W latach 2008 – 2009 teatralna Polska obserwowała walkę Zbigniewa Brzozy o Teatr Nowy w Łodzi. Ten twórca, uważany za jednego z najzdolniejszych reżyserów swego pokolenia, prowadzący z powodzeniem Teatr Studio (1997-2007), podjął działania, które były niezbędne, by łódzka scena odżyła. Zwolnił część aktorów, efekty zmian były widoczne już po pierwszym roku dyrektorowania, ale odważny dyrektor przegrał z polityką. „Sprawa Brzozy” urosła do rangi symbolu, który ukazuje mroczną twarz polskiej „polityki kulturalnej”.
Tylko jeden sezon dyrektora Brzozy w łódzkim Teatrze Nowym
Tam, gdzie ja się pojawiam, pojawia się przede wszystkim nadzieja. I mam wrażenie, że to co udało mi się w Łodzi, to wprowadzić w to beznadziejne miejsce ducha. Jeśli rodzi sie gdziekolwiek strach, to boi się to wszystko, co jest byle jakie. I w sztuce bylejakość powinna się bać. Oczywiście strach to nie jest dobre uczucie i strach nie jest uczuciem mi bliskim, które chciałbym odczuwać, ani powodować u innych.
We mnie jest niezgoda na bylejakość. I gdziekolwiek jestem, to takiej zgody nie ma. To, co mnie cieszy, z czym tutaj się spotkałem, i dzięki czemu mi jest tutaj dobrze, to to, że spotkałem tutaj ludzi, którym nie jest wszystko jedno. Nie wiem, czy ten spektakl będzie się podobać, czy nie, natomiast wiem, że jest jakiś. I już teraz mogę powiedzieć z pewnością, że on jest niezwykle rzetelny artystycznie. Jak się zrymuje z tym miastem, z widownią tego teatru, z czasem w tym teatrze, to trudno przewidywać. Natomiast mam nadzieję, że będzie czuć, ale nie widać, bardzo dużo solidnej pracy. To jest nieprawdopodobnie trudny tekst i trudny inscenizacyjnie projekt.
Foto: Piotr Wyszomirski
Foto: Piotr Wyszomirski
Foto: Piotr Wyszomirski
Foto: Piotr Wyszomirski
Więcej o teatrze w na stronie www.pomorzekultury.pl