Czekamy na sygnał. Po "Golgota Piknik" w Gdańsku

Opublikowano: 30.06.2014r.

Relacja, próba oceny i wnioskowania.

Czekamy na sygnał. Po „Golgota Piknik” w Gdańsku

Relacja foto/wideo z czytania

Strona wydarzenia Nocny Golgota Piknik Trójmiasto

 

Tymczasem w Gdańsku

Siedziba gdańskiej Świetlicy Krytyki Politycznej jest optymalna. Świetnie skomunikowana, obok sądu, niedaleko policja i więzienie, naprzeciwko Urząd Miasta i szpital a w środku konserwatywna organizacja katolicka Civitas Christiana, piętro wyżej Krytyka Polityczna  i jeszcze na deser Capella Gedanensis. Kultura, polityka, religia. Coca cola, sometimes god.

W Trójmieście, z kilku pomysłów na formę przyłączenia się do ogólnopolskiej akcji DIY, powstało ostatecznie jedno wydarzenie w siedzibie Krytyki Politycznej. Składało  się z dwóch części: czytania przygotowanego przez Adama Nalepę i w wykonaniu aktorów Teatru Wybrzeże oraz moderowanej dyskusji. Wydarzenie było przez chwilę zagrożone, ale ostatecznie Gdańsk dał radę i nie wpisał się na listę strachu i kalkulacji.

Przez trzy dni od zamieszczenia komunikatu o wydarzeniu, trwała standardowa procedura zastraszania i wywierania nacisku na uczestników. Manipulowanie informacjami, namawianie do agresji – niby wszystko znane, ale teraz można to było odczuć mocniej, nadawcy tych brunatnych komunikatów czują się nie tylko bezkarni, ale wręcz zachęcani do eskalacji. Na niektórych robiło to wrażenie:

Piętro niżej Civitas Christiana już od 21.00 zapraszała na modlitwę na cześć Niepokalanego Serca Najświętszej Marii Panny.

https://www.youtube.com/watch?v=TDzT5MZ5Md8

Czytanie Biblii i Modlitwa w Lokalu Oddziału Jeżeli masz problem z "odpaleniem" filmu, kliknij tutaj.

Narodowcy umówili się na godzinę później, powoli przed wejściem tworzył się sztuczny tłumek, który za zadanie miał uniemożliwianie wejścia do budynku. Pojawił się poseł Andrzej Jaworski z PiSu-u. Przewodniczący parlamentarnego zespołu ds. przeciwdziałania ateizacji Polski (zobacz skład zespołu) zachowywał się głośno i zauważalnie, atakował policję, udzielał wywiadu TVTRWAM, ale chęci wzięcia udziału w wydarzeniu na drugim piętrze i podjęcia dialogu nie wyraził.

 

Wszyscy jesteśmy organizatorami

Salka Krytyki Politycznej jest malutka, by zdobyć miejsce należało zarezerwować mejlowo bezpłatne,  oczywiście, zaproszenie. Każdy wchodzący dostawał naklejkę z napisem „Organizator”, co nie było tylko zabiegiem technicznym, ale miało dawać poczucie wspólnoty i współodpowiedzialności. Niestety, do salki dostało się kilka osób bez zaproszenia. Mimo próśb o opuszczenie pomieszczenia i umożliwienie wejścia osobom z zaproszeniami, osoby bez zaproszeń pozostały i zachowywały się ostentacyjnie niekulturalnie. Jedna z nich głośno rozmawiała przez telefon, druga była bohaterką wprowadzenia. Dziewczyna, jak podają „źródła”, niepełnoletnia, wyjęła w pewnej chwili spray z substancją smrodliwą (smród w sprayu) i rozpryskiwała go na osoby dokoła. Powstała szamotanina, stojący wokół próbowali opanować sytuację i zabrać spray. Niestety dziewczyna stawiała opór i ostatecznie upadła na stolik z kubkami. Info z tego incydentu zostało zmanipulowane, w internecie odbywa się nagonka na jednego, niewinnego człowieka. Niewykluczone, że ta ohydna akcja będzie miała swój epilog w sądzie i zostanie potraktowana jako groźba karalna.

Aktorzy przyjechali, czyli drużyna Nalepy

A dokładniej przyszli zaraz po „Broniewskim” w Teatrze Wybrzeże. Jak przystało na  porę Mundialu zespół liczył 11 osób, a kapitanem był Adam Nalepa. Oprócz niego tekst odczytali: Dorota Androsz, Justyna Bartoszewicz , Agata Bykowska, Anna Kaszuba, Piotr Biedroń, Piotr Chys, Michał Jaros, Jakub Mróz, Marek Tynda, Piotr Witkowski. Było jak na spotkaniach w czasie stanu wojennego, aktorzy dostali rzęsiste oklaski na wejście. Przeżycie niezwykłe dla czytających i słuchających. Nieoczekiwanie w pewnym momencie za drzwiami usłyszeliśmy głośne „Boże coś Polskę”, a Nalepa czytał wtedy mocny fragment o psie Rubensa, czyli psie kutasie. Polskie, arcypolskie, niezapomniane.

Dyskusja, czyli o wiele za dużo, by zmieścić w tak krótkim czasie

Podczas dyskusji próbowaliśmy odpowiedzieć na kilka pytań. Co się stało na Malcie i u nas? Dlaczego tak się stało? Co dalej?  Wielość i niejednoznaczność niektórych wydarzeń, które miały początek na kilka tygodni przed zapowiadaną prezentacją spektaklu na Festiwalu Malta, doczeka się z pewnością wielu analiz. Czy Michał Merczyński stchórzył czy tylko nie miał wyobraźni? Czy cała operacja była od początku kontrolowaną prowokacją? Czy chodzi tylko o wybory samorządowe i głosy mieszkańców, czy jesteśmy świadkami rekonstrukcji mapy politycznej w naszym kraju i pełzającego, nieco upudrowanego faszyzmu?

Mimo bardzo późnej pory i emocjonalnego zmęczenia, zabrzmiało sporo ciekawych głosów.

Mieczysław Abramowicz, gdański pisarz i historyk:-Stało się coś, co w moim odczuciu zmienia ten kraj radykalnie. Pierwszy raz od 25 lat w takiej skali i w takim nasileniu, przy użyciu środków największej instytucji w kraju - kościoła katolickiego, doszło do złamania podstawowej zasady, o którą nasze pokolenie walczyło - o wolność i wolność wypowiedzi. Wzięli w tym udział też przedstawiciele władzy, różne organizacje, politycy. Jestem tym przerażony.

Dorota Androsz, aktorka Teatru Wybrzeże:-Moim zdaniem ten tekst "Golgota Picnic" absolutnie nie jest antychrześcijański.Sama jestem katoliczką, chodzę do kościoła. Tekst m.in. krytykuje społeczeństwo konsumpcyjne - wiele ważnych wniosków możemy z niego wyciągnąć. Nasi rodzice, dziadkowie walczyli o wolność słowa, wolność sztuki. Jesteśmy tu po to.

Cenne były głosy Huberta Bilewicza z gdańskiej ASP i artysty wizualnego Jacka Niegody, który odważył się odpowiedzieć na pytanie dlaczego w Trójmieście „nic się nie dzieje”. Obecna była też, choć milcząco, jakby na tropie nowej instalacji,  Julita Wójcik. Dużo młodych ludzi, także fani teatru z różnych miejsc,  dwie królowe Wrzeszcza: Lidka Makowska i Ewa Lieder, kandydatka formacji Gdańsk obywatelski na Prezydenta Gdańska w planowanych na listopad wyborach samorządowych.

H. Bilewicz był chyba jedynym akademikiem na sali, cała gdańska teatrologia po gali i bankiecie z okazji Nagrody Literackiej Gdynia nie uznała za stosowne pojawić się w KP. No cóż, tam bankiety i pozoranctwo, tutaj smród w sprayu, więc nie dziwi brak autorytetów, choć można to było, przynajmniej logistycznie, pogodzić. Szkoda, że po raz kolejny zabrakło głosów akademickiej elity intelektualnej, ale to już właściwie smutna reguła w naszym regionie. Jeśli społeczeństwo ma funkcjonować normalnie, głosy akademików muszą zabrzmieć i brzmieć, by mogły coś znaczyć. Zabrakło też awizujących swą obecność innych autorytetów, generalnie można mówić o słabym odzewie najbardziej znanych postaci trójmiejskiej kultury. Komercyjne media w dość licznych relacjach koncentrowały się na sensacjach i tak po prostu, jak zwykle, przyczyniają się do podziału społeczeństwa. Chyba tylko lokalna „Wyborcza” wykazała solidny warsztat dziennikarski i zrelacjonowała wszystkie elementy wydarzenia.

Co dalej, czyli czekamy na sygnał

Dawno nie byłem w KP i dopiero tuż przed wydarzeniem zauważyłem, że w tym samym miejscu ma siedzibę Civitas Christiana, której w Gdańsku szefuje bardzo wyważony w reakcjach, choć zdecydowany w poglądach, Waldemar Jaroszewicz.  Szkoda, że nie zaproszono go na dyskusję. Zabrakło właśnie głosów z drugiej strony, ale rozumiem, że obawa przed trudnymi do przewidzenia skutkami udziału przedstawicieli grup nacjonalistycznych była uzasadniona, co pokazał dobitnie incydent na początku.

To, co się zdarzyło w całej Polsce, jest kapitałem, którego nie można utracić. Pewnie kawiorowa lewica nie będzie miała czasu pomiędzy przełykaniem białych trufli i foie gros oraz smakowaniem dobrego rocznika Sauternes, ale właśnie niedopuszczenie do prostego upartyjnienia jest pierwszym zadaniem akuszerów nowego porządku. Jak się okazało wybór Świetlicy Krytyki Politycznej na miejsce akcji „Golgota Piknik” stygmatyzował całe przedsięwzięcie na kolejny rozdział wojny polsko-polskiej,  na żenujący pojedynek rosso-neri. A przecież chodzi o coś więcej, dużo więcej. W pełni zgadzam się z opinią M.Abramowicza, zabierają nam wolność wulgarnie i po chamsku. Czy inteligencja znowu się wystraszy i nie zareaguje? Co robić?

Lokalnie trochę można. Gdyby istniało jakieś niezależne medium w regionie, mogłoby zrobić serwis „Golgota Piknik ciąg dalszy” czy jakoś tak. W serwisie mogłyby się znaleźć wypowiedzi trójmiejskich VIPów i NIPów. Politycy przed wyborami samorządowymi powinni być zapytani o stosunek do wolności słowa i wolności wypowiedzi artystycznej i to na konkretnych przykładach. Taki kompas wyborczy byłby wskazówką dla głosujących.

Jednak oczy postępowych aktywistów skierowane są na Centralę. Marzy mi się domyślane, mądre działanie, które konstruktywnie zagospodaruje energię wyzwoloną w ostatnich dniach. Wiadomo, że jest to niezwykle trudne, bo wszelkie dotychczasowe próby integrujące środowiska nieformalne, czy w miarę niezależne ngo spełzały na niczym. Powodów było wiele, choćby konstytucja organizacji i cechy osobowościowe liderów, dla których najważniejsze jest zaistnienie lub parytet czy genderowa poprawność. Nie łudźmy się, że samo coś się zmieni, będzie tylko jeszcze gorzej. Pomysłów jest sporo, wiele osób sprzeciwia się i chętnie poprze mądrą i uczciwą, ale przede wszystkim powszechną, nieprzeintelektualizowaną propozycję społeczną. Licząc, że tym razem nie skończy się jak w "Weselu", czekamy na sygnał…

https://www.youtube.com/watch?v=mS5jTh7RkEE&feature=kp

Brygada Kryzys Centrala Jeżeli masz problem z "odpaleniem" filmu, kliknij tutaj.

Piotr Wyszomirski, Golgota Piknik Trójmiasto


Więcej o teatrze w na stronie www.pomorzekultury.pl




Autor

obrazek

Piotr Wyszomirski
(ostatnie artykuły autora)

Każdy ma swoje Indie gdzie indziej