Boleśnie rozciągnięta nuda
Katarzyna Wysocka
Różne są opinie na temat powieści "Pierrot mon ami" Raymonda Queneau, na podstawie której Igor Gorzkowski zrealizował spektakl "Księżycowy chłopiec" w Gdańskim Teatrze Szekspirowskim. Jedni widzą w niej wielowarstwową filozofię everymana podpartą kodem leksykalnym, inni traktują ją jako przemęczone dzieło o niepotrzebnie rozbudowanej strukturze i fabule. Cóż, najnowsza koprodukcja GTS i warszawskiego Teatru Soho okazała się nieudaną próbą konceptualnego podejścia do świata. To nie "Kubuś fatalista i jego pan" czy "Mikołaja Doświadczyńskiego przypadki", czy wreszcie "Kandyd". Tekst sceniczny w kilku momentach wydaje się ciekawy, jednak jako całość odrzuca prostotą czy nawet banałem. Na dodatek teatr zaproponowany przez reżysera boli i uciska przypominając epoki już zamierzchłe.
Trzecia koprodukcja Gdańskiego Teatru Szekspirowskiego, po współpracy z Teatrem Wybrzeże ("Wesołe kumoszki z Windsoru") i Teatrem Myzycznym ("Kiss me, Kate"), miala być kolejnym, rozwojowym (lub choćby frekwencyjnym) etapem w historii GTSu. Jak się okazało premierowo, oczekiwania inscenizacyjne nie wytrzymały próby. Zarzut pierwszy, to wybór tekstu z pominięciem Szekspira. Osobną kwestią jest kartonowa gra aktorów i brak dramaturgicznych cięć. Trzygodzinna sztuka zwyczajnie nuży, w niektórych momentach irytuje brakiem scenicznych rozwiązań, niedbałością o widza, który ma po prostu cierpliwie czekać na finał. Odgrywanie zajadania się z pustych talerzy czy nalewania z pustego dzbanka to zabieg rodem z prehistorycznych bajek dla dzieci (czemu jabłko było prawdziwe?). Dobrzy aktorzy zostali postawieni w trudnej sytuacji, poza Andrzejem Mastalerzem (grającym poprawnie, jednak bez szczególnego pomysłu na postać), karykaturalnego odgrywania różnych postaci, co w efekcie przypominało najprostsze rozwiązania teatrów amatorskich. Przemysław Bluszcz wcielał się w trzy postaci, którym przez koncepcję reżysera trudno było nadać smakowity charakter, a przecież Bluszcz to aktor nie tylko o ciekawym emploi, ale również posiadający wszechstronne umiejętności. W cztery postaci wcieliła się Anna Sroka-Hryń, która znalazła sposób na grę, przerysowała tylko jedną postać, pozostałe potraktowała "poważnie".
Historia Pierrota, który ciągle zmienia pracę, tęskni za prawdziwą miłością, korzysta z przypadkowych propozycji, z łatwością wchodzi w intrygę obcych osób, znajduje sposoby na okiełznanie dzikich zwierząt, okazała się zbyt dużym wyzwaniem dla Igora Gorzkowskiego, aby stworzyć uniwersalną opowieść pewnego bohatera. Zabrakło odwagi w podejściu do samego tekstu, który daleki jest od dynamiki niezbędnej do tego, aby przesłanie sceniczne osiągnęło potrzebną temperaturę. Muzyka na żywo w wykonaniu Piotra Tabakiernika była jedynym, ożywczym elementem tego spektaklu.
Księżycowy chłopiec, na podstawie powieści "Pierrot mon ami" Raymonda Queneau, przekład: Anna Wasilewska, adaptacja i reżyseria: Igor Gorzkowski, scenografia: Katarzyna Załęcka, kostiumy: Joanna Walisiak, muzyka na żywo: Piotr Tabakiernik, dramaturgia ruchu: Iwona Pasińska, charakteryzacja: Anna Laskowska, Ali Kosoian-Koźbielska, Marta Szczerkowska, koordynacja produkcji: Olga Stefańska, asystent reżysera: Karolina Kowalczyk, obsada: Pierrot – Andrzej Mastalerz, Pradonet/Voussois/Posidon – Przemysław Bluszcz, Leonie/Pani; Pradonet/Edith – Anna Sroka-Hryń, Yvonne/Mathurine – Weronika Humaj, Kruja-Bej – Bartłomiej Bobrowski, Paradyz / Pistolet – Bartosz Mazur, Paluszek / Mięczak – Sebastian Perdek, Mounnezergues – Grzegorz Gierak. Premiera 30.09.2016, czas trwania: 180 minut z jedną przerwą.