Namaszczone ludzkie ścierwo. „Nie wolno” Aurory Lubos
Katarzyna Wysocka
Usiądźmy wygodnie, w kaputkach, z kawusią lub piwkiem, przed telewizorkiem, najlepiej w czasie nadawania wiadomości. Będzie trochę o przemocy, kilka zabójstw, informacje o prowadzonych długo śledztwach, niewyjaśnionych zaginięciach, łzy oszukanych, szukających dzieci, trwających w nadziei do końca. Co my, siedzący na kanapie możemy zrobić? Nic. Przyzwyczajenie, odcedzenie z głębokich emocji, trwała skorupa obojętności, pozorowany krzyk, kontrolowane rozmowy. Tylko tyle. Tak. Nie wolno. Tak nie wolno.
Kostka i Józek czytają o zbrodniach dorosłych przeciwko dzieciom i innym dorosłym. Zgaszone światło, niepewny głos dzieci informujących o ranach na ciele i duszy malutkich wyrobników w manufakturach, których izoluje się od świata, aby harowały. Słowa o śmierci w miejscu pracy, przemocy fizycznej i psychicznej brzmią w ustach Kostki i Józka złowieszczo i niewinnie. Co dzieci mogą zrobić, aby było mniej niezawinionego cierpienia? Co może zrobić artystka z bólem, jakiego doznaje czytając o kataklizmie wszelkich wartości, o wyrachowaniu ludzi, o zmowie władz w celu osiągnięcia zysku, o przyzwoleniu społecznym, kulturowym i z powodu biedy na handel ludźmi, prostytucję, przymusowe przetrzymywanie? To tylko niewolnictwo. My biali, najedzeni, oburzeni, podsłuchujący i podsłuchiwani, uczciwie pracujący nie kiwniemy palcem. Jest bieda, jest prostytucja, jest ekonomia towaru i pieniądza, są układy. Wszystko wiemy, wszystko jest dozwolone. Zbyt wysoko ustawiliśmy dzisiaj poprzeczkę poprawności, aby dopytywać o reguły.
Foto:Paweł Wyszomirski
Aurora Lubos po raz kolejny grzebie w ludzkim ścierwie. Punktem wyjścia w jej rozważaniach stała się książka amerykańskiego dziennikarza E. Benjamina Skinnera „Zbrodnia. Twarzą w twarz ze współczesnym niewolnictwem”. Niektóre przytaczane fragmenty są przejmująco wstydliwe, niewiarygodnie dotkliwie ilustrując obmierzłość człowieka, jego skłonność do dominacji nad słabszymi, biednymi, nieporadnymi. Koniunkturalność wygrywa z cnotą, dzieciństwem, niewinnością, rodziną, prawdą. Człowiek Zachodu i Wschodu, cywilizacyjnie rozwinięty i aspirujący, układający prawo i stojący na jego straży, majętny i biedny, nasz sąsiad i człowiek znikąd – gardzą rozpaczą cierpiących.
W scenicznym incydencie artystka skomponowała wyrazisty przekaz o niezgodzie na przemoc. Aurora Lubos nie dyskutuje, nie rozdaje racji. Odsłania świat, pokazując brudy. Na scenie znalazły się piasek, cegły, balony napełnione helem i sylwestrowym brokatem, była również osobista córeczka artystki. Wokół zbudowanego na sceno-widowni więzienia z balonów performerka w złotej sukience rozwija swoją opowieść, wikłając kroki i wikłając widza w historię małej dziewczynki, która siedzi bezbronna na cegłach. Na obrazach z rzutnika widać malutką rączkę dziecka, które kubkiem próbuje skruszyć skałę. Wraz z pękającymi balonami na ścianie pojawiają się sylwestrowe animacje.
Foto:Paweł Wyszomirski
Premierowa odsłona kolejnego ujawnienia Aurory Lubos potwierdza pokusę artystki do społecznego opowiadania się, zaangażowanego, bezkompromisowego, nasyconego znaczeniami. Lubos jest świadoma każdego szczegółu swojej wypowiedzi, dojrzale prowadzi widza w tańcu na wysokich obcasach. Niby wszystko już było. Bezcenna jest jednak szczera, przemyślana prostota środków i przekazu. Nie ma skomplikowanych frazesów, proces twórczy dotyka zarówno artystkę, jak i widza, który współuczestniczy. Świat ogarnięty wielością zostaje sprowadzony do pojedynczych elementów, oczyszczony z nadmiaru zaczyna doskwierać. Mamy jeszcze czas. Nie wolno…
Nie wolno, koncept, choreografia i wykonanie: Aurora Lubos. Realizacja w ramach Gdańskiego Festiwalu Tańca 2014. Premiera 14.06.2014, czas trwania 30 min.
Więcej o teatrze w na stronie www.pomorzekultury.pl