Lato 1945 roku. Tadeusz, były żołnierz AK, któremu wojna zabrała wszystko i niczego nie oszczędziła, wędruje przez Mazury. Dociera do wdowy po niemieckim żołnierzu, którego śmierci był świadkiem. Mieszkająca sama w dużym gospodarstwie Róża przyjmuje Tadeusza chłodno, pozwala przenocować. Tadeusz odwdzięcza się za gościnę pomocą w obejściu. Róża, choć się do tego nie przyznaje, potrzebuje czegoś więcej - przede wszystkim ochrony przed szabrownikami, którzy nachodzą jej gospodarstwo. Stopniowo Tadeusz poznaje przyczyny jej samotności... Na tle krajobrazu wyniszczonego przez wojnę, gdzie nadzieja stała się narzędziem propagandy, między dwojgiem ludzi z odległych światów rodzi się miłość... niemożliwa? Za: filmpolski.pl.
Ucho Gdynia Gazeta Świętojańska
Z wizytą na planie „Róży” Wojciecha Smarzowskiego . Jeśli masz kłopoty z „odpaleniem” filmu, wejdź tutaj
Melodramat w wykonaniu Smarzowskiego to trochę jak komedia jak u Szekspira – nie wszyscy bohaterowie będą negatywni, nie wszyscy zginą, nie każdy wyzbędzie się wartości. Scenariusz Michała Szczerbica przenosi nas na Mazury tuż po wojnie. Właściwie jedyny film kinowy o tym traktujący to Południk zero Waldemara Podgórskiego, osadzony w konwencji westernu z Ryszardem Filipskim w roli głównej. Film Smarzowskiego to rzeczywistość bez kompromisów – świat jest brutalny, sceny drastyczne, nie bierze się jeńców. Po raz kolejny, jak w „Domu złym”, reżyser chwycił widza za gardło już na początku i potem tylko lekko i rzadko zwalniał uścisk. Szokujące, jak na polskie kino i poczucie dotychczasowej, historycznej poprawności, są sceny zbiorowych gwałtów – film zaczyna się od takiej sceny w „wykonaniu” żołnierzy niemieckich, potem w opowieści Róży (niezapomniana, życiowa rola Agaty Kuleszy), oglądamy, a raczej odwracamy wzrok, w scenie zbiorowego gwałtu czerwonoarmistów- to scena, która na pewno przejdzie do historii polskiego kina. Brutalnych, drastycznych scen jest mnóstwo, ale wszystkie wydają się uzasadnione. Świetnie zagrał Marcin Dorociński(Tadeusz), wiele jest dobrych, wyrazistych ról – choćby Szymon Bobrowski, Kinga Preis czy Jacek Braciak.
Po raz kolejny Smarzowski przedstawił nam bardzo konkretną, mroczną wizję. Polacy, Niemcy, Rosjanie, straumatyzowani Mazurzy – w tym świecie pozbawionym zasad pojawia się nieoczekiwanie miłość. Tadeusz i Róża odnajdują się w świecie bez zasad i wartości, ich losy osiągają wymiar mitu, eposu. Zakończenie filmu, choć ryzykowne, wzrusza i wznosi film na poziom epopei. Film gęsty w tropy interpretacyjne, nikogo nie pozostawi obojętnym, w każdym będzie długo tkwić. Bezapelacyjnie najlepszy film tegorocznego Festiwalu, z pewnością będzie mocno dyskutowany (premiera przewidziana na styczeń) i przejdzie do historii polskiego kina jako jeden z pierwszych, który tak odważnie nazywa rzeczy po imieniu, być może nawet przyniesie protesty dyplomatyczne. Do zobaczenia jeszcze jutro o 20.00 w sali nr 4 i w sobotę o 14.00 w sali nr 1 gdyńskiego Multikina.
Ucho Gdynia Gazeta Świętojańska
Róża, konferencja prasowa po filmie na 36 FPFF . Jeśli masz kłopoty z „odpaleniem” filmu, wejdź tutaj