotkom nie ulegać,
Sprawa honorowa,
Dla tego, kogo nie budzi
„telewizja śniadaniowa”.

Ona ciut egzaltowana
I łatwo się wzrusza.
On chce „maczo” być, bon- moty
Sypie wprost spod kapelusza.
Choć cyniczne odrobinę
Przecież z tego słynie,
Że wymieszał rozum z sercem
I doprawił winem.

A ten trzeci? – on też ważnym
Jest tutaj aktorem,
Bo dla ich flirtu najlepszym
Akompaniatorem.

Gdzieś za ścianą u sąsiadów
Sąsiad żonę bije.
Oni w trójkę gadu-gadu,
Przegadają życia chwilę.
Lecz ja złego słowa na nich
Wam nie powiem,
Bo to życie wszak zaczęło
Też się kiedyś słowem,
By zakończyć się chlip – hopem
Niezadługo potem.

Chlip - za tych co już za progiem,
Hop - za tych, co tu z powrotem.

Snuj się snuju, gadu – gadu,
Bo po co się spieszyć
Temu, kto dawno zapomniał,
Jak należy grzeszyć.
I nie tylko „jak” lecz także,
Grzeszyć miałby „po co?”,
Skoro może w eter szeptać
Słowa grzeszne długą nocą.

Miłość bowiem niebanalna
Jest i spokój błogi
Przynosi, gdy wirtualna,
Wystarczy byś wpisał „login”
I uprościł gry miłosnej
Ścieżki jakżeż kręte,
Uczucie swe deklarując
Przyciskając „enter”,
Albo wtedy, gdy uroków
Masz już dosyć jej,
Zamiast długich gestów rozstań
Wciskając „delete”

Magda Umer oraz Andrzej
Poniedzielski wiedzą,
Że piosenki odkurzone
Najlepiej nam opowiedzą,
(Co dla młodych jest odkryciem),
Że kiedyś też było życie.
Choć reglamentowane,
Bo na kartki było,
Wbrew partyjnym decydentom
Z nami życiem żyło.

I nie koniecznie w dur,
Jak chciał sekretarzy chór,
Lecz lepiej naszą dolę
Opowiadano molem.
Ten trzeci o to się troszczył,
Aranżer, Wojciech Borkowski.
Niekiedy dla Magdy Umer
Nie w mol grając czy w dur,
Lecz w dumer.

Że w dwie godziny Ich Troje
Życie nasze opowie, - moje-
I że zechcemy na bis
Raz jeszcze je przeżyć,
To kunszt doprawdy wielki.
Niezapomniane piosenki,
Niezapomnianych autorów
Z czasów naszej młodości.
Dzięki nim wróciliśmy
Nie do III czy IV
Lecz jedynie coś wartej
RP łagodności,
Którą zdołali obronić,
Otulić ciepłem ironii,
Upoić łzą wzruszenia…

Że to fikcja? Że krainy tej nie ma?
Że dzisiaj jest na topie
RP ogłuszona hip – hopem?
A listy się teraz pisze
Oszczędzając klawisze,
I w twarde dyski głów,
Równoważniki wpisując słów?

Być może, gdzieś teraz tak jest,
Lecz my unikamy tych miejsc,
Śpiewając wraz z Cohenem:
„Dance me to the end..”
Nim Bóg naciśnie „delete”.

Relacja Tadeusza Buraczewskiego




Autor

obrazek

Zbigniew 200 gram Szymański
(ostatnie artykuły autora)