Soulowe niespodzianki
Małgorzata Bierejszyk
Kiedy widzowie po spektaklu uśmiechają się do siebie spontanicznie na ulicy, jest dobrze. Kiedy widzowie kontaktują się ze sobą w trakcie spektaklu, jest dobrze. Spojrzenia, uśmiechy, ustępowanie sobie miejsca, wspólna dobra zabawa, z naciskiem na dobra. Przechadzający się, przeciskający nawet, między widzami tancerze - i co? Zero skrępowania, pulsująca muzyka, którą każdy już gdzieś słyszał, wspólna przestrzeń, będąca jednocześnie i widownią, i sceną, spontanicznie współtworzona przez widzów i artystów. To sztuka tak zaprosić widzów, by czuli się zaproszeni, by się nie najeżyli, a poczuli się swobodnie.
Solowe występy zaczynają się jakby same z siebie, nic wymuszonego, jak w dyskotece, gdzie do ostatniej chwili nie wiesz, czy zaczniesz tańczyć, czy akurat ten utwór spokojnie przeczekasz, lekko podrygując. Blichtrowate, błyszczące stroje panów wciągają w takie skojarzenia. Całość rozciąga się na kontinuum: zgrywa - głębokie przeżycie. Takie głębokie przeżycie, które dopada znienacka, może i podczas zabawy, może wszędzie.
Z soulowymi piosenkami kobiet sprawa jest prosta: jesteśmy przyzwyczajeni, że kobieta głęboko przeżywa emocje, że je okazuje, z panami jednak jest trochę inaczej. W ich tańcu aż widać nawias z tekstem "co ja tu przeżywam?". Uśmiechy publiczności - niezapomniane. Wszystko do czasu. Dobrze się bawimy, co chwilę szukamy sobie nowego, dogodnego miejsca na naszej wspólnej scenie-widowni, tworzymy kręgi, by dać miejsce artystom, zaglądamy ciekawie, a to komuś przez ramię, a to nad głową, kto chce siada na podłodze, kto chce stoi lub kołysze się w rytm utworów. To ogólnie, ale poszczególne tańce sprawiają, że uśmiech gdzieś znika, a dusza wychyla się na milimetr z ciała, w końcu to soul - muzyka duszy. Dla mnie tak zatańczyli Wojciech Łaba i Małgorzata Haduch.
Spotkaliśmy się w tym ich tańcu, w tańcu, o którym myśli się: "niech się jeszcze nie kończy". Spojrzenia, mimika, gesty, ciała tancerzy razem z rytmiczną muzyką wstrzeliły się w moje emocje, akurat w moje, bo było z czego wybierać, były różne emocje dla różnych widzów. Coś przemawiało do kobiet, co innego do chłopaków, co tam komu w duszy grało. Elegancją, a jednocześnie dzikością zachwyciła Dominika Szala-Wentland. Jak ona to połączyła, oprócz tego że zgrabnie, nie wiem.
Dużo było niespodzianek: bezruch, gdy rytm aż się prosił, żeby za nim biec, subtelnych gestów, którymi sami tańczący wydawali się zaskoczeni. Bardzo dobrze, że obserwowaliśmy artystów z tak małego dystansu, bo szkoda byłoby przegapić ten taniec dłoni. Hitem, prawdziwie soulowym, były tańce równoczesne, a jednak solowe. Jedna taka piosenka, ale więcej nie zdradzę, niech inni też mają tak dobrą zabawę, zaproszeni i wciągnięci przez artystów.
*Soul Project powstał w 2006 roku jako efekt współpracy Davida Zambrano z zespołem siedmiu utalentowanych tancerzy z Mozambiku, Słowenii, Grecji, Słowacji, USA i Wenezueli. Spektakle mogą być wykonywane zarówno na otwartym powietrzu, jak i w galerii, sali gimnastycznej lub balowej, w kościele, na dużej scenie. Zobacz pełen zapis spektaklu z 2006 roku.
Soul Project/PL.koncepcja i reżyseria: David Zambrano / asystent kreatywny: Peter Jasko / asystent produkcji: Dawid Lorenc / wykonanie: Paweł Grala, Dawid Lorenc, Wojciech Łaba, Aleksandra Klimiuk, Jacek Owczarek, Krzysztof Skolimowski (Pracownia Fizyczna), Piotr Skalski i Dominika Szala-Wentland (EST / Hurtownia Ruchu, Kraków), Adam Adamonis Krawczyk, Małgorzata Haduch / produkcja: Pracownia Fizyczna / Jacek Owczarek, Fundacja Kino Tańca, Akademia Muzyczna im. Grażyny i Kiejstuta Bacewiczów w Łodzi we współpracy z Muzeum Sztuki w Łodzi i Akademią Sztuk Pięknych w Łodzi. Spektakl Soul Project / PL został wyprodukowany w ramach współpracy z Instytutem Muzyki i Tańca w ramach programu Zamówienia choreograficzne / premiera: 28 września 2013, Muzeum Sztuki Łódź. Gdański Festiwal Tańca: 11 czerwca 2014.