Świętojańskie wideo

Teatr na nowe czasy: Komuna//Warszawa, Paradise Now? Remix Living Theatre

Wiedżmin w Teatrze Muzycznym w Gdyni: fragment próby medialnej

Śpiewający Aktorzy 2017: Katarzyna Kurdej, Dziwny jest ten świat

Barbara Krafftówna W Gdańsku

Notre Dame de Paris w Teatrze Muzycznym w Gdyni: Czas katedr




Po II Festiwalu Polskich Sztuk Współczesnych R@PORT

Opublikowano: 22.05.2007r.

Podczas czterech dni festiwalowych osiem scen na których graliśmy, odwiedziło ponad cztery tysiące widzów, którzy obejrzeli piętnaście spektakli (w tym 10 konkursowych). Około dwa tysiące widzów zakupiło bilety, pozostali goście to goście zagraniczni, krytycy, artyści, dramaturdzy, dziennikarze. Sześć imprez towarzyszących (w tym pokazy teatru TV, promocje książek, sesję naukową, wystawę plakatów, czytanie dramatu, performance i inne) odwiedziło ponad 1000 widzów. II Festiwal R@Port zgromadził najlepsze przedstawienia z całej Polski, gościliśmy gwiazdy i korespondentów zagranicznych (m.in. USA, Niemiec, Rosji i Czech). Tyle mówią dane statystyczne, podane przez organizatorów. A teraz kilkaset słów naszej, subiektywnej oceny R@portu.

Już pierwsze zaznajomienie się z repertuarem zwiastowało wiele emocji i wzruszeń. Staranny dobór spektakli dał nam przede wszystkim sporą

 

Różnorodność

Doświadczenia po pierwszym R@porcie przyniosły właściwe wnioski. Dobrane przedstawienia prezentowały dość spory wachlarz tematyczny i gatunkowy.

Festiwal otworzyła „Matka cierpiąca” Tomasza Kaczmarka - najsłabszy chyba spektakl całego przeglądu. Odważna, ale nieudana próba połączenia czarnego humoru z publicystyką, oblana a to sosem radiomaryjnym, a to brechtowskim ( inspiracją dla autora była „Matka Courage” ) a to nie wiadomo jeszcze czym i po co. Groteska to wbrew pozorom niełatwa konwencja - nie wystarczy przerysować, nie wystarczy nawet stosunkowo poprawnie zagrać. Trzeba jeszcze mieć ten niezwykły timing, dzięki któremu np., z oryginalnych Pytonów śmiejemy się często i wręcz czcimy, natomiast o polskich prawie nie wiemy.

Później było już zdecydowanie lepiej, o czym informowaliśmy na bieżąco. Zeszłoroczny zwycięzca, a i w tym roku nagrodzony, Przemysław Wojcieszek, przyjechał z dwoma spektaklami: słabym, głównie poprzez tekst Masłowskiej, który po prostu nie dawał wielkich możliwości ("Dwoje biednych Rumunów mówiących po polsku") i literacko przeciętnym, ale aktorsko niezwykle energetycznym "Osobistym Jezusem" . Nawiązanie do Depeche Mode bardzo karkołomne – nijak nie mogę uwierzyć w wiejskiego 50-letniego gangstera, który jest fanem DM ( Tadek w koszulce z Violator) .

Natomiast bardzo ciekawie oraz ponowocześnie pokombinowała multimediami Monika Pęcikiewicz z Teatrem Polskim w przedstawieniu "Twój, Twoja, Twoje" Przemysława Nowakowskiego. Spektakl równie dobrze mógłby nazywać się: Let’s talk About Sex , bo o tym traktują wszystkie trzy historyjki. Nowakowski mówi rzadkim , nie tylko w polskim teatrze, językiem. Oto np. "superant energetyczny”, postać stylizowana na starego, gdyby przeżył, Kurta Cobaina, który wygłasza ciężkie filozoficzne teksty. Mamy kody, które rozszyfrować może, delikatnie mówiąc, nie każdy:) A motywem muzycznym jest jazzowo śpiewane Smell Like Teen Spirit.

 

O „Bogu Niżyńskim” pisaliśmy przez dwa tygodnie, więc krótko. To unikalny teatr, a słusznie nagrodzone przedstawienie pokazuje Tomaszuka i całą kompanię w rozkwicie. Odbiór spektaklu jest przeżyciem wręcz fizycznym – dawno, i słusznie, nie widziałem tak wielu „nieobecnych” tuż po spektaklu widzów. Im mniej słów, tym lepiej. Kto nie widział, niech żałuje i jedzie do Supraśla - tam sceneria jeszcze bardziej magiczna niż w Gdyni i spektakl odbiera się w "naturalnej" przestrzeni domowej.


Formuła

Sprawdziła się formuła R@portu, dzięki której mogliśmy zobaczyć „starsze” spektakle. „Kartoteka” Kutza/Różewicza nie rozczarowuje, ale… Może gdyby nie Mumin?:)

Dla nieznających teatru Leszka Mądzika spotkanie z jego Sceną Plastyczną KUL musiało być niezwykłym doświadczeniem. Nawet słuchając tylko muzyki, wracają niezwykłe obrazy:

Odchodzi - muzyka do spektaklu Muzyka ze spektaklu „Odchodzi”

Co do formuły ostatecznie, to zmienilibyśmy chyba tylko Mikrofonowego na mniej wazeliniarskiego:)

Za rok

Oczywiście naturalnym patronem następnego Festiwalu wydaje się być Mrożek, ale absurd osiągnął w naszym kraju stany powodziowe i nie zanosi się, żeby za rok czy dwa coś się zmieniło, więc i Witkacy mógłby się załapać na patrona swobodnie:) A mi się marzy jako impreza towarzysząca przegląd sztuk Grzegorzewskiego – póki jeszcze są grane, póki niezapomniane. Był taki unikalny przegląd w Warszawie, ale pewnie w Gdyni to byłoby marzenie:) W ogóle – niech się wymyśli jakiś klucz, dzięki któremu będziemy mogli obejrzeć np. Gardzienice jeszcze:)

Bardziej realne oczekiwania dotyczą spraw technicznych. To festiwal, więc dobrze by było, gdyby po każdej sztuce na scenę wychodzili wszyscy obecni twórcy spektaklu. Nagrody dajemy twórcom, więc niech i pozostali mogą się pokazać a my potem np. z nimi pogadać, gdy już wiemy, kto zacz:) Skoro zdarza się, że przyjeżdżają do nas autentyczne gwiazdy, aż się prosi o dodatkowe spotkania otwarte z aktorami a nawet niektórymi reżyserami. Jako że młodzieży było sporo, może w pakiecie dodać konkurs na recenzję sztuki festiwalowej?

Podstawowa sprawa to nagrody. Teatr aktorem stoi, więc jak najszybciej warto dodać nagrody aktorskie. W ogóle nagrody powinny być bardziej czytelne: Grand Prix to Grand Prix ( może niech się jakoś nazywa i wygląda?:), jasno wyartykułowane, że za spektakl. Poza tym nagrody indywidualne. Nie za dużo, ale na pewno: reżyseria/inscenizacja, wspomniane aktorskie i może za najbardziej nowatorskie ujęcie ? Brakuje tutaj nagrody, która by ukierunkowywała nasz Festiwal. Taki jakiś niedosyt w tym temacie mamy:)

W rubryce: „Czepialstwo” uprzejmie donosimy, że niektóre sceny po prostu nie nadają się do grania. Mamy tu na myśli przede wszystkim Małą Scenę w Teatrze Muzycznym. Po prostu z wielu rzędów niewiele było widać – scena powinna być zdecydowanie podwyższona!

Szkoda

Że nie przyjechał Różewicz. Wielka też szkoda , że nie doszedł do skutku panel z Jarockim i Kutzem. Te braki były niezwykle dotkliwe i coś nam chyba bezpowrotnie umknęło. Ze spektakli brakujących w Gdyni przede wszystkim trzeba wymienić „Teczki” Ósemek. Weterani alternatywnego teatru z Poznania z niezwykłą intuicją wpisali się swym przedstawieniem w naszą rzeczywistość i na pewno spotkanie z ich propozycją mogłoby być frapujące.

Atmosfera i gdyniana

Co tu dużo gadać – tworzy się na naszych oczach Festiwal z prawdziwego zdarzenia. To dopiero druga edycja i już jest pięknie! Warto wiedzieć, że R@port nie wziął się znikąd. Oczywiście złośliwce powiedzą zaraz, że R@port to popłuczyny po nieistniejącym festiwalu wrocławskim i że Jacek Bunsch coś musiał wymyślić podczas konkursu na dyrektora Miejskiego. My zwrócimy uwagę na inne aspekty:)

Już podczas 2. sezonu nowego dyrektora Miejskiego możemy mówić o zdecydowanie nowych elementach w gdyńskim życiu teatralnym. Miejski powoli zaczyna się odradzać(rodzić?) i miejmy nadzieję, że sukces R@portu jeszcze wzmoże odwagę zespołu Bunscha. Mówimy zespołu, bo z satysfakcją trzeba stwierdzić, że na naszych oczach autentycznie tworzy się środowisko. Niemała w tym także zasługa kierownika literackiego, Joanny Puzyny-Chojke, która nie tylko opiekuje się grupą młodych , redagujących FORA!, ale i podnosi prestiż teatru, mocno zakotwiczając go w trójmiejskim życiu intelektualnym. Wreszcie prof. Jan Ciechowicz, wybitny teatrolog, którego udział w R@porcie i codzienności Miejskiego jest osobny i trudny do wycenienia.

Powiemy na koniec, zakładając, że nikt nie dojechał do tego miejsca, rzecz mało oryginalną – R@port ma szanse stać się najważniejszym, i co istotne, najbardziej kulturotwórczym przedsięwzięciem artystycznym w Gdyni. Dla porównania weźmy jeszcze 3 bardzo spektakularne, "gdyńskie" przedsięwzięcia: Festiwal Polskich Filmów Fabularnych, Heineken Opener i Nagrodę Literacką Gdynia. Żadne z wymienionych nie wyrastają wprost z intelektualnego i artystycznego życia Gdyni. Festiwal Filmowy najpierw był w Sopocie, potem w Gdańsku a od lat w Gdyni. Filmowcy gdyńscy go nie wymyślili, ani nie uczestniczą, ani nie tworzą zauważalnego środowiska . Heineken Opener, z największymi bez wątpienia gwiazdami, jest oczywiście rewelacyjną, ale tylko imprezą impresaryjną, która powiedzmy sobie szczerze i bez obrazy: mogłaby się odbyć wszędzie. Wreszcie najmłodsza : Nagroda Literacka Gdynia – nie jest inicjatywą ani gdyńskiego środowiska literackiego, ani nie ma wodzireja środowiskowego, ani nie tworzy, oprócz pracy Kapituły, wartości dodanej dla Gdyni, oprócz medialnego zainteresowania. Zresztą ta nagroda musi chyba jeszcze znaleźć swoją formułę – zbyt duża w tej chwili konkurencja, zbyt wiele pozycji się pokrywa np. z NIKE.

R@port jest inny – tworzony przez nasze środowisko, także z udziałem naszych artystów –mimo cięgów naszej prasy, my uważamy, że nie tylko jako statystów:) Wreszcie R@port ma Jacka Bunscha: szarmanckiego gospodarza i autentycznego lidera, postać uznaną środowiskowo, na której można wiele zbudować. Teraz trzeba niemałej odwagi, by poruszyć bryły mieszczańskiej i dość konserwatywnej oraz (sic!) nieco filisterskiej, Gdyni:)

R@portował: Smukły

 


Więcej o teatrze w na stronie www.pomorzekultury.pl




Autor

obrazek

Smukly
(ostatnie artykuły autora)