Świętojańskie wideo

Teatr na nowe czasy: Komuna//Warszawa, Paradise Now? Remix Living Theatre

Wiedżmin w Teatrze Muzycznym w Gdyni: fragment próby medialnej

Śpiewający Aktorzy 2017: Katarzyna Kurdej, Dziwny jest ten świat

Barbara Krafftówna W Gdańsku

Notre Dame de Paris w Teatrze Muzycznym w Gdyni: Czas katedr




Samorząd gdyński w kryzysie. Podsumowanie półmetka

Opublikowano: 18.01.2009r.

Choć były to dwa najsłabsze lata gdyńskiego samorządu i gdyńskiej Samorządności, to ciągle pozycja Prezydenta Wojciecha Szczurka jest niezagrożona. Gorzej trochę z jego ugrupowaniem i Urzędem Miasta, które przeżywają pogłębiający się kryzys. Zapraszamy na redakcyjne podsumowanie półmetka obecnej kadencji samorządu gdyńskiego.

Dość wszechstronne naświetlenie plusów i minusów gdyńskiego samorządu na półmetku obecnej kadencji bardzo ułatwia nam zadanie. Przypomnijmy: w cyklu „Półmetek samorządu” opublikowaliśmy

Samorząd gdyński na półmetku wg Andrzeja Bienia z "Samorządności"

Samorząd na półmetku: Tadeusz Szemiot z PO

Samorząd na półmetku: Jolanta Kalinowska

Półmetek samorządu: dr Marek Stępa

Wywiad z dr. Wojciechem Szczurkiem, Prezydentem Gdyni, na okoliczność półmetka kadencji samorządu gdyńskiego.

Od Red.: radny PiSu, Paweł Stolarczyk, ostatecznie zrezygnował z zaprezentowania analizy półmetka gdyńskiego samorządu.

Szanując czas Czytelników i wykorzystując powyższe artykuły spojrzymy na gdyński samorząd z innego punktu widzenia. By łatwiej było zrozumieć naszą analizę rozpoczniemy od

Przeglądu wojska, czyli kto jest kim w gdyńskiej polityce ?

Samorządność, czyli spokojnie to tylko awaria

Od 1990 roku rządzi naszym miastem jedna formacja polityczna oparta na solidnym, harcerskim fundamencie. Przyjaciele z drużyn i hufców zajmują najważniejsze stanowiska, są świetnie zorganizowani i podporządkowani, solidarni. Dziś ich polityczną etykietką jest „Samorządność”, rodzaj lokalnej partii politycznej, z kokieterii i dla lepszego odbioru nazywana stowarzyszeniem czy na czas wyborów komitetem wyborczym.

Przegląd Chyloński gazeta Świętojańska

Gdyńska drużyna harcerska, rys. Jakub Ataman, Przegląd Chyloński nr 1(3) 2000

Na poziomie Rady Miasta są najoryginalniejszym klubem radnych w Polsce: szefem nie jest jeden z radnych, ale prezydent miasta. Takiej konstrukcji Polska nie widziała, ale to nie jedyna, oryginalna wartość gdyńska. Samorządność ma strukturę arcypionową: absolutna, nie znosząca sprzeciwu władza Prezydenta, długo nic, Kolegium Prezydenckie, trochę nic, Urząd Miasta, wybrani radni, długo nic, pozostali radni. W strukturach poziomych jest kilka osób z wewnątrz i sporo osób z zewnątrz do wybranych spraw i tematów. Ta bardzo uproszczona konstrukcja wydawać by się mogła z gruntu błędna, bo np. mieszana tu jest władza wykonawcza z władzą uchwałodawczą, ale zarzut ten jest szybki do odparcia i znajdzie dodatkowe rozwinięcia w dalszej części. Tutaj tylko wyjaśnienie: władzy uchwałodawczej w Gdyni nie ma. Wszystkie decyzje zapadają na spotkaniu klubu radnych, a dokładniej jeszcze przed spotkaniem radnych "S". Radni, nawet jeśli mają inne zdanie, nie mają szans na przeforsowanie wcześniej podjętych przez szefa i kolegium decyzji. Parodia demokracji? Być może, ale niezwykle skuteczna. Niektórzy radni czasami mają lekkie pomieszanie, nie wiedząc, czy mają reprezentować mieszkańców, czy rządzących, ale narkotyk władzy jest tak silny, że niepokoje są szybko zażegnywane.

Samorządność ma 17., a właściwie 19. radnych w 28-osobowej Radzie Miasta. 19. wprowadziła po wyborach, dwójka zrejterowała po przegranej wojnie wewnątrz Prawa i Sprawiedliwości (radni Andrzej Denis i Grzegorz Bonk) i choć formalnie uważają się za radnych niezależnych to z Joanną Chacuk, Andrzejem Bieniem oraz Zygmuntem Zmudą Trzebiatowskim tworzą na razie nieformalne koło radnych Pomorza XXI. Gdy ta formacja się upartyjni, będziemy być może mieli nowy klub, oczywiście żyjący w pełnej symbiozie z „S”.

Obserwując z zewnątrz manewry polityczne w Gdyni nie sposób zauważyć mistrzostwa Samorządności i jej lidera. Oprócz ugrupowań lewicowych, Samorządność kontroluje lub ma wpływ na wszystkie partie i ugrupowania polityczne w mieście. Wyciąga, przeciąga na swoją stronę proponując różne korzyści starannie wybranym osobom. Wydawać by się mogło, że przetrąca kręgosłupy i upokarza ludzi – nic bardziej błędnego! Ludzie dążący do władzy nie mają moralności, tylko cenę, nie ma więc czego przetrącać, jest tylko co kupować.

Wojciech Szczurek jest samorządowcem wybitnym, popularnym i szanowanym w całym kraju. Jest odpowiedzialny lub współodpowiedzialny za Gdynię od blisko 20. lat. Ma na swoim koncie wiele sukcesów, ale ostatnie dwa lata przyniosły też stosunkowo dużo, jak na niego, wpadek. Chyba najbardziej rozczarowujące było zachowanie Prezydenta w sprawie najpoważniejszej: udziału Przewodniczącego Komisji Rewizyjnej w aferze korupcyjnej Arki Gdynia. Szczurek i Jacek Milewski, były prezes Arki, są bardzo bliskimi przyjaciółmi od lat i z pewnością niełatwe były to chwile dla szefa „S”, gdy mówiono o Gdyni w całej Polsce w kontekście korupcji. W takich sytuacjach poznaje się klasę i zyskuje charyzmę. Szkoda, że nasz Prezydent nie zajął klarownego stanowiska, z pewnością będzie mu to wytknięte przy najbliższych wyborach przez opozycję, która dzięki temu zyska wiele punktów. Wiele wskazuje na to, że Milewski pójdzie do więzienia, ale jak na razie, w nagrodę pewnie, dostał świetnie płatną pracę u męża senator Doroty Arciszewskiej, która na wszystkich uroczystościach pokazuje się najbliżej Prezydenta, co jest niezwykle wymowne. Dla równowagi warto też podkreślić skromność i elegancję Szczurka na 10-lecie jego rządów w Gdyni. Jakże kontrastowały one z niesmacznymi bachanaliami w Gdańsku, nie mówiąc już o żenujących wydarzeniach w Sopocie.

Gdynia Gazeta Świętojańska

Szkoda, że nasz Prezydent nie zajął klarownego stanowiska w sprawie przyjaciela.

Bardzo źle komentowany jest fakt przepisania przez Prezydenta całego majątku na żonę. Budzi to podejrzenia, jakich pozbawiona powinna być osoba pełniąca publiczne funkcje. Po mieście krążą dowcipy o zaproszeniach pana Prezydenta: nieprzemyślane chyba działania aparatu pr-owego dostarczyły gdynianom wiele radości, gdy zapoznawali się z kolejnymi zaproszeniami: a to na mammografię, a to na badanie prostaty, a to na czytanie dzieciom bajek. Fatalna zupełnie była afera wycinkowa. Pokazuje, że nadzór w Urzędzie Miasta daleki jest od doskonałości. Poza tym wiele spraw w sądzie z serii „Miasto kontra mieszkańcy”, pozbawione cienia skrupułów zachowania niektórych urzędników, którzy jawnie kpią sobie z mieszkańców, czy też takie drobiazgi, jak grzywna dla Prezydenta. Tego nie było wcześniej. Rośnie liczba niezadowolonych, ale jeszcze daleko do zmiany, bo w praktyce nie ma opozycji, są sukcesy i ... „Mitologia gdyńska”.

O sukcesach władzy najpełniej chyba napisał Andrzej Bień. Nie sposób się z nim nie zgodzić, choć można mieć zastrzeżenia do poślizgów w budowie Trasy Kwiatkowskiego czy Hali Widowiskowo -Sportowej. Tutaj tylko refleksja innej materii. Obserwując sesje Rady Miasta oraz posiedzenia Komisji i wsłuchując się w rozmowy kuluarowe, uczciwość nakazuje zakomunikowanie wszystkim gdynianom: kadry opozycji od czołówki kadr Samorządności dzieli przepaść ! Kiedy byliśmy na jednej z sesji komisji Rewizyjnej i obserwowaliśmy zachowania radnych opozycyjnych (wtajemniczeni wiedzą, jak wielu ich w tej Komisji) i ich "bezpardonowe ataki na władzę", to jedyne odniesienie filmowe, odwzorowujące relację między opozycją a władzą, jakie przyszło nam na myśl, to serial „07 zgłoś się”. Żeby nie było niedomówień: Marek Stępa to porucznik Borewicz, a opozycja to Zubek.

Opozycja, czyli być jak Andrzej Gołota

PO opozycji

Platforma Obywatelska w Gdyni ma wiele naj. Przede wszystkim to największe rozczarowanie dla wszystkich, którzy myśleli, że w Gdyni nastąpią jakieś zmiany. Ambicja gdyńskiej PO sięga współrządzenia w Radzie Miasta, dzięki czemu, jak sądzi, uda się jej mieć jakiś wpływ na kształt miasta. Jaki, oprócz stanowisk, nie wiadomo. Radni PO, kiedy zarzuca im się lenistwo, kunktatorstwo i niski poziom merytoryczny, odpowiadają: „Dajcie nam 1000 urzędników, jakich ma „S”, to pokażemy, co potrafimy” lub nasze ulubione: „Ciężko pracujemy zawodowo i nie mamy czasu na większą aktywność”.

Gdyńska PO osiągnęła największą porażkę. Wprowadziła ledwie 6. radnych przy ok. 50 % poparciu. Świadczy to o niskich kwalifikacjach osób z list wyborczych . Po pierwszym roku przeznaczonym na naukę, spodziewaliśmy się ciekawych pomysłów, projektów, punktowania władzy i zmuszania jej do większego wysiłku. Nic z tego – w zamian mamy bojaźliwość, marazm, słabe merytorycznie przygotowanie i aż strach się bać, gdy się pomyśli, co by było, jeśli by doszło do zmiany władzy w Gdyni.

Gdynia Gazeta Świętojańska

Radnych PO nie opuszcza dobry humor:-No co Tadziu? Ja nie załatwię, ja nie załatwię?-Joł Mariusz, jesteś najlepszy. Nie ma (...) we wsi, rządzimy mordo ty moja! Foto: Piotr Wyszomirski

PO ledwo wybroniła się przed pacyfikacją przez „S”, choć wielu jej członków nadal bardzo blisko jest związanych z „S”. W poprzednich wyborach nie wystawiła swego kandydata na Prezydenta, popierając Wojciecha Szczurka. W następnych wyborach ma być inaczej: padają nazwiska Wiesława Byczkowskiego i Sławomira Kitowskiego, którzy oczywiście nie mają najmniejszych szans, więc z pewnością, jeśli już, kandydatem będzie ktoś inny.

Gdyńska PO przez dwa lata niewiele uczyniła dla miasta. W obawie przed reakcją „S” nawet nie tworzy pozorów działalności opozycyjnej i jest to jej kolejny błąd. Ci, którzy grają na remis, z reguły przegrywają, ale są też tacy, którzy przegrywają w szatni. Rzecz w tym , że gdyńska PO nawet nie ma ochoty zagrać. Władza bardzo chwali PO, co jest dodatkowym dowodem na brak opozycji w naszym mieście.

PiS, czyli Pyrrus

Wprowadzenie pięciu radnych do Rady Miasta było sukcesem przy sześciu miejscach dla PO. Niestety, wybory parlamentarne w 2007 roku doprowadziły do bratobójczej walki Prawych i Sprawiedliwych. Po stronie Arciszewskiej stanęli radni:Denis, Bonk i Horała oraz część znanych działaczy z Mariuszem Romanem na czele. Gra szła o dużą stawkę: o przejęcie władzy w gdyńskim PiSie, a był to moment, w którym wielu twierdziło, że PiS ma ogromne szanse na zwycięstwo wyborcze i władzę. Ostatecznie stało się, jak wszyscy wiemy, z bratobójczej walki zwycięsko wyszedł Zbigniew Kozak, a ponadto Jarosław Sellin opuścił szeregi PiSu, zasilając formację Polska XXI i stając się liderem Pomorza XXI, regionalnej struktury kryptopartyjnej organizacji firmowanej m.in. przez Prezydenta Wrocławia, Rafała Dutkiewicza, w której schronienie znaleźli przegrani w wojnie pisowskiej. Poseł Kozak oczyścił szeregi, ale zostawił Horałę, który związał się z senator Arciszewską, co jest krokiem co najmniej zaskakującym, bo w PiSie akcje antagonistki Eriki Steinbach stoją obecnie nisko.

Gdynia Gazeta Świętojańska

Prawi i Sprawiedliwi walczyli bez pardonu

PiS, wykrwawiony i słaby, ma obecnie trzech radnych: Marcina Horałę, działającego właściwie solo, na własne nazwisko, Pawła Stolarczyka, który jest po części reprezentantem Kozaka w Radzie Miasta i Pawła Nogalskiego, popularnego Buddę lub Bustera Keatona Rady Miasta ( wg naszych danych nie skalał się choćby jednym słowem na sesjach Rady Miasta w 2008 roku). W PiSie i na prawicy w ogóle będzie się działo jeszcze wiele, ale jak na razie znaczenie tej partii jest znikome, choć ma na pewno bardzo wyrazistych polityków.

Rada Miasta nie wyczerpuje listy ugrupowań i sił politycznych w naszym mieście.

Lewica, która przegrała z kretesem, ciągle nie może się pozbierać. Jedyny przejaw jej aktywności w Gdyni to informacja o czerwonych majtkach, jakie kupowała posłanka Senyszyn w gdyńskim Batorym. Być może podnieci tym swego męża, ale elektorat niekoniecznie. Obrazu dopełniają dwa nazwiska aktywistów : Tadeusza Kolińskiego i Andrzeja Skuchy. Pierwszy zdobył sobie popularność w dzielnicy Wzgórze św. Maksymiliana, walcząc o tereny zielone (m.in. skwer Plymouth i pomnik harcerzy). Niestety, jego cechy osobowe dyskwalifikują go jako lidera czegoś więcej, niż komitet niezadowolonych w konkretnej sprawie. Andrzej Skucha z kolei to najwierniejszy, bo w praktyce jedyny (sic!) widz sesji Rady Miasta, ulubieniec sądów i prokuratury, którzy wszędzie węszy afery i przekręty. Postać zdecydowanie operetkowa, ale warto docenić jego wkład w tworzenie kolorytu środowiskowego.

XXVI Sesja rady Miasta Gdyni Gdynia Gazeta Świętojańska

Andrzej Skucha:Postać zdecydowanie operetkowa, ale warto docenić jego wkład w tworzenie kolorytu środowiskowego.Foto: Piotr Wyszomirski

Osobne miejsce należy się posłowi gdyńskiego PiSu, Zbigniewowi Kozakowi. To jedyny parlamentarzysta z naszego okręgu, który angażuje się w sprawy gdyńskie. To dzięki niemu afera wycinkowa nie została zamieciona pod dywan, to on, chyba jako jedyna postać gdyńskiego życia politycznego, która ma znaczenie, nie boi się stanąć przeciwko Wojciechowi Szczurkowi i jako jedyny potrafi wygrywać z szefem „S” pojedyncze potyczki. Stoi przed nim wiele wyzwań. Przede wszystkim musi odbudować gdyński PiS, który po bratobójczej walce jest zdziesiątkowany. Może warto porozmawiać z jednym z buntowników? Na dziś Kozak to jedyna realna opozycja w naszym mieście i na pewno niemało jeszcze zdarzy się dzięki niemu .

Mitologia gdyńska, czyli praprzyczyna i powód wszystkiego

"Znawcy tematu” i opozycja twierdzą, że powodem takiego, a nie innego stanu rzeczy jest, jak to nazywamy już, „Mitologia gdyńska”. Przybiera ona już postać wiedzy objawionej, słyszy się jej fragmenty na spotkaniach politycznych, warto więc wreszcie udostępnić czytelnikom te „rarytasy”. Przytoczymy tylko trzy najpopularniejsze mity, którymi zasłania się opozycja.

Według opozycji Gdynią rządzi układ polityczno-biznesowo-medialny.

Mit 1: PR i wizerunek

Najważniejszy jest wizerunek Prezydenta. Urząd Miasta za pieniądze podatników zatrudnia co najmniej kilkanaście osób w kilku komórkach, których głównym zajęciem jest tworzenie wizerunku Wojciecha Szczurka, z którego wszyscy oni. Każdy krok, każda wypowiedź publiczna Prezydenta są dokładnie zaplanowane. Nie przeczytamy, ani nie wysłuchamy spontanicznego wywiadu, nikt nie zada niewygodnego pytania, będziemy się dowiadywać jedynie o kolejnych sukcesach i tytanicznych zdolnościach jednej osoby, która to wszystko zrobiła i chyba do tego jeszcze za własne pieniądze.

Do tworzenia i pilnowania wizerunku potrzebne są osoby na zewnątrz. W stosunku do niektórych dziennikarzy i mediów zostały zastosowane książkowe wręcz mechanizmy. W zamian za pozytywne artykuły pojawiają się reklamy, dyspozycyjni dziennikarze uzyskują zawsze pierwsi informacje, najlepsi w zaszczycie dostają prowadzenie imprez, a zaufani mają nawet swoje miejsca na komputerach urzędu. Najbardziej gorliwi, po uzyskaniu szczerych wypowiedzi obywateli, pojawiają się w urzędzie, by poinformować o niewygodnych zdarzeniach i ludziach oraz uzgodnić ostateczną wersję materiału. Dziennikarze, którzy chcieliby pisać prawdę i obiektywnie informować społeczeństwo, nazywani są w „środowisku” frustratami i z reguły tracą pracę. W pakiecie usług internetowych Klient dostaje jako usługę np. moderowanie nieprzychylnych komentarzy oraz numery IP wpisujących. Generalnie popularna jest w Polsce teza: media lokalne służą wzmocnieniu władzy lokalnej, a nie informowaniu społeczeństwa o nadużyciach władzy. Lokalnie nie ma dziennikarzy śledczych, a nawet jeśli by byli, to nie podejmą tematów niewygodnych, a nawet jeśli by podjęli na własną rękę, to nie pozwoli im się na publikację. Ale spokojnie, nie ma dramatu, nikogo się nie niszczy, bo... nikomu nie chce się zajmować niewygodnymi dla władzy tematami.

Gdynia Gazeta Świętojańska

Opozycja ma dobry humor:Tadeusz Szemiot z PO . Foto: Piotr Wyszomirski

Mit 2: Oszołom

Każdy, kto realnie podniósł rękę na rządzących w Gdyni, został zapamiętany. Jeśli czyni to permanentnie, stosuje się według niego procedurę „Oszołom”. Niemożliwe jest w naszym mieście, by ktoś, kto ma inne zdanie od rządzących, był normalny. Taki nieszczęśnik jest oczywiście pieniaczem, oszołomem lub mitomanem, ogólnie osobą, która ma nie po kolei w głowie. W ramach procedury stosuje się: obmawianie, wykluczanie i marginalizowanie społeczne, a w przypadku osób, które prowadzą działalność gospodarczą, także biznesowe. Osobnik poddany procedurze „Oszołom” nie zdobędzie zleceń w mieście i nie dostanie grantu ze środków miejskich, ale za to pozyska wiele kontroli, a jeśliby mu coś mimo wszystko udawało, to zrobi się wszystko, by zepsuć mu opinię w mieście i poza jego granicami.

Mit 3: Kontrol

Wszystko w mieście jest kontrolowane. Spotkania kluczowych antagonistów szybko znajdują świadectwo w relacjach przesyłanych do Urzędu. Wszyscy śledzą wszystkich. Jeśli pojawi się jakiś ciekawy pomysł lub idea, od razu jest przywłaszczany przez Biuro Polityczne. Jeśli nie daj Boże ktoś się zacznie wyróżniać publicznie, a nie jest wazeliniarzem, marny jego los. Zostanie mu przyszyta jakaś łątka albo zastosowana procedura „Oszołom”. Mozolnie i wytrwale zbudowano w mieście kult jednostki, która zna się i decyduje o wszystkim: o zakupie spinaczy i lotnisku, o poczuciu humoru i guście artystycznym; tworzy nowe standardy moralne, nagradza podejrzanych, podejrzewa wszystkich. Bezosobowy, kafkowsko-orwellowsko-montypytonowski twór zwany Urzędem, który niczym Wielki Brat śledzi Cię!

Z mitami się nie dyskutuje, bo gdyby były prawdą, znaczyłoby to, że żyjemy w miejscu przesiąkniętym hipokryzją, gdzie np. dziennikarze wykonują najstarszy zawód świata, a na dokładkę okłamują ludzi, dostarczając społeczeństwu informacje „filtrowane”. Z pewnością tak nie jest, a na dowód tego przytoczymy zdarzenie może niewielkie, ale symptomatyczne. Jakiś czas temu chcieliśmy się skontaktować z jednym z radnych. Zadzwoniliśmy do jego kolegi z prośbą o podanie numeru telefonu, który gdzieś „posialiśmy”. Bardzo ważny radny nie podał nam numeru do swego kolegi radnego, tłumacząc wyniośle, że nie jest upoważniony. Numer telefonu uzyskaliśmy w 5 sekund z Biura Rady Miasta, gdzie niezwłocznie zadzwoniliśmy. Niby drobiazg, ale odzwierciedla zachowania niektórych radnych opozycyjnych. Tworzą mitologię, zamiast komunikować się ze społeczeństwem. Ludzie potrzebni im są tylko i wyłącznie jako głosy podczas kampanii wyborczej. Ich wysiłek koncentruje się na uzyskaniu jak najlepszego numeru na liście partyjnej. Wielokrotnie prosiliśmy ich o teksty, materiały, udostępniamy nasze łamy wszystkim opcjom i wszystkim ludziom, którzy mają coś ciekawego do powiedzenia. Niestety - niektórzy wolą mitologię i chyba powinniśmy im pomóc odejść do krain mitycznych.

Dystansując się do przytoczonych wyżej opowieści o dziwnej treści, nie sposób jednak nie zauważyć, że poziom komunikacji społecznej w Gdyni bardzo się obniżył. Dochodzi do nas coraz więcej sygnałów o aroganckim zachowaniu niektórych urzędników, a jeśli już radni Samorządności skarżą się na swych kolegów stojących wyżej w hierarchii, to zdecydowanie można powiedzieć, że źle się dziać zaczyna.

W tej chwili Prezydent Szczurek ma władzę nieporównywalnie większą od Prezydent Cegielskiej. Kiedyś za w sumie drobiazgi „polecieli” Anna Stopka (prawa ręka Cegielskiej) czy Krzysztof Wójcicki (dyrektor Teatru Miejskiego). Teraz osłaniani są tacy ludzie jak Jacek Milewski czy jemu podobni. Społeczeństwo traci rozeznanie, co jest dobre a co złe, a zyskuje, że wszystko można, jeśli wazelinuje się urzędnikom i samorządowym politykom. Niektórzy z nich już jawnie nie liczą się z ludźmi, widząc że mogą się czuć bezkarni.

Jesteśmy świadkami kolejnych „cudów”. Znamienny jest przykład cudu na Kolendrowej. Przez dwa lata mieszkańcy tej ulicy żyli w ciemnościach. Między Spółdzielnią Mieszkaniową a Miastem trwał spór w tej sprawie, pisma krążyły, a obywatele cierpieli. Dopiero „nadanie” tematu TVNowi poskutkowało i... dowiedzieliśmy się , że dzięki interwencji pana Prezydenta na Kolendrowej stała się jasność. Wszystko dzięki władzy, wszystko oczywiście dobre.

Czy o takie standardy komunikacji społecznej nam chodzi?

Ucho Gdynia Gazeta Świętojańska

Komunikacja społeczna w Gdyni: Skwer Plymouth: W.Szczurek pozdrawia mieszkańców a oni jego . Jeśli masz kłopoty z „odpaleniem” filmu, wejdź tutaj

Prezydent Szczurek jest niezagrożony. Wygra przyszłe wybory i pewnie jeszcze wiele następnych. W Gdyni nie ma realnej konkurencji, a najwartościowsi ludzie w mieście nie chcą się angażować w politykę. Warto, by zadbał teraz o to, by wszyscy gdynianie czuli się w swym mieście dobrze. Nawet ci, którzy krytykują jego rządy, a może nawet przede wszystkim oni? Już teraz dokonania Wojciecha Szczurka stawiają go bardzo wysoko w hierarchii zasłużonych dla naszego miasta. Gdy wykona kolejny krok, może przejść do historii na poziomie, na którym są już tylko najwięksi.

Zacznijmy od zmian w Radzie Miasta!

Chcielibyśmy dołożyć naszą małą cegiełkę do zmian w naszym mieście. Od roku obserwujemy dość uważnie sesje Rady Miasta. Nie jest to widok budujący. Właściwie zerowe zainteresowanie społeczne, nudne sesje, słabe przygotowanie radnych itd.Wszystko to powoduje, że Rada Miasta nie jest najważniejszym miejscem debaty o Gdyni. Żeby być sprawiedliwym, należy oddać kilku osobom osobne pokłony.

Gdynia Gazeta Świętojańska

Zdjęcie Sesji:” Martwa natura z jabłkiem, spinaczem, długopisem i materiałami sesyjnymi", czyli czysta poezja zakuta w obraz Foto: Piotr Wyszomirski

Gwiazdą Rady jest bez wątpienia wiceprezydent Marek Stępa, człowiek posiadający największą wiedzę i spokój Buddy. Rada ma także trzech świetnych radnych: Marcina Horałę, Marcina Wołka i Zygmunta Zmudę Trzebiatowskiego – szczęśliwa jest Chylonia, bo wszyscy oni reprezentują tę największą gdyńską dzielnicę. Gdyby takich osób, jak wymieniona czwórka, było więcej, nie musielibyśmy robić tego, co właśnie zamierzamy.

Mimo zapowiedzi nie będziemy tym razem wystawiać personalnych cenzurek – zrobimy to przed wakacjami. Teraz tylko wspomnimy ogólnie, że Rada powinna być szczuplejsza o co najmniej kilka osób, które nic nie wnoszą do życia naszego miasta, a jedynie pobierają nie tak małe w sumie diety.

Będąc radnym jest się osobą publiczną, narażoną na ocenę. Mamy nadzieję że radni, którzy tym razem zostali wyjątkowo łagodnie potraktowani, wezmą się wreszcie do roboty i zaczną reprezentować obywateli. To ich zajęcie, za które pobierają wynagrodzenie. Zawsze chętnie będziemy ich wspierać w działaniach na rzecz miasta i mieszkańców i z radością deklarujemy współpracę. Zrobimy wszystko, byście wszyscy, drodzy czytelnicy, wiedzieli kto i jak was reprezentował w tej kadencji . Nadsyłajcie pytania do Wybrańców, egzekwujcie od nich poświęcenie dla dobra wspólnego i oceniajcie już teraz , a nie dopiero przy urnie wyborczej. Czytajcie i współtwórzcie razem z nami :

Serwis Rady Miasta

A na deser z pozdrowieniami dla wszystkich Wybrańców i Czytelników satyryczne podsumowanie półmetka gdyńskiego samorządu autorstwa Zbigniewa 200 gram Szymańskiego:

Połowa połowy z mej półgłówka głowy, Czyli oracyja, gdy półmetek mija Rządów Marka Stępy

Dumnie stąpa Marek Stępa.
Już nie kłusem- raczej stępa,
Bowiem śpieszyć się nie musi.
Gdy złość opozycję dusi,
To choć w ślad się za nim pęta,
Nie wytrzyma tego tempa.

Stępa minął już półmetek.
Złośliwcy mu wieszczą metę,
Lecz złośliwości Erynie
Nie dosięgną go i minie
Połowa drugiej połowy,
Potem połowa następnej
I tak znowu po kolei,
Jak u Zenona z Elei,
Gna wciąż wprzód z zapałem gońca,
Lecz nie sięgnie nigdy końca.

Choć nie kłusem Stępa biega,
Nie dogna go Mariusz Bzdęga
Ani nikt, kto w opozycji,
Już się stąpać stępa ćwiczy.
Słusznie szumnie stąpa dumnie
Stępa, bowiem rządzić umie
I choć opozycję głowa
Boli, bo Stępie połowa
Zawsze połowy zostanie,
Próżny trud- panowie, panie.

Morał w czterech słowach streszczę:
Stępa będzie rządził wiecznie!

Czy ja z tego wiele mam?
Wystarczy- me 200 gram.

Zbigniew 200 gram Szymański

W poczuciu winy i niesprawiedliwości czytamy komentarze pod tzw. "gorącym" artykułem podsumowującym półmetek gdyńskiego samorządu. Zamieszczamy jako konieczne uzupełnienie nasz swoisty hołd. Naprawdę warto dokładnie posłuchać słów!

Biały kał Gdynia Gazeta Świętojańska

Rada Miasta w Gdyni: A Tribute To . Andrzej Pruszkowski i Krystyna Janda, Na zakręcie. Jeśli masz kłopoty z „odpaleniem” filmu lub chcesz obejrzeć film w lepszej rozdzielczości, wejdź tutaj


Powiązane artykuły

- 25.01.2009 Samorząd gdyński w kryzysie. Podsumowanie półmetka-Suplement:Rada Miasta w Gdyni: A Tribute To

Więcej o teatrze w na stronie www.pomorzekultury.pl




Autor

obrazek

Piotr Wyszomirski
(ostatnie artykuły autora)

Każdy ma swoje Indie gdzie indziej