Premiera na dużej scenie Teatru Muzycznego w Gdyni zawsze jest wydarzeniem samym w sobie. Tym bardziej, jeśli od ostatniej minął już prawie rok ( „My Fair Lady” w reżyserii Macieja Korwina w marcu 2009). Jednak „Lalka” jest wystawieniem szczególnym. Raz to prapremiera polskiego arcydzieła na deskach sceny musicalowej, dwa to spektakl Kościelniaka. Znajdzie się na pewno jeszcze 3 i 4. Wczorajsza konferencja prasowa zgromadziła więcej zainteresowanych niż niejedna sztuka w niektórych teatrach oraz pokazała, jak bardzo niektórzy aktorzy są napięci. Scenografia będzie oczywiście „umowna”, ale nawiązująca do epoki (przypomnijmy: zasadnicza akcja „Lalki” rozgrywa się w latach 1878-79), podobnie jak kostiumy. Natomiast muzyka Pawła Dziubka, jak mówi sam kompozytor, będzie stylizowana na klubowe brzmienia z lat 20., trochę tam też będzie z klimatu Toma Waitsa, trochę banjo, akordeonu, ale za to nie będzie... fortepianu.
Mówi Wojciech Kościelniak, reżyser i scenarzysta:
Nie ma wątku Stawskiej i kamienicy oraz studentów, szczątkowo potraktowany jest wątek Krzeszowskich.
Trudności, jakie napotkałem przy tworzeniu scenicznej wersji „Lalki” jest kilka. Pierwsza to „niesceniczność” pierwowzoru Prusa. Nieprzypadkowo autor wybrał jako formę powieść, a nie dramat. Niełatwo jest też zamienić np. monologi na piosenki. Pracowaliśmy nad spektaklem od końca paździenika. Wydawać by się mogło, że długo, ale tygodniowo mieliśmy 3-4 próby zamiast 12, gdybyśmy próbowali w sierpniu i wrześniu. Spowodowane to było pracą teatru, który od października funkcjonuje na pełnych obrotach.
Spektakl będzie trwać ok. 3, 5 godziny z jedną przerwą. Ważne dla mnie jest, by był komunkatywny. Mam świadomość, że tak drogie przedsięwzięcie jak „Lalka” nie może zejść z afisza po kilkunastu wystawieniach. Dostałem od dyrektora Korwina pełną swobodę artystyczną i nie chcę rezygnować z moich ambicji i widzenia musicalu, choć pamiętam, że sala ma 700 osób i nie mogę sobie pozwolić na zbytnią awangardę. . Myślę, że ta realizacja jest w duchu mojej koncepcji „trzeciej drogi”, czyli wypełnianiu miejsca pomiędzy musicalem amerykańskim a teatrem operetkowym i operowym. Czasami myślę, że w „Lalce” jest aż za dużo tej trzeciej drogi. Tak, to na pewno jest mój spektakl.
Więcej na filmie z konferencji:
Ucho Gdynia Gazeta Świętojańska
Wojciech Kościelniak na konferencji prasowej przed "Lalką" w Teatrze Muzycznym w Gdyni, 08.02.2010.. Jeśli masz kłopoty z „odpaleniem” filmu, wejdź tutaj
Foto: Piotr Wyszomirski
Od lewej: Renia Gosławska, Darina Gapicz i Wojciech Kościelniak.Foto: Piotr Wyszomirski