Świętojańskie wideo

Teatr na nowe czasy: Komuna//Warszawa, Paradise Now? Remix Living Theatre

Wiedżmin w Teatrze Muzycznym w Gdyni: fragment próby medialnej

Śpiewający Aktorzy 2017: Katarzyna Kurdej, Dziwny jest ten świat

Barbara Krafftówna W Gdańsku

Notre Dame de Paris w Teatrze Muzycznym w Gdyni: Czas katedr




Trzecie oko po roku - ciekawy felieton Mariusza Bzdęgi

Opublikowano: 06.12.2007r.

Uzyskaliśmy od władzy wykonawczej małe, malusieńkie ustępstwo, które jest niczym w porównaniu z procesami zachodzącymi w naszym mieście co tydzień. Procesami, na które nie mamy należytego nam wpływu. Nasze przekomarzania o palmę pierwszeństwa w sporze pod tytułem: kto w większym stopniu przyczynił się do wyjęcia z budżetu miasta około 100 tys. złotych, może świadczyć jedynie o fiksacji na kwestiach, mimo wszystko, mniej istotnych.
Mariusz Bzdęga


Mariusz Bzdęga*

Minął rok

Podczas ostatniej sesji Rady Miasta uświadomiłem sobie, że minął już rok, odkąd zostałem wybrany radnym. Ćwierć kadencji za nami. Za kolejnych dwanaście miesięcy będziemy już na półmetku. Czas szybko płynie. W takich okolicznościach czasoprzestrzennych warto pokusić się o garść refleksji. Po pierwsze, praca radnego miasta daje człowiekowi dużo satysfakcji. Na sesjach ma się poczucie, że uczestniczy się w ważnych dla życia mieszkańców wydarzeniach. I choć bardzo często wiele osób stara się człowiekowi robotę radnego obrzydzić, to przyznam bez zbędnej kokieterii: lubię moją pracę w Radzie. Nawet z perspektywy radnego opozycji. A szczególnie zaczynam ją sobie cenić, kiedy przychodzi czas takich sesji, jak tydzień temu.

Wielokrotnie na łamach Gazety Świętojańskiej wylewałem żale na temat nędznych możliwości wpływu radnych naszego miasta na przebieg wydarzeń w Gdyni. Dominacja jednego środowiska obniża możliwości uczciwej debaty. Owszem, mieszkańcy stworzyli sobie warunki dla swobodnej wymiany poglądów (patrz np. łamy tego serwisu), ale ugrupowanie rządzące nie wykazuje aktywności w kierunku budowania korzystnego klimatu dla debaty publicznej w pełnym tego słowa znaczeniu (patrz sytuacja w Radzie Miasta). Idąc dalej. W polemice można wielokrotnie znokautować prezydenta (co do łatwych nie należy i wymaga wielu godzin przygotowań) i przegrać taką samą liczbę głosowań (niezależnie od godzin przygotowań). W takich chwilach na plecach czuć oddech coraz bardziej dokuczliwej frustracji. Jak długo można walić głową w mur?

Zdarzają się jednak drobne sukcesy, które w zastałych okolicznościach wyjątkowo cieszą. Dla mnie taką osobistą chwilą satysfakcji była decyzja o przyznaniu ulg dla doktorantów na przejazdy autobusowe. Na ostatniej sesji w podobnej sytuacji znalazł się mój klubowy kolega Bogdan Krzyżankowski. Sprawa dotyczyła opłat za posiadanie psów. Bogdan dokładnie rok wcześniej na posiedzeniach komisji zdecydowanie optował za ustaleniem stawki podatku od posiadania psów na poziomie zero złotych. W listopadzie tego roku sprawa wróciła do komisji Rady Miasta, tym razem w formie uchwały przewidującej wprowadzenie opłaty za posiadanie sympatycznych czworonogów. Bogdan raz jeszcze oponował. Wydawało się, że walka tradycyjnie jest przegrana. W tym miejscu objawili się jednak nieoczekiwani sojusznicy z klubu Samorządność: Zygmunt Zmuda-Trzebiatowski i Beata Łęgowska. Jakimś cudem udało im się przekonać Wojciecha Szczurka do likwidacji opłaty. Zaskakujące i chyba nawet sam Zygmunt nie spodziewał się takiego obrotu sprawy. Aby uniknąć debaty na sesji, uchwała została sprytnie zdjęta z porządku obrad. Na marginesie: takie działanie (unikanie debaty poprzez ingerowanie w porządek obrad) nie ma nic wspólnego z demokratycznymi standardami i jest w zasadzie niesmaczne. Ale nic to. Liczy się efekt. Opłaty nie będzie.

Trzecie Oko

Z chwilą zdjęcia uchwały w naszym klubie zapanowała chwila euforii, której również ja dałem się uwieść. Po czasie jednak przychodzi refleksja i dziś głupio mi, że klaskałem kiedy zdejmowaliśmy projekt uchwały. Nie dlatego, że nie zgadzałem się z likwidacją opłaty. Sytuacja z psami uwypukliła niepokojący stan ducha wśród wszystkich radnych, a nasze klaskanie jest werbalnym symptomem tego stanu. Sprawę, w gruncie rzeczy błahą, fetyszyzujemy. Uzyskaliśmy od władzy wykonawczej małe, malusieńkie ustępstwo, które jest niczym w porównaniu z procesami zachodzącymi w naszym mieście co tydzień. Procesami, na które nie mamy należytego nam wpływu. Nasze przekomarzania o palmę pierwszeństwa w sporze pod tytułem: kto w większym stopniu przyczynił się do wyjęcia z budżetu miasta około 100 tys. złotych, może świadczyć jedynie o fiksacji na kwestiach, mimo wszystko, mniej istotnych. Dzieje się tak, ponieważ najważniejsze decyzje są poza naszym wpływem i jesteśmy zbyt słabi lub nie chcemy, by ten stan rzeczy zmienić. Przekonanie o decyzji zdjęcia przez Radę Miasta podatku od psów ma być substytutem prawdziwej władzy, której nikt z radnych, na czele z Przewodniczącym Rady Miasta, tak naprawdę nie posiada. Mimo to wszystkim osobom, które w tej sprawie kierowały się rozsądkiem i przekonały realny ośrodek decyzyjny o słuszności naszych wspólnych postulatów, należą się gratulacje. Proszę o przepis, jak w innych sprawach uzyskać zbliżony efekt w przyszłości. Skrzętnie wykorzystam każdą radę.

W pozostałych sprawach było niestety jak zwykle. Ponownie zmniejszono kwotę wydatków na modernizację dróg gminnych. W wyniku przesunięcia 255 000 zł na inny cel, łącznie uszczuplono w ostatnim czasie wydatki w tym paragrafie na kwotę co najmniej 5 mln zł. W powyższej sprawie głos zabierał radny Tadeusz Szemiot, który zwrócił uwagę na dalsze ograniczenie planowanych wydatków i małe wykonanie rzeczowe zaplanowanych prac.

Trzecie Oko

Dla części radnych mogło wydać się zaskakujące stanowisko mojego klubu w sprawie uchwały dotyczącej wyrażenia zgody na zbycie części niezabudowanej nieruchomości stanowiącej własność Gdyni, położonej przy ul. Kopernika 131 w trybie przetargu nieograniczonego. Zazwyczaj tego typu uchwały nie wzbudzają kontrowersji. Tym razem zaniepokoiło nas uzasadnienie decyzji, która mogła, ale nie musiała, być podstawą zagospodarowania przestrzeni dla tego terenu. Sytuacja jest analogiczna do sprawy stacji benzynowej na ulicy Bursztynowej na Witominie. Przeciwnikiem budowy tej stacji są mieszkańcy i radny Bogdan Krzyżankowski. Przypominam, że o decyzję o warunkach zabudowy może wystąpić dowolna osoba i odbywa się to w trybie art. 61 ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym. Realizacja tego przepisu bywa w Gdyni dyskusyjna. Zdarza się, że narusza interes lokalnej społeczności (patrz wspomniana stacja na Witominie). Dla nieruchomości przy ulicy Kopernika brakowało aktualnego planu zagospodarowania przestrzennego, a w związku z tym istnieje, zgodna z prawem, niepokojąca nas możliwość psucia ładu przestrzennego tej okolicy. W związku z tymi wątpliwościami oczekiwaliśmy innej sekwencji wydarzeń dla tego terenu. Najpierw plan miejscowy, a następnie zbycie nieruchomości przez gminę. Stąd Platforma Obywatelska głosowała przeciw projektowi uchwały.

Na koniec warto odnotować, że po raz pierwszy spotkaliśmy się w pełnym gronie. Ostatecznie dołączył do nas Andrzej Bień, który zastąpił Jacka Milewskiego. Nowemu - staremu radnemu, życzę wszystkiego najlepszego w pracy na rzecz mieszkańców.

*Mariusz Bzdęga w ostatnich wyborach samorządowych uzyskał mandat radnego z okręgu 3. (Działki Leśne, Grabówek, Leszczynki, Witomino - Radiostacja, Witomino - Leśniczówka, Chwarzno – Wiczlino.).Reprezentuje Platformę Obywatelską.

www.mariuszbzdega.pl


Powiązane artykuły

- Wszystkie felietony Mariusza Bzdęgi



Autor

obrazek

Mariusz Bzdęga
(ostatnie artykuły autora)

Radny Miasta Gdyni (2006-2010) z okręgu 3. (Działki Leśne, Grabówek, Leszczynki, Witomino - Radiostacja, Witomino - Leśniczówka, Chwarzno - Wiczlino.).Reprezentuje Platformę Obywatelską.