Al Foster gra na perkusji od początku lat 60. Milesa Davisa spotkał w 1972 r. Ich współpraca trwała 13 lat i zaowocowała jednymi z najważniejszych albumów jazzu i fusion, m.in.: "Get Up With It", "Agharta", "The Man With The Horn". Lista muzyków, z którymi Foster współpracował, jest imponująca: McCoy Tyner, Wayne Shorter, Freddie Hubbard, Pat Metheny, Charlie Haden, Michael i Randy Brecker, David Sanborn, George Benson, Michel Petrucciani, Herbie Hancock, Chick Corea, Sting.
Foto: Tomek Wilary
Al Foster Quintet – reklamowany jako wydarzenie miesiąca festiwalu JaZzGdyni na gdyńskim „Pokładzie - zagrał 27 kwietnia składzie: Eli Degibri – saksofony
Foto: Tomek Wilary
Aaron Goldberg– fortepian, Doug Weiss – kontrabas,Foto: Tomek Wilary
Eddie Henderson – trąbkaFoto: Tomek Wilary
Już na początku koncertu Al Foster odpalił akumulatory, które pomimo wieku artysty doskonale wytrzymują próby koncertowe. Dość powiedzieć, że Al Foster zagrał przez 7 dni 7 koncertów w Polsce pod rząd(od Krakowa 21.04 aż po Gdynię 27.04). Energia i talent muzyków pozwolił doskonale bawić się przy dźwiękach saksofonu i trąbki. Do tego doskonale towarzyszyli im pozostali. Dokąd taka muzyka zmierza – nie wiem. Warto jednak jej się oddać. Nigdy nie wiadomo, dokąd może ciebie zaprowadzić. Dając się uwieść, przynajmniej na godzinę, czy dwie, pozwala na całkowite odcięcie się od codziennych spraw.
Zupełnie inną kwestią jest duet, który prezentował się na scenie. Mowa o Alu Fosterze oraz Eddiem Hendersonie. Ich kunszt widać w każdym calu. Mimo że zespół stanowi kwintet, to właśnie ta dwójka decydowała o każdym utworze. Dyskografia Ala to około 250 płyt, nie licząc kompilacji ! Nie bez znaczenia jest fakt, że Ala nazywają gigantem pośród perkusistów. Sama technika Fostera wymyka się prostym definicjom stylu. Z jednej strony klasyk, a z drugiej jazz-rockowo brzmiący szaman, który doskonale wiedział, kiedy odpalić czad, by trzymać publiczność w garści w każdej sekundzie koncertu. Chwilę później dawał nam i sobie odetchnąć i jakby się schładzał swoją fantastyczną grą miotełkami lub efektownie wykonaną balladą.
Trudno jest rozpisywać się na temat jednego, dobrego koncertu jazzowego. Drogi Czytelniku, jak sobie teraz odtworzysz którąkolwiek z płyt z udziałem Ala Fostera lub Milesa Davisa, Johna Coltrane’a, Cannonballa Adderleya, Yusefa Lateefa przekonasz się na czym polega ta muzyka. Podsumowując występy gwiazd – legend (Stańko, Nahorny, Foster) na pewno nie mamy do czynienia ze śmiercią jazzu. Muzyka improwizowana jest dla wybranych - i nie chodzi tu o definiowanie jakiejś wyimaginowanej elity muzycznej, tylko o różnicę w odczuwaniu, podchodzeniu do codziennych czynności - o pewien styl życia. Jazz uczy także, jak się pięknie różnić i nawzajem szanować.
Muzyka jazzowa, ta improwizowana oraz klasyczna, ma w sobie przesłanie. Leczy rany i zwraca uwagę na wnętrze człowieka. Jednocześnie każda z solówek ukazuje przeżycia indywidualne muzyka i odkrywa nowy świat. W Polsce też mieliśmy kilkakrotnie okazję przekonać się o niesamowitej roli jaką pełni muzyka jazzowa. Kiedy Czesław Niemen zagrał z SBB, świat zawirował. Polska, wtedy jeszcze komunistyczna, nie potrafiła poznać się na takim talencie. Odrzuciła go, bo nie potrafiła zrozumieć. Wówczas Ula Dudziak, czy Michał Urbaniak musieli tworzyć za granicą w Stanach. Jazz niesie przesłanie ponadczasowości. Łamanie granic i stereotypów, ciągłe poszukiwanie i wolność przekładają się na efekt końcowy. Mimo że potocznie mówi się, że to muzyka trudna… bo talentu Niemena, czy Milesa jeszcze długo nie da się ocenić. Festiwal jazzowy w Gdyni przybliża nam legendy, dlatego wśród publiczności dużo jest osób dorosłych, ale też młodych, którzy chętnie odkrywają muzykę zaszczepioną im przez rodziców. Zaskakuje jednak obecność małych dzieci. Możliwe, że w przyszłości to oni będą tworzyć „muzykę bez granic”. Oby to się spełniło.
Tomek Wilary
JaZzGdyni:Al Foster Quintet, Pokład, 27 kwietnia 2008
Więcej o koncertach i muzyce w Gdyni w dziale Gdynia muzyczna